Po wywołaniu alarmu jako pierwsi na miejsce ruszyli strażacy lotniskowej służby ratowniczo-gaśniczej. Chwilę później dołączyli do nich strażacy z miejskiej jednostki oraz ratownicy medyczni. Po ewakuacji i udzieleniu pomocy pasażerom działania przejęli strażnicy graniczni. W kombinezonie saperskim i z wykorzystaniem specjalnego robota sprawdzili porzucone bagaże.
Musimy mieć świadomość, że działamy w nocy – teren musi być odpowiednio zabezpieczony i oświetlony
– mówił przed rozpoczęciem ćwiczeń Wojciech Mazur, zastępca komendanta lotniskowej służby ratowniczo-gaśniczej Portu Lotniczego Poznań-Ławica.
W tym przypadku mamy grupę osób, które utrudniają ewakuację prowadzoną przez załogę statku powietrznego
– dodawał mł. bryg. Adrian Fiszer, zastępca komendanta miejskiego PSP w Poznaniu.
Osoby poszkodowane są zaopatrywane tutaj, na miejscu, do czasu przyjazdu karetek i przewiezienia ich do zewnętrznych placówek
– komentował akcję Mirosław Hoffman, komendant Lotniskowej Służby Ratowniczo-Gaśniczej.
Dodatkowo, działania gaśnicze polegają dodatkowo na zlokalizowaniu źródła zagrożenia. W tym przypadku jest to powerbank – wiadomo, że podróżni często przewożą takie urządzenia w bagażu podręcznym
- zaznaczył.
W najbliższych dniach przedstawiciele służb przeanalizują przebieg ćwiczeń i przekażą wnioski władzom innych portów w kraju. Zgodnie z przepisami takie manewry muszą odbywać się co najmniej raz na dwa lata. Do tej pory na Ławicy organizowano je wyłącznie w ciągu dnia – to pierwsze w historii ćwiczenia przeprowadzone nocą.