NA ANTENIE: Wieczór z Radiem Poznań
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

"Wydaje się, że znów staniemy się zieloną wyspą" - ocenia ekonomista prof. J. Trębecki

Publikacja: 17.02.2021 g.14:03  Aktualizacja: 17.02.2021 g.14:21
Poznań
Gościem Piotra Tomczyka był profesor Uniwersytetu im. Ekonomicznego w Poznaniu Jacek Trębecki.
Jacek Trebecki - UE Poznań
Fot. UE Poznań

Piotr Tomczyk: Po siarczystych mrozach przyszła już chyba delikatna odwilż.

Prof. Jacek Trębecki: Zobaczymy jak długo potrwa, to jest jednak środek zimy i tradycyjnych wyjazdów na narty, łyżwy. Mam cichutką nadzieję, jako osoba, która jeździ na snowboardzie, że można jeszcze spodziewać się kilku dni, kiedy będzie można pojeździć.

Spróbujmy wyjaśnić, co oznaczają najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego. W czwartym kwartale 2020 roku PKB spadł o 2,8 procent w porównaniu z tym okresem rok wcześniej. Z czego tu się cieszyć? Przecież jest spadek.

Ale z drugiej strony pamiętamy dramatyczne przepowiednie nie tylko z marca zeszłego roku, ale również z późniejszych okresów, że pandemia, a przede wszystkim jej skutki gospodarcze, odbiją się dramatycznie na całej gospodarce. Prawdę mówiąc, sam trochę wieszczyłem takie załamanie, do podobnego szykowały się wszystkie kraje. Tam cichutko mówię o tych niepokojach. Jak na skalę oczekiwań pesymistycznych. To oceniałbym bardzo optymistycznie te wskaźniki.

Do sytuacji w innych krajach nawiązał minister finansów Tadeusz Kościński, który przypomniał, że z szacunków Komisji Europejskiej dla całej UE wynika, że w 2020 roku Polska zanotowała jedną z najłagodniejszych recesji, a lepszy wynik osiągnęły jedynie Irlandia oraz Litwa. Czyli jednak nie byliśmy najlepsi w Europie?

Litwa, Estonia czy kraje nadbałtyckie uważane są za liderów, nie tylko gospodarczych, ale proinnowacyjnych. Estonia uchodzi za najbardziej nowoczesny kraj, jeśli chodzi o cyfryzację i modernizację gospodarki. Tu może zastanawiać Irlandia, ale ona jest z kolei takim przyczółkiem w Europie światowego kapitału oraz ulubionym miejscem inwestycyjnym - nie tylko ze względu na konotacje językowe, ale też politykę gospodarczą.

Ciekawie pan to powiedział. Bardzo delikatnie. Irlandia jest jednym z krajów oskarżanych o dumping podatkowy. Ale nie rozwijajmy może tego tematu. Jest dość poboczny.

Jest poboczny. Ale wystarczyłoby surowsze uregulowania prawne wprowadzić i tego uniknąć. Jednak z punktu widzenia gospodarki irlandzkiej jest to ciekawe narzędzie. Tak bym to nazwał.

Z naszego punktu widzenia dałoby się coś zrobić, ale pewnie potrzebna jest wola polityczna. Zostawmy ten temat. Nasi ekonomiści poczuli przypływ optymizmu. Prognozy są jeszcze lepsze niż kilka miesięcy temu. Monika Kurtek, ekonomistka banku pocztowego, mówi, że w pierwszym kwartale tego roku spadek PKB może być mniejszy niż w ostatnim kwartale poprzedniego roku, a na ścieżkę wzrostu wrócimy już w drugim kwartale. O co chodzi? Skąd takie informacje może mieć pani Kurtek?

Być może wynika to z analizy trendów. Wiosna zwykle jest takim okresem wzmożonej inwestycji. Nie tylko intensywniej rusza budowlanka, większe zakupy w sektorze budowlanym, która jest jednak ważnym trybikiem gospodarki. Dopiero wtedy będziemy mogli odkryć, czy rzeczywiście będzie wzrost, czy optymistyczne przewidywania będzie trzeba korygować.

Jeśli nie będzie lockdownu, ten scenariusz będzie możliwy?

Oczywiście, ale proszę też zauważyć, że pomimo lockdownu nie było kompletnego załamania gospodarki. My widzieliśmy zamknięte restauracje, puste centra handlowe i wydawałoby się, że to taki wizualny sygnał, że cała gospodarka popada w totalną katastrofę, a okazało się, że za tym oficjalnym zapleczem trwa bardzo intensywna praca w sektorach produkcyjnych.

Przejdźmy do pewnej sensacji, prawie sportowej. Mamy rekord. Wartość eksportu w 2020 roku przekroczyła bilion złotych. Sięgnęła 1 biliona 52 milionów. Wartość importu 998,3 miliarda złotych. Skąd te rekordy?

Ja bym zaryzykował stwierdzenie, że staliśmy się beneficjentem pierwszego okresu pandemii. Pewnie pan redaktor i słuchacze pamiętają, jak Chiny wprowadziły taką kompletną blokadę wywozowo-przewozową, a jakby nie było to jest fabryka świata. A niektórzy twierdzą „kserokopiarka świata”. Gdzieś tę produkcję trzeba było zintensyfikować. Polska nadawała się idealnie. Jesteśmy konkurencyjni, ciągle, jeśli chodzi o ceny płacy, mamy wykształconą kadrę, rozbudowane zakłady produkcyjne. A jednocześnie nie ma tych ograniczeń związanych z przewozem morskim, kołowym, czy częściowo koleją. To był jeden z czynników, nie główny, ale mogący pokazywać, dlaczego nam w cudzysłowie „upiekło się” przy tym covidzie.

Czyli Polscy przedsiębiorcy okazują się mistrzami handlu w trudnych warunkach?

Nie tylko przedsiębiorcy z Polski. Część zagranicznej produkcji jest lokowana w Polsce. Ona wpływa na polskie PKB, chociaż de facto są to filie zagranicznych firm i koncernów.

Czyli wraca do macierzy ta produkcja. I tu mamy kolejną ciekawostkę chyba troszeczkę niepokojącą. Udział Niemiec w polskim eksporcie wzrósł do 28,9 procent. Czy to nie jest niebezpieczne? Uzależnienie od jednego odbiorcy.

Myślę, że tak, choć ten związek Polski i Niemiec jest oczywisty. Niemcy to największa gospodarka Europy i myślę, że nie jesteśmy jedynym krajem, dla którego jest to jeden z najważniejszych rynków gospodarczych. To uzależnienie pewnie wynika z faktu asymetrii. W takich relacjach kupujący i sprzedający, to kupujący zawsze ma przewagę. Może sobie wybrać innego producenta. Sprzedający musi jednak zdrowo się natrudzić zanim znajdzie nowy rynek sprzedaży. Ale myślę, że to powiązania są na tyle mocne, że trudno sobie wyobrazić sytuację, w której ulegnie to zerwaniu z dnia na dzień. Poza tym, myślę, że na znaczną część obrotów ma wpływ, że w Polsce ulokowane są zakłady niemieckich producentów, więc to też musiałaby być decyzja bardzo gwałtowna i nie bez konsekwencji dla niemieckiej gospodarki.

Myślę, że warto zauważyć, iż przy wzroście eksportu, spadł jednak import, także z Niemiec. Czy to coś oznacza długofalowo?

Ja to postrzegam w kategoriach niepokojących. Jeśli mamy taką nierównowagę, to oznacza, że Polscy przedsiębiorcy nie inwestują tak bardzo. To wydawałoby się rozsądne. Mam zyski, produkcja dobrze idzie, to zaczynam inwestować, kupuję nowe maszyny i hale, co często robią też polscy przedsiębiorcy w Niemczech. To równoważy te wpływy. Nie sądzę, żeby to był efekt przesadnych oszczędności. Tym bardziej, że tu nie mamy specjalnego umocnienia złotówki, wskazującego, że ta moc polskiej gospodarki jest tak silna i to zaufanie do polskiego złotego tak duże. Może to być spowodowane zmianami demograficznymi. Brakuje nam tej kohorty młodych ludzi, którzy o wiele bardziej są skłonni konsumpcji, budują się, kupują samochody, a osoby starsze, wydaje się, że mógłby to być czas, w którym warto poszaleć, ale to nie są osoby przesadnie skłonne do szaleństwa i inwestycji. Z reguły i dom wybudowany i nie ma potrzeby nowego samochodu. To poniekąd może tłumaczyć, dlaczego ta konsumpcja i import jest relatywnie niższy.

Czy w takim razie cieszymy się, że mamy dodatnie saldo obrotów towarowych, bo ono zwiększyło się do 53,7 miliarda złotych? To ponad 10 razy więcej niż w ubiegłym roku. Potężne dodatnie saldo obrotu towarowego.

Należy przyjrzeć się, gdzie te pieniądze są. Jest rzeczywiście nadwyżka. Ale można sobie wyobrazić sytuację, że ta nadwyżka trochę nam „wycieka”. Czy to w postaci opłat wnoszonych przez polskie części zagranicznych koncernów, na rzecz firmy matki, które nie są odnotowywane, ponieważ stanową zwykłe działania wewnątrz przedsiębiorstwa, ale stanowią ubytek tych pieniędzy z Polski. Niepokoi, że stopa inwestycji jest tak niska, no bo to też rzutuje na ten bilans i nie jest to wskaźnik, który mógłby napawać optymizmem w przyszłości. Bo teraz to brzmi naprawdę dobrze.

Spróbujmy podsumować, co dalej będzie z polską gospodarką. Czy to będzie zima? Wiosna? Czy może tylko przedwiośnie.

Już biorę kubek z kawą, mam w nim pełno fusów, wysypuję sobie na filiżankę. Fusy układają się w znak zapytania.

Pewności nie mamy?

Niestety gospodarka jest systemem tak wielu złożonych czynników, nie tylko zależnych od Polski, ale tego co dzieje się na całym świecie. Generalnie są powody osobiste, bo wydaje się, że znów staniemy się zieloną wyspą w oceanie mniej lub bardziej czerwonych gospodarek, które mają poważne problemy. I oby tak było, co też oznacza, że bez względu na opcję polityczną i rządzących, gospodarka prze do przodu. Chciałbym, żeby tak było i chyba każdemu na tym zależy.

https://www.radiopoznan.fm/n/IwajR2
KOMENTARZE 0