NA ANTENIE: Serwis informacyjny
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Ks. W. Pawelec: "Ukraińcy porównują rosyjskie zbrodnie w Buczy do Katynia"

Publikacja: 04.04.2022 g.19:40  Aktualizacja: 04.04.2022 g.19:51 Jacek Butlewski
Poznań
Duchowny od 20 lat posługuje na Ukrainie, pomaga w ucieczce Ukraińców, rozdziela dary przekazywane ofiarom rosyjskiej agresji.
cywile wojna ukraina - SERGEY DOLZHENKO - PAP/EPA
zdjęcie ilustracyjne / Fot. SERGEY DOLZHENKO (PAP/EPA)

Jak mówi, Ukraińcy są w szoku, nikt nie spodziewał się tak wielkiego okrucieństwa Rosjan. Na ulicach w wielu miejscowościach, m.in. w Buczy znajdywani są zamordowani przez Rosjan cywile, wielu zabito strzałem w głowę, niektórzy mieli skrępowane ręce. Ofiary zakopywano też w masowych grobach...

Nie da się tego nawet komentować, nie da się nawet znaleźć słów, które mogą to określić. Słyszałem ludzi, którzy oglądali film "Katyń". Porównywali to, co dzieje się teraz, z tym, co wydarzyło się w Katyniu. Dla nich to jasne porównanie, bardzo mocne, bo ludzie, którzy nie mają polskiego pochodzenia, ale ludzie, którzy widzieli ten film, bo on był też dostępny na Ukrainie, to oni mają jedyne skojarzenie, związane ręce i strzał w tył głowy, chociaż to wtedy dotyczyło polskich oficerów, dziś to dotyczy zwyczajnych mieszkańców, m.in. Buczy.

Grabieże i mordy w ocenie polskiego duchownego są dowodem na upodlenie narodu rosyjskiego. Na Ukrainie ludzie z niedowierzaniem pytają, jak naród, który wydał Dostojewskiego czy Tołstoja, może robić takie rzeczy.

Poniżej pełny zapis rozmowy z ks. Waldemarem Pawelcem:

Roman Wawrzyniak:  Gościem Wielkopolskiego Popołudnia jest pallotyn pracujący od prawie 20. lat na Ukrainie, obecnie pracujący w Kijowie, ks. Waldemar Pawelec.

Waldemar Pawelec: W tej chwili jest w miarę spokojnie, mamy informacje, że wojska rosyjskie odeszły z całego kijowskiego województwa, z okolic Kijowa. Są prace, które polegają na odminowaniu tych terenów, które były w okolicy Buczy czy Hostomela. Tam, gdzie bandyci dokonali tych barbarzyństw. Jest względnie spokojnie, ale były dzisiaj trzy alarmy przeciwlotnicze.

O tym barbarzyństwie mówi dziś cały świat. Chodzi o podkijowskie miejscowości. Czy mieszkańcy Kijowa w ogóle o tym wiedzą? Czy docierają do nich te wiadomości, które docierają do nas?

Tak, to wszystko dociera, dlatego że od początku wojny wszystkie kanały prywatne, bo na Ukrainie nie ma telewizji państwowej, zjednoczyły się i nadają jeden program, po godzinie, półtorej z każdego. Tam jest to bardzo dobrze pokazywane, również działają programy na Telegramie. To jest najbardziej pewne źródło i bardzo wielu ludzi, zwłaszcza w dużych miastach ma dostęp do telefonii komórkowej, do internetu.

Infrastruktura np. informatyczna cały czas działa?

Tak, od początku. Lokalne problemy występowały, związane z bombardowaniem. Rosjanie bombardowali wieżę telewizyjną w Kijowie.

Tak, o tym było głośno.

Szybko udało się ją naprawić, więc mamy dostęp do informacji.

Co mówią mieszkańcy Kijowa o tym, co zobaczyli?

Nie da się tego nawet komentować, nie da się znaleźć słów, które mogą to określić. Słyszałem komentarze osób, które widziały film "Katyń". Oni to porównywali z tym, jasne porównanie, bardzo mocne, bo ludzie niemający polskiego pochodzenia, film był dostępny też na Ukrainie, to oni mają jedyne skojarzenie: związane ręce i strzał w tył głowy. To dotyczyło polskich oficerów w 1940 roku, a teraz to dotyczy zwyczajnych mieszkańców. Widziałem straszne zdjęcie, twarze były zakryte, ale taka grupa leżących dzieci, które były gwałcone, które były zabite przez tych barbarzyńców - to są obrazy, których nikt się tu nie spodziewał. Nikt nie myślał, że oni są zdolni do czegoś takiego. Mówi się, że to nawet nie zwierzęta, bo zwierzęta mają jakiegoś ducha, może nie duszę. A tu jest coś niżej, to istoty, które chyba nie mają żadnej wartości. Te grabieże, które były, przecież to też w Polsce widzieliście, bo telewizje to pokazują, to pokazuje upodlenie tego całego narodu. Słyszałem taki komentarz: jak naród, który wydał Dostojewskiego czy Tołstoja, może robić takie rzeczy. To są nieprawdopodobne rzeczy. Nikt się tego nie spodziewał.

Kiedy zbliżała się do Kijowa, jakiś czas temu, ta swołocz rosyjskich zbrodniarzy, to osobiście nie rozważał ksiądz, ze swoimi współpracownikami, powrotu do Polski?

Nie mieliśmy, od pierwszego dnia (wojny) czegoś takiego w głowie. Chociaż były bardzo różne propozycje.

Bo w obliczu tych zbrodni to pokazuje, z czym mamy do czynienia.

Tak, ale nikt się tego nawet nie spodziewał. Wszyscy, którzy to widzą, są wstrząśnięcie. Po drugie, zastanawiają się, jak to ukarać, to nie może pozostać bez kary. Ja rozumiem, że będzie kara na Sądzie Ostatecznym, to jest zrozumiałe dla mnie, jako dla księdza, ale jakaś kara za to, co oni tutaj robią, nie chodzi o infrastrukturę (szkoły czy szpitale), bo to można odbudować, a życia ludzkiego nikt nie zwróci.

Ksiądz, mimo takiego zagrożenia, nie myślał o powrocie do Polski.

Nie, nawet przez chwilę.

A jak wygląda kościół, w którym ksiądz posługuje? Czy to miejsce magazynowej pomocy humanitarnej czy macie do tego też inne pomieszczenie?

Zależy, jakie konwoje do nas przyjeżdżają, jeśli konwój jest duży, to musimy go rozładować w kościele, jest łatwiej, natomiast później to segregujemy i dzielimy to na leki i jedzenie w składach i prawie od razu to przekazujemy. Mamy kontakt i z obroną cywilną, z wojskowymi i z ludźmi tutaj na miejscu.

Ale dociera ta pomoc i trafia na wschód?

Tak, my mamy ludzi, którzy tu przyjeżdżają np. z Mariupola. To wszystko musi być jakoś scalone, koordynowane. Jeśli każdy sobie będzie wysyłał pomoc tam, gdzie uważa, że to potrzebne, to będzie trochę chaosu. Staramy się raczej koordynować to wszystko. Idą np. konwoje Caritas w kierunku wschodnim i oni bardziej to koordynują, natomiast my przyjmujemy ludzi, którzy przyjeżdżają. Przyjmowaliśmy rodziny, które uciekały, wcześniej przez wiele dni siedzieli w piwnicach i nic nie jedli. Pierwsze, co trzeba było zrobić, to nakarmić ich, musieli się umyć. Oni spali u nas dwie doby bez przerwy.

Wyrazem miłości jest działanie i wy ten egzamin dziś zdajecie, egzamin z miłości takiej praktycznej. Czy działalność duszpasterska jest prowadzona?

Tak, jest prowadzona normalnie, każdego dnia odprawiamy mszę świętą, zmieniła się godzina, normalnie mieliśmy mszę świętą, w dzień powszedni, o 18:30, ale ze względu na wprowadzenie godziny policyjnej, nikt by tu nie przyszedł, bo trzeba dojechać. Jest msza o 11:00, więc ludzie mogą przyjechać, bo nie pracują albo pracują zdalnie. Są sakramenty święte, odwiedzamy chorych, nabożeństwa wielkopostne - to się odbywa normalnie, spowiadamy, odwiedzamy ludzi, zanosząc im leki i jedzenie. Pomagają nam wolontariusze.

A czy ten rzekomy odwrót wojsk rosyjskich jest zauważany, wy wierzycie w to?

W tym momencie widać ruchy wojsk, oni się wyprowadzili do swojej tundry, wywiad brytyjski przekazuje informacje, że oni się nawet przegrupowali. Na ich miejsce nowi mieli być dyslokowani. Boimy się, że oni teraz uderzą w kierunku wschodnim i będą chcieli atakować Charków. Baza paliwowa zniszczona po stronie rosyjskiej i magazyny broni - to nie był błąd w sztuce, że ktoś zapalił papierosa do hali paliwowej. To było działanie dywersyjne Ukrainy, żeby odciąć możliwości, żeby opóźnić atak na Charków. Mariupol też się broni dzielnie, ale ludzie są tam wycieńczeni, są w strasznym stanie psychicznym.

https://www.radiopoznan.fm/n/LejhJo
KOMENTARZE 2
Waldek K
Waldek K 05.04.2022 godz. 19:19
no pewno że porównanie nie na miejscu. teraz idzie tylko jedna narracja, jak kiedyś gdy covid królował
Jacek Cyburski
Jacek Cyburski 04.04.2022 godz. 20:10
Czyżby zapomnieli o SS Galizien, a czy w sowieckiej armii nie służyli Ukraińcy? Kto strzelał do Polskich Oficerów, tego nikt nie wyjaśnił,to była jedna armia, nie podoba mi się to porównanie, Katyń dla Polaków to rzecz Święta