Na szefa tamtejszej drogówki poskarżył się jeden z funkcjonariuszy. Postępowanie wszczęto jeszcze w ubiegłym roku - w te wakacje prokurator uznał, że nie ma dowodów na stawiane naczelnikowi wydziału zarzuty - mówi rzecznik prokuratury okręgowej w Koninie - Aleksandra Marańda.
Były to zarzuty związane z wykonywanymi przez niego czynnościami i w jego ocenie - uwłaczające jego godności i poniżające go wśród kolegów. Skarżył się na to, że w okresie wakacji nie udzielano urlopu wypoczynkowego osobom, które korzystały ze zwolnień lekarskich, nie otrzymywały one nagród, bądź otrzymywały je w minimalnej wysokości, były delegowane z racji pełnionej służby do wykonywania innych czynności czy używanie podczas odpraw słów wulgarnych. W toku przeprowadzonego postępowania przesłuchano 56 świadków, głównie funkcjonariuszy Komendy Miejskiej Policji w Koninie, zabezpieczono dokumentację.
Jak dodaje rzeczniczka, prokurator uznał, że nie zgromadził na tyle dowodów, które pozwalałyby na postawienie zarzutu mobbingu. Rzeczniczka prokuratury podkreśla, że polecenia wydawane przez przełożonego
mieściły się w specyfice służby w policji.
Mimo decyzji prokuratury sprawa się jeszcze nie kończy, policjant złożył do sądu zażalenie na decyzję śledczych. Sąd nie rozstrzygnął jeszcze, czy zwróci sprawę do ponownego rozpatrzenia, czy zatwierdzi decyzję o umorzeniu.