Pieniądze straciło 13 osób. Oskarżony sprawiał wrażenie, że wiele może - mówi prokurator Łukasz Trepiński.
Uwiarygodniał się zdjęciami ze znanymi osobami. Te zdjęcia były zrobione podczas wspólnych wizyt. Nie świadczyły o jakiejś wielkiej przyjaźni, ale on to tak prezentował. Budował swój wizerunek jako osoby, która ma robić karierę w dyplomacji, ma być przyszłym ambasadorem Polski, dla którego przygotowana jest już i szyta na miarę kamizelka kuloodporna, ma osiągać dochody już jako ambasador
- mówi prokurator.
Filip S. przekonywał osoby, które pożyczyły mu pieniądze, że zrobią interesy na diamencie, złocie czy sprowadzaniu pomarańczy do Polski. Nic z tego nie wyszło - mówi prokurator Łukasz Trepiński.
Oskarżony zapewniał o chęci zwrotu tych pieniędzy, o tym, że te pieniądze dosłownie już zostały przelane, że już je ma odebrać, że jeszcze tydzień albo nawet wskazywał konkretną datę i godzinę, kiedy te pieniądze odda. Do tego oczywiście nie dochodziło, przez co pokrzywdzeni wpadali w jeszcze większe tarapaty finansowe, które w jednym przypadku doprowadziły do samobójczej śmierci pokrzywdzonego
- mówi Łukasz Trepiński.
Filip S. został oskarżony o oszustwo, o to, że celowo wprowadził w błąd poszkodowanych twierdząc, że inwestycje przyniosą zyski. W śledztwie nie udało się ustalić, co stało się z ponad czterema milionami złotych.
Oskarżony jest na wolności, musiał wpłacić 50 tysięcy poręczenia majątkowego i ma zakaz opuszczania kraju. Prokuratura dotarła też do innych osób, które oskarżonemu pożyczyły pieniądze, ale one nie chciały występować jako osoby pokrzywdzone w tej sprawie. Dlatego działalność Filipa S. realnie przyniosła jeszcze większe straty.