Sąd Okręgowy nie miał wątpliwości, że była to próba zabójstwa, i skazał oskarżonego na 10 lat i cztery miesiące więzienia. Od tego wyroku odwołuje się obrońca oskarżonego.
Według prokuratury oskarżony w czerwcu ubiegłego roku celowo spowodował wypadek. Auto dachowało. Na szczęście kobieta, nad którą - jak ustalono - oskarżony miał się znęcać psychicznie i fizycznie, odniosła jedynie niewielkie obrażenia.
Obrońca oskarżonego, adwokat Wojciech Matławski, przekonywał podczas rozprawy apelacyjnej, że gdyby jego klient faktycznie chciał zabić partnerkę, nie działałby tak nieudolnie.
Przez uderzenie w rów, i to w dodatku w miejscu, co do którego oskarżony wiedział, że jest ono objęte monitoringiem. Uważam, że wyrok Sądu Okręgowego oparty jest w zbyt dużej mierze na domysłach, które nie mogą stanowić podstawy do wydania wyroku skazującego
- mówił adwokat.
Prokurator Bartłomiej Bernatowicz domaga się utrzymania wyroku. Jego zdaniem Sąd Okręgowy przeprowadził drobiazgowy proces, by ustalić motyw działania oskarżonego.
Nie znajduję żadnych podstaw do tego, by negować te ustalenia
- dodał prokurator.
Sąd Apelacyjny ogłosi wyrok za dwa tygodnie.