Ponad pół tysiąca reklam na 2-kilometrowym odcinku ulicy Poznania

W Poznaniu nośniki reklamowe nie są inwentaryzowane, dlatego miasto nie wie ile ich jest i które są legalne. W ustaleniu tego pomóc miał specjalny samochód z technologią tworzenia chmury punktów.

Pod koniec lutego wyjechał na poznańską ulicę na odcinku ulicy Grunwaldzkiej między Bałtykiem, a Rondem Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Zebrane dane o przestrzeni reklamowej dały obraz, na ile jest ona zgodna z zapisami projektu uchwały krajobrazowej.

Tobiasz Wichnowski z Wydziału Urbanistyki i Architektury Urzędu Miasta mówi, że 524 nośniki to duża liczba, ponieważ ten fragment miasta był dotąd uważany za przyzwoity i niezaśmiecony reklamami.

Nie sprawdzaliśmy legalności, a jedynie zgodność z uchwałą. W przybliżeniu jakieś 40 proc. by nam się obroniło, a 60 proc. byłoby niezgodnych z tekstem uchwały. Nie ukrywam, że nasze takie zupełnie intuicyjne przemyślenia się zmaterializowały i widzimy, że skala tego projektu i skala pracy, która jest przed nami, jest ogromna

- mówi Tobiasz Wichnowski.

Tobiasz Wichnowski przyznaje, że wykorzystanie tej technologii do inwentaryzacji reklam w mieście napotyka na różnego rodzaju problemy. W dniu, w którym samochód wyjechał na poznańskie ulice była mżawka, co zaburzyło wyniki i badanie trzeba było powtórzyć. Skanowanie reklam utrudnia też pojawianie się zieleni na drzewach.

Wichnowski powiedział też, że analizowane jest także to, czy ta technologia pozwoli szybciej i sprawniej weryfikować legalność reklam. Ze względu na wysoki koszt pilotażu, który kosztował 12 tys. złotych, urzędnicy badają też, czy opłaca się rozszerzyć go na całe miasto. Ta decyzja jeszcze nie zapadła.