NA ANTENIE: Serwis informacyjny
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Jaką refleksję o umieraniu niesie ze sobą Halloween?

Publikacja: 26.10.2022 g.19:53  Aktualizacja: 26.10.2022 g.19:59 Jacek Butlewski
Poznań
"Halloween jest niebezpieczne, bo przez tę zabawę zabiera się bardzo ważną refleksję o umieraniu" - uważa kierownik Zakładu Hermeneutyki Kultury UAM, prof. Remigiusz Ciesielski.
dynia halloween - Pixabay
Fot. Pixabay

Gość Wielkopolskiego Popołudnia powiedział, że w kulturze współczesnej przez palce przeciekają nam kolejne treści, w których zawarte są ważne impoderabilia naszego funkcjonowania w kulturze zachodniochrześcijańskiej. "Kiedy godzimy się, aby poszczególne ważne elementy stały się częścią zabawy, to tracą one swoje pierwotne, istotne znaczenie" - mówi profesor Remigiusz Ciesielski.

Bardzo trudno mi powiedzieć, co jest złego w wycinaniu dyni, kiedy widzimy w niej tylko dynię. Ale kiedy mamy świadomość, że za dynią jest coś więcej, to to, co stanie się zabawą będzie dotykaniem rzeczy, które dla kultury chrześcijańskiej, czy to same rytuały umierania, stały się rzeczami, które poprzez brak znaczenia zaczynają być tylko anturażem bez znaczenia.

"Ale ta dynia ma swoje znaczenie i to znaczenie nie uciekło przez zabawę" - dodaje profesor Ciesielski.

Zapis całej rozmowy z prof. Remigiuszem Ciesielskim:


Roman Wawrzyniak: Wielkie autorytety duchowe, jak papież Franciszek ostrzegają przed obchodzeniem Halloween. Papież Benedykt XVI mówił wprost - to święto antychrześcijańskie i niebezpieczne, popycha nowe pokolenia w kierunku ezoterycznej magii, atakuje się te i duchowe wartości przez diabelskie inicjacje za pośrednictwem obrazów okultystycznych - mówi Benedykt XVI. Słyszę głosy rodziców, pytających, co złego w wycinaniu dyń. Dlaczego te obchody są niebezpieczne?

Remigiusz Ciesielski: One są niebezpieczne przede wszystkim dlatego, że to zabieranie bardzo ważnej przestrzeni umierania. Katolicy wierzą w świętych obcowanie. Robi się z tego przestrzeń zabawy. Nagle w kulturze współczesnej przez palce przeciekają nam kolejne treści, w których zawarte są te ważne impoderabilia naszego funkcjonowania w kulturze zachodniochrześcijańskiej. Kiedy godzimy się  aby poszczególne elementy ważne stały się elementem zabawy to tracą swoje pierwotne, ważne znaczenie. Bardzo trudno powiedzieć, co jest złego w wycinaniu dyni, kiedy widzimy w niej tylko dynię. Ale kiedy mamy świadomość, że za dynią jest coś więcej, to to, co stanie się zabawą będzie dotykaniem rzeczy, które dla kultury chrześcijańskiej, czy to same rytuały umierania, stały się rzeczami, które poprzez brak znaczenia zaczynają być tylko anturażem bez znaczenia. Ale ta dynia ma swoje znaczenie i to znaczenie nie uciekło przez zabawę.

Chciałem zacytować idola Lewicy, publicystę prof. Jana Hartmana, który napisał tak: "Halloween to jedyne europejskie święto, które nie zostało wytrzebione przez inwazję patologicznie zdeformowanej kultury i religii żydowskiej. Świętujemy Halloween na znak więzi z dawnymi pokoleniami i podległości wobec cywilizacji przemocy i śmierci, brutalnie im narzuconej..."

To bardzo trudne zdanie, bo chcemy zaistnieć w przestrzeni publicznej, to możemy takich epitetów używać, tylko po co. Zdania, w których celem jest tylko pokazanie, jak bardzo jestem prześladowany przez Kościół Katolicki, że samo słowo Kościół, chrześcijaństwo tak mnie rażą, że nie potrafię zachować spokoju, to myślę też, że z całą godnością byłoby chyba nie na miejscu zastanawiać się nad epitetami. Chyba fajnie byłoby w naszej historii, żeby nie wypowiadać takich słów, bo po co komentować zdania, które są tylko zbiorem słów bardzo napastliwych, nie do końca uczciwie wypowiedzianych. Im mniej takich przywoływań, to łatwiej będzie nam żyć. Po co mamy budować ściany nienawiści między sobą. Prof. Hartman ma prawo do tego zdania, mam prawo być tym zdaniem urażony. Myślę, że kiedy te zdania byłyby wypowiedziane w dyskusji naukowej to myślę, że nikt by się nimi nie zajmował. Na emocjach nie możemy budować i nie można powiedzieć niczego sensownego o naszej kulturze. Szkoda, że wypowiadając  takie zdania nasi dziadkowie będą urażeni. Powinniśmy ich bronić.

Zostawmy prof. Hartmana, który wprost atakuje całą cywilizację chrześcijańską. Chciałbym skupić się na tych wątpliwościach, pytaniach, które stawiają rodzice. Można się spotkać z opinią - pytają, co złego jest w przebieraniu za śmierć czy jakieś potworki?

Nie nazwałbym tego złem. To, że rodzice przygotowują do jakiegoś balu - zaczyna się od troski, od czegoś, co wydaje się dobre. Ale trzeba pamiętać, co w tej zabawie jest ukryte, że jesteśmy Halloweenie, który zamknęliśmy w haśle "cukierek albo psikus", tylko cukierek albo psikus to konsekwencja wypowiadanych przez nas słów, czyli zamknięte drzwi to psikus, który będzie dla dziecka psikusem, ale niekoniecznie dla innej osoby. Będziemy słyszeli, że to się dzieje w przestrzeni zabawy, ale te osoby za chwilę będą zastanawiały się, co się stało z naszym podchodzeniem do śmierci. Ktoś powie, że w chrześcijaństwie śmierć jest nadzieją spotkania z Bogiem i powinniśmy podchodzić do niej z radością, ale w tym samym momencie eschatologicznego spotkania z Bogiem to poczucie pustki, samotności. Proszę pamiętać, że mówimy o Halloween w dramatycznym miejscu dla naszej kultury, kiedy nie zwracamy uwagi na ważne rzeczy. Nie powinniśmy wyrzucać z pamięci doświadczenia ostatnich dwóch lat, kiedy bardzo wielu najbliższych odeszło w samotności, bez przebaczenia, w szpitalach. Roztropniej powinniśmy podchodzić do bawienia się śmiercią. My nie zagłuszymy zabawą tego wszystkiego, czego przez ostatnie lata nie mogliśmy powiedzieć bliskim umierającym. Nie mogliśmy powiedzieć im "kocham cię", a nie "cukierek albo psikus". Zabawimy się coraz ważniejszymi historiami, ideami ważnej dla kultury, bo chcemy zagłuszyć to, że nie wiem, jak się zachować przy łóżku umierającego. W rytualne umierania potrzebna jest cisza, zastanowienie się. Nauczmy się żegnać ze zmarłymi, a potem zajmijmy się zabawą przy śmiercią, śmierć to nie tylko spadek.

Próbę zamieniania wszystkiego w zabawę, również spraw najpoważniejszych, jest propozycja Bali Wszystkich Świętych, próba pozytywnego myślenia o tym, co będziemy przeżywać w najbliższych dniach.

Z wielkim szacunkiem podchodzę do tych wszystkich osób, które w Polsce doprowadziły do odrodzenia myślenia o świętości, przypominania osób, które są światłami w tych naszych mrokach, ale proszę mi wybaczyć, może nie do końca zrozumiałą moją refleksję. Wchodzenie w przestrzeń jednej zabawy, drugą zabawą, nie wiem, czy jest do końca roztropną strategią. Ja się ciszę z tych przypominać, ale tych bali nie byłoby gdyby nie Halloween. Ja patrzę z tego punktu widzenia, że my w kulturze próbujemy znaleźć te opakowania zastępcze. Była zabawa śmiercią, która zdaniem drugiej strony jest niedopuszczalna, to pokażmy świat świętych, którzy są dopuszczalni, ale w tym momencie i tak tracimy moment ciszy, przygotowania się do trudnego momentu nad grobami bliskich. Jeżeli zapalimy świeczkę w dyni i postawimy ją na grobie to nie będzie to samo, co knot w zniczu. Nie lubię takich akcja-reakcja. Chyba jesteśmy dojrzalsi, kiedy niebezpieczeństwo nazwiemy niebezpieczeństwem, dobro nazwiemy dobrem, zło nazwiemy złem, a nie będziemy zamieniać jedną zabawę drugą zabawą.

https://www.radiopoznan.fm/n/A89YeN
KOMENTARZE 0