NA ANTENIE: DZIEŃ DOBRY WIELKOPOLSKO
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

W. Witkowski: Unia Europejska dojrzała, że po 15. Października zmienił się klimat w Polsce

Publikacja: 18.12.2023 g.10:58  Aktualizacja: 18.12.2023 g.14:10 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Unia Europejska dojrzała, że po 15. Października zmienił się klimat w Polsce - mówi Waldemar Witkowski o odblokowaniu KPO dla Polski bez zmiany prawa. Poznański polityk został senatorem z Dolnego Śląska i był gościem dzisiejszej porannej rozmowy Radia Poznań.

Witkowski podkreśla, że w Unii Europejskiej też jest polityka, mniejsze i większe sympatie i usprawiedliwia Brukselę, że postanowiła odblokować środki na odbudowę gospodarek po pandemii bez zmiany prawa w Polsce, czego wymagała wcześniej od rządu PiS.

Unia Europejska dojrzała, że po 15. Października zmienił się klimat w Polsce, że jednak jest grupa szukania praworządności itd.  Podejrzewam, że gdyby polityka zagraniczna rządu Mateusza Morawieckiego była mądrzejsza, to te pieniądze by szybciej trafiły, a ponieważ ciągle staraliśmy się szukać dziury w całym i braliśmy za największego przyjaciela premiera Węgier Victora Orbana, to ponieśliśmy konsekwencje dla Polaków. Być może między innymi dlatego PiS te wybory przegrał i nie ma żadnej zdolności koalicyjnej, bo nie szanował oczekiwań Polaków

- mówi senator. 

Waldemar Witkowski powiedział też, że obietnica podniesienia kwoty wolnej od podatku do 60 tys. złotych zostanie spełniona. Dodał, że wewnątrz Lewicy trwają dyskusje, czy zgodzić się, aby przepisy dotyczyły wszystkich, czy tylko mieszczących się w pierwszym progu podatkowym, czyli zarabiających do 120 tys. złotych rocznie.

Poniżej cała rozmowa:

Łukasz Kaźmierczak: Chciałoby się powiedzieć, że senator wielkopolski, a mogę jedynie powiedzieć, że senator z Wielkopolski.

Waldemar Witkowski: Senatorem jest się całej Polski, a jest się wybieranym w różnych okręgach wyborczych, których jest sto.

Poznaniak na Dolnym Śląsku – to wiemy. To jest pytanie, w którym chciałem zawrzeć pewną tezę, bo działa parlamentarny zespół na rzecz rozwoju aglomeracji poznańskiej. Pan się do niego zapisze? Nie widzę pana w składzie.

Jeszcze nikt mnie tam nie zaprosił.

A może Pan?

Mogę być i mogę się zapisać do zespołu, ale biorę udział w rzeczach ważnych dla Poznania – chociażby spotkanie w uniwersytecie im. Adama Mickiewicza…

Mimo tego, że jest pan z Dolnego Śląska…

Ale to nie ma znaczenia. Na tej samej zasadzie by trzeba było zapytać posła Grupińskiego, skąd, posła Szłapkę, skąd?

Stąd zostali wybrani.

Tak jest życie skonstruowane…

Tak, jak Jadwiga Emilewicz, wybrana z Poznania krakowianka, ale tutaj działała…

Bo poseł ustanawia… ma uchwalać dobre prawo.

Czyli, jak rozumiem… dobre prawo, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie i jednak te tematy wielkopolskie będzie się pan starał popychać?

Jestem z dziada, pradziada poznaniakiem, Wielkopolaninem, wnukiem powstańców wielkopolskich i trudno, żebym się obracał plecami od Poznania, czy Wielkopolski.

Mam nadzieję, że Dolny Śląsk, Bogatynia, Zgorzelec nam to wybaczą.

W sobotę miałem być w Bogatyni i rozdawać takie różne kalendarze.

A gdzie pan był? W Poznaniu?

Niestety byłem chory. Jeszcze teraz słychać, że mówię trochę inaczej niż normalnie.

Bardziej radiowy głos w tym momencie się niesie. Teraz o bieżących sprawach. Prezydent Andrzej Duda w weekend podpisał ustawę o finansowaniu In vitro z budżetu państwa. Spodziewał się pan takiej decyzji?

Myślę, że nastał chyba dobry czas dla pana prezydenta i oby tak było dalej, że łatwiej mu się będzie wyzwolić z rąk pana prezesa Kaczyńskiego.

Może to było za cichym przyzwoleniem prezesa Kaczyńskiego?

Być może też, ale nie chcę tego rozstrzygać w tych kategoriach. Pamiętam, krótko po wyborach prezydenckich, w których też brałem udział, pytano mnie w 2020 roku, co uważam, jaki będzie pan Prezydent Duda w nowej kadencji? Uważałem, że podobnie, jak Prezydent Aleksander Kwaśniewski, w tej drugiej kadencji był bardziej samodzielny, pan Prezydent Duda też będzie bardziej samodzielny. Niestety przez te pierwsze lata było widać, że ta samodzielność jest mocno ograniczona i jest pod wpływami Nowogrodzkiej. Być może trzeba się na tę niezależność wybić. Dziękuję panu prezydentowi za tę decyzję. Postąpił też wbrew bardzo ważnej osobie w Kościele, Przewodniczącemu Episkopatu Polski…

Tego samego dnia, kiedy był podpis, abp Gądecki apelował o niepodpisywanie.

Rano abp Gądecki powiedział, żeby nie podpisywać, a pan prezydent podpisał, więc to też jest pewna odwaga.

Niektórzy też mówią, że prawica się zmienia, dostosowuje do nowej sytuacji. Jarosław Kaczyński też powiedział w weekend, że społeczeństwo się zmienia i może trzeba dokonać pełnej analizy tego. Dlatego domyślam się, że jest jakaś… Bo to jest tak, że są konserwatywni wyborcy, którzy na pewno na to się oburzyli. Ale jest grupa wyborców PiS, która widzi, że zmienia się to wszystko.

Być może pan prezydent się zmienia, ale decyzja prezesa Kaczyńskiego o przyjęciu pana Mejzy w swoje szeregi w sobotę chyba przekreśla to, co mówił wcześniej.

Bardziej Partia Republikańska wchodzi.

To nie ma znaczenia. Człowiek tak uwikłany w różne dziwne sprawy zostaje teraz członkiem PiSu.

Może musi najpierw zostać członkiem PiSu, żeby móc go później usunąć, ale to tylko takie moje supozycje.

(śmiech)

Co takiego się stało, że nagle te 5 mld zaliczki na KPO się odblokowało? To takie wrażenie, jakby Donald Tusk pojechał do Brukseli i załatwił, a poprzedni rząd mówi, że to bzdura, bo było już dawno wynegocjowane.

W Unii Europejskiej jest też polityka – są mniejsze i większe sympatie i nie można tego ukryć. Skoro przez ileś lat władze Polski opluwały Unię Europejską, flagę Unii nazywano szmatą, nie używano hymnu. Premier rządu, dzisiejsza europosłanka, która dzisiaj bierze tam ogromne pieniądze, nie brzydzi się tymi pieniędzmi, ale flagę UE jej przeszkadza i nazywa ją szmatą.

Dobrze, ale teoretycznie zasady są jedne. Te pieniądze, ponieważ Polska jest też jednym z tych, którzy żyrują te pieniądze, to powinniśmy je dostać. Jeżeli nagle nic się nie zmieniło, bo żadna ustawa się nie zmieniła, to można domniemywać, że to była decyzja polityczna.

Unia Europejska dojrzała, że po 15. Października zmienił się klimat w Polsce, że jednak jest grupa szukania praworządności itd. I taką decyzję podjęła.

To może powinniśmy mieć klimatometr w takim razie, żeby wiedzieć, że już można…

No ale panie redaktorze, podam przykład mojego kolegi, kiedyś radnego, Bartłomieja Wróblewskiego, który jeździł z czekami, przed wyborami obiecywał różne rzeczy na Maltę, jakieś boisko, coś tam jeszcze itd. To też były tylko obietnice wyborcze i podejrzewam, że gdyby polityka zagraniczna rządu Mateusza Morawieckiego było mądrzejsza, to te pieniądze by szybciej trafiły, a ponieważ ciągle staraliśmy się szukać dziury w całym i braliśmy za największego przyjaciela premiera Węgier Victora Orbana, to ponieśliśmy konsekwencje dla Polaków. Być może między innymi dlatego PiS te wybory przegrał i nie ma żadnej zdolności koalicyjnej, bo nie szanował oczekiwań Polaków.

Mimo wszystko sprawia to wrażenie, że jest to po tzw. „uważaniu”, po „widzi mi się”, a to tak nie powinno działać. Na zasadzie, że mamy rząd, który nam sprzyja i taki, który nam nie sprzyja i tu dajemy, a tu nie dajemy.

Tak samo postępował polski rząd z ustawami np. „Lex Czarnek” – tej fundacji i stowarzyszeniu damy. To samo się działo w sporcie, przykro to powiedzieć. Sport w ogóle powinien być apolityczny, a dawano pieniądze po uważaniu. Nie za wyniki sportowe, nie za medale.

Tylko tutaj przypominam, że państwa członkowskie są żyrantami pożyczki. De facto żyrują coś i powinni móc z tego korzystać.

Tu też mógł się premier Morawiecki zastanowić wtedy, kiedy się decydował, bo on się zgodził z takim wariantem, że 2/3 to są pożyczki, a 1/3 to subwencje, a i tak prędzej czy później wszystkie te pieniądze zapłacą podatnicy europejscy, bo przypomnę, że ¼ VATu, całe cło i ileś opłat.

Zabrzmiał pan teraz, jak porządny liberał, który mówi, że nie ma darmowych obiadów.

Nie liberał… W życiu tak jest, że jeżeli zgodziliśmy się kiedyś, że chcemy być w Unii Europejskiej, to są koszty ponoszenia i utrzymania tej Unii Europejskiej, także jej administracji, ale z drugiej strony trzeba wziąć pod uwagę, że ta Unia Europejska, czy podatnicy bogatszych krajów, dopłacali do biedniejszych krajów, w których była Polska…

Teraz sobie odbiorą, tak?

Nie, że odbiorą. Generalnie chcą wyrównać szanse. Przyjemnie jest żyć, jak nie ma granic w państwach, które żyją na podobnym poziomie, że człowiek się nie boi tam jechać.

Pan zna te różne obliczenia, z których wynika, że jedna złotówka zainwestowana w Polsce, zwracała się w Niemczech dwu-trzykrotnie w postaci tego, co zyskiwały koncerny niemieckie na rynku polskim.

No ale to wolał Pan, żebyśmy ciągle jeździli trabantami?

Ja nie mówię, że to było złe, tylko że uczciwie stawiajmy proporcję. 

Jeżeli polskie społeczeństwo się bogaciło, to szukało dóbr konsumpcyjnych na wyższym poziomie. Powiedzmy, że europejskie samochody były na wyższym poziomie, niż w Polsce, gdzie teraz nie są produkowane itd. Różne europejskie rzeczy były na wyższym poziomie technologicznym, niż polskie i w związku z tym, nadwyżki, które się pojawiały w kieszeni polskich pracowników, były lokowane w towary…

I zachodni też kapitał, ale to inna sprawa.

Ale ten kapitał… powiem tak, jeśli grupa Volkswagena wybudowała fabrykę we Wrześni, pod Poznaniem, to ona na plecach ją wyniesie? Została na polskiej ziemi, Polacy pracują, zarabiają…

Rosjanie by wynieśli na plecach, pan wie, jak to było po wojnie.

Po wojnie Rosjanie wynosili na plecach, to jest fakt, ale generalnie takiej fabryki się nie da wynieść na plecach.

Ma pan rację.

Co innego, jakby inwestowali w giełdę, to bym powiedział tak, że kapitał, który inwestuje w giełdę, nie jest wartościowym kapitałem. Kapitał, który inwestuje w przemysł, jest wartościowy.

Może jest to jakiś miernik. Pomówmy trochę o Lewicy, która dostała takie miękkie ministerstwa, może oprócz cyfryzacji, która jest… w znaczeniu wie pan, technologia, rolnictwo, przemysł, to są takie twarde i mocne, czy resorty siłowe. Z całym szacunkiem, edukacja, szkolnictwo wyższe, a już nie mówię o ministerstwie równości, bardziej takie obyczajówki.

O tej cyfryzacji to jedno, ale jest polityka społeczna, praca, to jest ważne dla milionów Polaków…

No oczywiście…

Bardzo cieszę się, że będzie to wspierać minister, pani…

Pan powiedział „minister”?

Panią minister, albo…

Czy „pani ministra”?

Jeżeli się mówi „panią”, to „minister”, albo ministra.

Nie gubi się pan w tym wszystkim?

Trzeba się przyzwyczaić do nowego nazewnictwa. Ja używałem od lat… Nie zawsze pasuje natomiast, czy „pani minister”, czy…

Może „ministerka” byłoby bardziej sensownie?

To by głupio brzmiało.

Dlaczego? Jest „dziennikarka”, nie „dziennikara”, „kierowniczka”, nie „kierownica”.

Nie jestem specjalistą od języka polskiego. Lubię słuchać prof. Miodka…

…ale cała Lewica jest specjalistą od języka polskiego…

Niech się starają tak edukować nasze społeczeństwo, żebyśmy tak używali tych nazw poprawnie.

Dobrze, dobrze, sam pan powiedział prawem rozpędu „Minister Dziemianowicz-Bąk”.

Ale mówię „senatorka”, „marszałkini”, bo to pasuje. „Ministra” faktycznie jest trudna do odmiany i to jest fakt.

Lewicowi aktywiści taki sondaż zrobili, jak powinno być. Bo też są „członkinie rządu” – niech pan zobaczy, ładnie odmieniłem, feminatyw – jest minister Paulina Hennig-Kloska, nawet minister Barbara Nowacka, Izabela Lesczyna, ale ministra Dziemianowicz Bąk, ministra Kotula itd., ale jest wiceministra czegoś i sekretarz stanu – już tego nie odmienia… Potem pojawiła się informacja „sekretarka stanu”, „sekretara stanu”, „sekretarzyni stanu”, „sekretarzyca”?

No więc jest to problem, ale ja tylko przypomnę, że jest różnica, bo jest minister, jest wiceminister i jest nim sekretarz stanu. Tytularnie nazywa się ministrami, są podsekretarzami stanu, a poseł czy senator może być albo ministrem albo sekretarzem stanu.

Mówię o tym dlatego, że mam wrażenie, że to w tej chwili jest główna aktywność Lewicy, że głównie ta walka o feminatywy.

Nie, są inne, bardzo ważne elementy dla Lewicy i zobaczy pan w najbliższych dniach i miesiącach będą przygotowane ustawy poselskie i będą kolejne wdrażane te, które znajdą większość w tym porozumieniu 15. Października.

Pojawiła się informacja na stronie Lewicy, że będzie wprowadzony projekt renty wdowiej. To był też wasz postulat, ale potem przejęty przez Koalicję Obywatelską. Jak zajrzałem później, to ten projekt zniknął z waszej strony.

On stanie się teraz projektem rządowym. Mamy ministrę (śmiech)…

Się pan zawahał (śmiech).

W związku z tym, to już ona zadba o to, żeby ten projekt nabrał ogłady i był prawnie przygotowany na tyle dobry, żeby znalazł zrozumienie u większości parlamentarnej.

Ale, jak rozumiem, temat jest aktualny, grany i będzie?

Tak. Proszę zauważyć. Mogę historycznie wrócić, jak Bismarck wprowadzał system emerytalny w Niemczech – biedne państwo, rozdrobnione…

Emeryturą była kiedyś duża liczba dzieci.

Tak. Bismarck znalazł sposób na poprawę budżetu państwa i wprowadził te 65 lat. Średnia przeżywalność mężczyzna niższa i on już wtedy wprowadził taką rentę wdowią, bo już wtedy z reguły kobiety żyły dłużej, nie tylko teraz.

Nic się nie zmieniło.

Wtedy kobieta, po umierającym mężu, otrzymywała połowę jego…

Jeszcze jedna, krótka rzecz, czy będzie zgoda Lewicy na zgodę na kwotę wolną od podatku do 60 tys. złotych, bo już słyszałem wypowiedzi z Lewicy, że my się na to nie zgodzimy, bo to by oznaczało, że większość Polaków nie będzie płacić podatków.

To nie jest tak. Można powiedzieć, że diabeł tkwi w szczegółach. Dyskusja na Lewicy, a w szczególności partia Razem mówi tak – czy to ma dotyczyć wszystkich? I milionerów i tych najbiedniejszych? Czy ma być powiedziane tak, że ta kwota wolna będzie dotyczyła jakiejś grupy podatników – na przykład tylko tych, którzy są w pierwszej grupie podatkowej? To jest ta różnica. Wierzę w to, że pan premier Tusk tę obietnicę wyborczą spełni.

Ona była dla wszystkich…

Tak, ona była dla wszystkich. Pani minister Leszczyna mówiła jeszcze, że nie 5 tys., a 6 tys. – to oczywiście było przejęzyczenie, ale gdzieś w mediach to krążyło. To prędzej, czy później wejdzie w życie. Trzeba jeszcze tylko pomyśleć, jak zrekompensować samorządom utratę przychodów z tytułu PITu. Prawie 50 proc. PITu trafia do budżetu Poznania, bo Poznań jest powiatem poznańskim i miastem Poznań…

To już na kolejną rozmowę…

Ja zawsze lubię mówić o fachowych sprawach, a nie tych politycznych.

To jeszcze nie raz sobie o tym porozmawiamy.

https://www.radiopoznan.fm/n/FKbmmZ
KOMENTARZE 0