NA ANTENIE: Noc u Berniego
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Polsce nie zabraknie żywności – przekonuje poseł PSL

Publikacja: 16.08.2022 g.09:23  Aktualizacja: 16.08.2022 g.13:26
Poznań
Andrzej Grzyb był gościem porannej rozmowy Radia Poznań. Parlamentarzysta mówił o problemach rolników związanych z inflacją i afrykańskim pomorem świń.
Andrzej Grzyb - Wojtek Wardejn
Fot. Wojtek Wardejn

Jego zdaniem, obecny kryzys nie sprawi jednak, że sklepowe półki będą puste. "Jesteśmy bezpieczni" – zapewniał poseł Andrzej Grzyb.

Mamy nadwyżki w produkcji żywności, mimo że chcielibyśmy, aby ten potencjał, który jest, bardziej się rozwijał, bo niektóre nadwyżki żywności nie znajdują swoich nabywców, mamy wtedy okresowe spadki cen, natomiast eksportujemy za niespełna 40 miliardów euro na różne rynki światowe

- mówi Andrzej Grzyb.

Sprzedaż mięsa za granice utrudniają polskim rolnikom przepisy dotyczące ptasiej grypy i ASF. Kraje importujące wysyłają misje weterynaryjne, które na miejscu oceniają zagrożenie chorobami zwierząt hodowlanych. Hodowcy odczuwają te ograniczenia na własnych portfelach, podobnie jak rosnące ceny paliwa czy nawozów.

Rozwiązaniem mogącym pomóc polskim rolnikom jest, według Andrzeja Grzyba, ułatwienie sprzedaży na lokalnym rynku. Statystycznie każdy kilogram żywności przed trafieniem do klienta przebywa dystans około 180 kilometrów. Polityk PSL stwierdził, że skrócenie tras dostaw i otwarcie lokalnych rynków pozwoliłoby na obniżenie cen żywności.

Poniżej cała rozmowa:

Cezary Kościelniak: Wczoraj był 15 sierpnia, Święto Matki Boskiej Zielnej, dla rolników to czas podsumowań. Jaki był ten mijający sezon?

Andrzej Grzyb: Tak jak to bywa w tej dziedzinie życia gospodarczego, ma ona różne odsłony, wiążą się one z faktem, że z jednej strony mieliśmy do czynienia z bardzo trudnym okresem związanym ze wzrostem cen, w szczególności w okresie wczesnowiosennym, wzrostem cen paliw, nawozów, a z drugiej strony mamy do czynienia z ciągłym problem w Wielkopolsce, który jest związany z chorobą Afrykańskiego Pomoru Świń.

Słuchają nas pewnie nie tylko rolnicy, ale też mieszkańcy miast, proszę więc o wyjaśnienie – dlaczego ten afrykański pomór świń jest takim zagrożeniem?

To jest choroba, na którą nie ma lekarstwa. Jedynym lekarstwem jest profilaktyka, a gdy już choroba wystąpi, to niestety trzeba całe stada niestety zniszczyć i utylizować. Na tym polega cały problem, a potem przez długi okres czasu, przez kilka lat w takim gospodarstwie jest później kwarantanna. Nie można wrócić do hodowli.

Taki rolnik nie jest w stanie dalej prowadzić produkcji?

Tak. Akurat przez ten okres czasu musi być stosowana kwarantanna. I również ten zapas pasz zgromadzony w bezpośrednim sąsiedztwie, 150 metrów od miejsca gdzie żywi się zwierzęta, też nie nadają się dalej do użytkowania. Podobnie jest z tak zwanym pomorem ptactwa – grypą ptasią. Tylko tam jest okres karencji dużo krótszy.

Wróćmy do polityki. Kwestia bezpieczeństwa żywnościowego często pojawia się w medialnych komentarzach. Czy Polska jest żywnościowo bezpieczna?

Jesteśmy pod względem bezpieczeństwa żywnościowego bezpieczni. Dlaczego jesteśmy bezpieczni? Bo mamy nadwyżki w produkcji żywności, mimo że chcielibyśmy, aby ten potencjał, który jest, bardziej się rozwijał, bo niektóre nadwyżki żywności nie znajdują swoich nabywców, mamy wtedy okresowe spadki cen, natomiast eksportujemy za niespełna 40 miliardów euro na różne rynki światowe, niektóre oczywiście nie są dostępne ze względu na choroby kwarantannowe, ASF czy ptasią grypę, to choroby, które też wywołują określone skutki. Jak występują w danym miejscu, to wtedy kraje importujące na przykład mięso, wstrzymują import, wysyłają misje weterynaryjne, aby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku.

Wracając do bezpieczeństwa żywnościowego. Nie powinniśmy się obawiać, że jakichś produktów nam zabraknie? Że będziemy musieli robić reglamentację? To jest political-fiction raczej?

W moim przekonaniu wielkopolscy i polscy rolnicy są w stanie zabezpieczyć tę żywność w wystarczającej ilości i w dobrym asortymencie, choć też, tak jak powiedziałem, są pewne obawy związane z kosztami, a więc koszty paliw, energii, nawozów, które się łączą, szczególnie nawozów azotowych, które wiążą się z kosztami energii. I to jest czynnik, który może destabilizować produkcję, dlatego, że rosnące koszty też wpływają na opłacalność, a nie zawsze tak jest, że ten finalny produkt jest sprzedawany w oczekiwanej cenie.

O cenach chciałem z panem posłem porozmawiać. Raport zatytułowany „Indeks cen w sklepach detalicznych” pokazał, że w lipcu nastąpił wzrost cen produktów o średnio 18,6 procent, natomiast mówi się o bardzo mocnych podwyżkach cen żywności i nie tylko w Polsce. W „Der Spiegel” Niemieckie Stowarzyszenie Rolników ostrzega przed jeszcze wyższymi cenami w wyniku podwyżek cen energii w Niemczech właśnie. Ale także mówi się, że i u nas musimy się spodziewać na jesień i pierwszy kwartał 2023 roku wyższych cen. Czy podziela pan poseł to stanowisko?

Jest możliwy taki wzrost. To będzie zależało od tej dynamiki, o której mówiliśmy, czyli cen energii i gazu, z tym związane są też ceny nawozów i też cen paliw. Wszystko to będzie wpływało. Jak ta dynamika będzie się układać, tego nie wiemy, widzimy pierwszy symptomatyczny spadek cen ropy na rynkach światowych.

Ale gaz drożeje. Kontraktacja na Szelfie Norweskim w czasie wysokiego popytu nie będzie tania.

Wiemy, że gaz zdrożał kilkakrotnie w stosunku do cen jakie mieliśmy w czwartym kwartale czy trzecim kwartale roku ubiegłego. Tutaj nie ma co się spodziewać szczególnej zmiany. Wojna przeciwko Ukrainie ma tutaj ogromny wpływ. Choć wszystko będzie zależało od rozwijania się tej sytuacji.

Czy jako opozycja, w tym PSL, macie państwo jakieś pomysły w jaki sposób ochronić konsumenta i zapewnić z drugiej strony godziwą płacę dla rolników?

Tutaj jest szereg instrumentów, które mają być utrzymane do końca roku. Wydaje mi się, że utrzymanie zerowego VAT-u na żywność, czy bardzo niskiego VAT-u na żywność pochodzącą od rolników, byłoby elementem, który mógłby pomóc w skróceniu łańcucha między konsumentem a rolnikiem. Rozwój wszystkich rynków lokalnych.

A czy zauważyli państwo jakąś różnicę w rozwiązaniu, które pozwala bezpośrednio nabyć produkt od rolnika? Mieszkańcom miast może się to podoba. Ale czy stanowiło to jakiś mechanizm dynamizujący sprzedaż i gospodarkę rolną?

Niewątpliwie rozwój lokalnych rynków jest bardzo ważny z punktu widzenia zaopatrzenia. To widać zresztą. Ja bardzo lubię w dni targowe, kiedy handluje się nie ciuchami, ale właśnie produktami pochodzącymi z pól i sadów, wybrać się na zakupy i widać, że to bardzo żywy segment. Tylko, że on nie załatwia tego, co jest najważniejsze, bo przecież gro towarów sprzedaje się poprzez sieci i te sieci też mają tutaj ogromny wpływ na finalną cenę, bo producent może wyprodukować najlepszy towar, ale to co bardzo martwi rolników, to fakt, że przepakowuje się w Polsce, mimo ochrony tego rynku przed takimi praktykami, przepakowuje się towar importowany spoza granic polski, i który później sprzedawany jest pod polską marką. Te praktyki są sygnalizowane przede wszystkim przez producentów warzyw, owoców, a to jest ogromny segment naszego rynku. Również bardzo niezrozumiałe dla rolników jest też, dlaczego łatwiej sprowadzić niektóry rodzaj mięsa do produkcji przetworów spoza Polski, zamiast kupować tego co jest u nas na rynku.

Czy faktycznie sprowadzenie mięsa zza granicy jest tańsze niż wyprodukowanie i sprzedaż tego samego w Polsce?

To jest bardzo interesujący proces. Niektóre produkty, na przykład mięso z krajów azjatyckich, jest dużo droższe niż na rynkach europejskich, często eksport takich asortymentów mięsa, niejako jest tak opłacalny, że potem pozostałe można sprzedać dużo taniej na przykład na rynku europejskim. W szczególności mówię o dużych producentach jak Duńczycy i Holendrzy, którzy w ten sposób mogą pozostałe asortymenty tego mięsa, nie mówię, że gorszego, ale ze względu na uzyskaną wyższą cenę innych asortymentów, można to umieścić na naszym rynku i w rozumieniu naszych rolników one potem psują cenę finalną, którą ci rolnicy uzyskują od naszych przetwórców. To jest zrozumiałe, że każdy ze względu na relatywnie nie najwyższą opłacalność w sektorze przetwórstwa mięsnego, to sygnalizują federacje tychże przetwórców, szukają też rozwiązań, które by pozwoliły na poprawienie rentowności. To wszystko jest bardzo skomplikowane, ale przede wszystkim wydaje mi się, że skrócenie łańcucha dostaw jest niezmiernie ważne.

I macie jakieś pomysły legislacyjne, w jaki sposób skrócić ten łańcuch dostaw?

Każdy kilogram żywności, średnio to zostało wyliczone, zanim trafi do konsumenta, przebywa drogę 180 kilometrów. To pokazuje, że tu jest ogromna rezerwa kosztów w skróceniu łańcucha dostaw i rozwoju rynków lokalnych.

Czy macie na to jakiś pomysł?

Mówiliśmy między innymi o tym pięcioprocentowym albo niskim VAT na lokalnych rynkach. Po drugie większe wspomaganie, jeżeli chodzi o zaopatrzenie rolników w nawozy…

Jeszcze jedno pytanie. Jest druga połowa sierpnia, czyli mamy dożynki, często barwne festyny. Poleciłby pan mieszkańcom miast jakąś konkretną miejscowość?

W każdym subregionie znajdziemy wiele miejscowości.

A pana ulubione miejsce?

Najbardziej lubię chodzić w swoim środowisku. Jestem współorganizatorem spotkania w miejscowości, w której mieszkam, a więc Siedlikowie w powiecie ostrzeszowskim. Ale polecam też chociażby na Biskupinie w Gostyńskim, również ze względu na inne tradycje kulturowe, też Bukowiec Górny, to Gmina Włoszakowice koło Leszna, polecam też w powiecie rawickim, w ogóle dożynki powiatowe są powszechnie przywracane po okresie epidemii.

https://www.radiopoznan.fm/n/hxQxq7
KOMENTARZE 0