Mężczyzna trzeźwieje w policyjnej izbie zatrzymań. 37-latek jest właścicielem konia, który wczoraj późnym wieczorem spowodował w okolicach Pogorzeli dwa wypadki.
Przestraszony koń w Elżbietkowie koło Pogorzeli najpierw zderzył się z motocyklem. Prowadzącej go 24-letniej kobiecie nic się nie stało. Motocyklistka - mówi Radiu Poznań oficer prasowej gostyńskiej policji Sebastian Myszkiewicz - powiedziała policjantom, że koń nagle wbiegł z pobocza na jezdnię i ją potrącił.
Kilka minut potem, kilometr dalej koń zderzył się oplem, którym jechały trzy osoby. Zakleszczonego 23-letniego kierowcę z auta musieli uwolnić strażacy. Po reanimacji z poważnymi obrażeniami został przetransportowany helikopterem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala we Wrocławiu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że jego życie nie jest zagrożone.
Ranna 20-letnia pasażerka opla, która doznała złamania żeber i stłuczenia głowy, została przewieziona do szpitala w Krotoszynie. Bez szwanku z wypadku wyszedł drugi z pasażerów - 20-letni mężczyzna.
Koń nie przeżył zderzenia z oplem. Jego właściciel w chwili zatrzymania miał 2 promile alkoholu w organizmie.
Aktualizacja godz. 20.00
Zarzut spowodowania wypadku komunikacyjnego prokuratura w Gostyniu postawiła wieczorem 37-letniemu mieszkańcowi gminy Pogorzela. Jego koń, nad którym stracił panowanie, w sobotę późnym wieczorem spowodował w okolicach Pogorzeli dwa wypadki.
Jak ustalili śledczy 37-latek jechał konno wierzchem. W pewnym momencie stracił panowanie nad koniem, który go zrzucił i uciekł. Koń w Elżbietkowie koło Pogorzeli najpierw nagle wbiegł z pobocza na jezdnię i potrącił 24-letnią motocyklistkę. Na szczęście kobiecie nic się nie stało.
Kilka minut później, kilometr dalej, koń zderzył się oplem, którym jechały trzy osoby. Zakleszczonego 23-letniego kierowcę z auta musieli uwolnić strażacy. Po reanimacji z poważnymi obrażeniami został przetransportowany helikopterem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala we Wrocławiu. Lekarze zdiagnozowali u niego obrzęk mózgu, odmę płucną, pęknięte żebra oraz złamane kręgi - szyjny i piersiowy. Po operacji mężczyzna został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej.
Właścicielowi konia grozi do 12 lat więzienia.