Wielkopolska na drugim miejscu w kraju, jeśli chodzi o zatrucia dopalaczami

W Wielkopolsce lekarze zgłosili w ubiegłym roku 109 takich przypadków, w województwie łódzkim było ich prawie dwa razy więcej - 187.

Ten region od kilku lat zajmuje niechlubne pierwsze miejsce - mówi poznański toksykolog dr Eryk Matuszkiewicz.

Moja interpretacja jest taka, że prawdopodobnie jest tam duża liczba wytwórców. Tam problem nowych substancji psychoaktywnych, czyli dopalaczy, się zaczął. W 2008 roku to właśnie w Łodzi, w okolicy rozpoczęto produkcję. Dalej było województwo śląskie, dalej byliśmy my i tak to się gdzieś wahało. Wiadomo, że jeżeli jest popyt, to jest też podaż. Tak więc gdzieś to jest wynikiem tych wszystkich procesów

- mówi dr Eryk Matuszkiewicz.

Z roku na rok sytuacja się poprawia i liczba zatruć dopalaczami spada. W 2015 roku w naszym regionie było ich ponad 700, dwa lata później już o połowę mniej. "Widać wyraźną poprawę zwłaszcza po tym, jak zamknięto sklepy z dopalaczami" - mówi dr Eryk Matuszkiewicz.

2015 rok wtedy, kiedy zmieniono listę substancji zabronionych do obrotu, też w ciągu kilku miesięcy był widoczny spadek i bardzo wyraźny w 2018 roku, kiedy uznano, że nowe substancje psychoaktywne, to są to narkotyki. Tu widać po tym 2018 roku wyraźny spadek. Tak, że ten trend praktycznie od tego 2018 się utrzymuje. Problem nie zniknął, ale jest to gdzieś (u nas) kilka, kilkanaście osób w skali miesiąca

- mówi toksykolog.

Utrzymujący się trend spadkowy, jeśli chodzi o liczbę zatruć, wpływa też na statystyki zgonów. W ubiegłym roku w całym kraju zmarło 11 osób, w Wielkopolsce trzy.

W raporcie znalazły się przypadku zatruć, które wymagały interwencji medycznej. Z zebranych danych wynika, że wzrost nastąpił w maju i w miesiącach wakacyjnych. Po takie substancje sięgali głównie mężczyźni w wieku między 19 a 24 rokiem życia oraz między 30 a 39.