Ptaki zostały wypuszczone w okolicach Przemętu, na łąki w Dolinie Obry. Wcześniej z założonych tam gniazd ornitolodzy wybrali jaja, które przewieźli do inkubatorów w Poznaniu. Jaja zabrali z gniazd dlatego, że od lat, choć kulik lubi te łąki, ma wielkie problemy z wyprowadzaniem lęgów, bo jaja są zjadane przez liczne drapieżniki i rozjeżdżane przez rolnicze traktory.
Dziś wiadomo, że dwa z ośmiu ptaków zginęły, a los jednego jest nieznany. - Wiemy tylko, że przestał działać nadajnik lokalizujący jego położenie - mówi Maciej Szajda z RDOŚ. Niestety nie wiemy, dlaczego ten nadajnik nie działa. Byliśmy na miejscu, z którego po raz ostatni przesłał nam swoje położenie, niestety nie znaleźliśmy ani urządzenia, ani ptaka. Nie wiemy więc, czy ten ptak żyje - relacjonuje nam Maciej Szajda.
Spośród pięciu kulików, które na pewno żyją, dwa nadal pozostają w Dolinie Obry. Trzy rozpoczęły wędrówkę i przesiadują w okolicach Gorzowa Wlkp. Sukcesem poznańskich przyrodników będzie, jeśli te ptaki zaczną wydawać potomstwo. Szczytem radości ornitologów byłoby, gdyby kuliki na lęgi wracały nad Obrę.