NA ANTENIE: DZIEŃ DOBRY WIELKOPOLSKO
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Znana treserka zamieszana w zaginięcie psów. Zwierzęta miały być dowodami w śledztwie

Publikacja: 28.02.2024 g.09:21  Aktualizacja: 28.02.2024 g.13:38 Krzysztof Polasik
Poznań
Poznańska prokuratura od kilku miesięcy przygląda się szkole "Mam psa. I co teraz?". Po interwencji inspektora weterynarii i ekologów, do schroniska zabrano z placówki 15 czworonogów, w tym dwa należące do prowadzącej szkołę Małgorzaty "Małgo" Kaczmarek.
skradzione psy Schronisko dla zwierząt w Poznaniu - Schronisko dla zwierząt w Poznaniu
Fot. Schronisko dla zwierząt w Poznaniu

Dwa tygodnie temu informowaliśmy o zaginięciu obu psów. Aktualne ustalenia służb przekazuje sierż. sztab. Łukasz Paterski z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.

Były one wcześniej wyprowadzane na spacer przez kobietę, której miały uciec. Jak ustalili policjanci, była to ich właścicielka, której zostały odebrany jakiś czas temu przez policję, z uwagi na warunki w jakich były trzymane. Policjanci przyjęli zawiadomienie w tej sprawie. Trwają czynności zmierzające do wyjaśnienia okoliczności tego zdarzenia oraz odnalezienia wspomnianych zwierząt

- mówi Łukasz Paterski.

Według naszych informacji, to właśnie Małgorzata Kaczmarek wyprowadzała psy, które później rzekomo uciekły. Jak podkreślają przedstawiciele schroniska, służby pozwoliły kobiecie na odwiedzanie zwierząt.

Anna Śniecikowska z zarządu zaangażowanej w sprawę Fundacji Mondo Cane obwinia za całą sytuację prokuraturę.

My wielokrotnie zwracaliśmy uwagę prokuraturze, pisaliśmy wnioski, pisma, skargi do prokuratury okręgowej, przewidując efekt. I ten efekt ostatecznie mamy, czyli przepadły dowody rzeczowe, czyli krótko mówiąc, pani prokurator pozwoliła na to, że dowody rzeczowe się upłynniły

- mówi Anna Śniecikowska.

Według przedstawicielki fundacji, nie powinno pozwalać się domniemanemu sprawcy na kontakt z ofiarami. Jak podkreśla Anna Śniecikowska, podczas interwencji w szkole psy przebywały w ciasnych klatach, bez możliwości zmiany pozycji i brudnych od moczu, były wygłodzone i miały poparzenia od obroży elektrycznej.

Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Łukasz Wawrzyniak wyjaśnia, że obecnie właścicielka psów nie ma postawionych zarzutów, więc nie było podstaw do uniemożliwienia odwiedzin w schronisku. Śledczy czekają na opinię biegłego, który stwierdzi czy doszło do znęcania. Dopiero na jej podstawie zdecydują czy trenerka ze świadka stanie się podejrzanym o popełnienie przestępstwa.

Poznańska szkoła dla psów nie odebrała od nas telefonu.

Więcej na ten temat dziś w Popołudniówce Radia Poznań.

https://www.radiopoznan.fm/n/ZzMjBI
KOMENTARZE 0