Przed ponad rokiem Sąd Rejonowy wymierzył mu dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć za wyłudzanie kredytów, fałszowanie umów i posługiwanie się podrobionymi dokumentami.
Sąd Okręgowy nie miał innej możliwości, musiał uchylić wyrok - mówił dziś sędzia Leszek Matuszewski.
Sąd Rejonowy rozpoznając przedmiotową sprawę, dopuścił się uchybienia procesowego stanowiącego bezwzględną przesłankę odwoławczą. To jest, że sprawę rozpoznano pod nieobecność oskarżonego w sytuacji, kiedy jego obecność była obowiązkowa
- mówi sędzia.
Według Sądu Okręgowego, Sąd Rejonowy nie miał prawa prowadzić rozprawy pod nieobecność oskarżonego, powinien uznać przedstawione przez niego zwolnienie lekarskie. Nie miał podstaw do jego podważenia - uzasadniał sąd.
Zaznaczył, że Sąd Rejonowy nie będzie musiał powtórzyć całego procesu, jedynie tę część, która odbyła się pod nieobecność oskarżonego.
Dziś ani Tomasz G. ani jego obrońcy nie stawili się sądzie. Prokurator po wyjściu z sali rozpraw nie chciała komentować decyzji sądu.
Sprawa dotyczy lat 90., kiedy były polityk pracował w rodzinnym sklepie meblowym i jak ustaliła prokuratura - brał kredyty na podstawione osoby. Obiecywał, że będzie spłacał raty, ale tak się nie działo.
Według prokuratury, oskarżony wyłudził z banków prawie 87 tysięcy złotych.