NA ANTENIE: W środku dnia
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

"Wielkie i rozbudowane ego niejednokrotnie prowadziło do różnych nieszczęść" - W. Reszczyński o tarciach w koalicji

Publikacja: 08.04.2021 g.15:22  Aktualizacja: 08.04.2021 g.16:02
Poznań
Gościem Romana Wawrzyniaka w audycji Kluczowy temat był dziennikarz, publicysta, wykładowca, autor książek, redaktor Wojciech Reszczyński.
wojciech reszczyński  - Centrum Informacji TVP
Fot. Centrum Informacji TVP

Roman Wawrzyniak: Miał Pan okazję oceniać niejeden rząd i koalicję. Co dzisiaj dzieje się w Zjednoczonej Prawicy? Mamy taki festiwal przebijania się przez media wszystkich trzech obozów politycznych, które tworzą koalicję.

Wojciech Reszczyński: Ja nie należę do grona dziennikarzy, którzy mają, albo udają, że mają świetne informacje o tym, co się dzieje w rządzie. Ale może to i dobrze. Mogę z pewnej perspektywy zobaczyć, jak funkcjonuje Zjednoczona Prawica i zgodzić się lub nie zgodzić z niektórymi sformułowaniami głównych twórców Zjednoczonej Prawicy. Jeżeli prezes PiS - Jarosław Kaczyński - mówi o ambicjach polityków, to wiem co ma na myśli. To jest zawsze zagrożenie. To wielkie i rozbudowane ego u polityków niejednokrotnie prowadziło do różnych nieszczęść. Nieposkromione ambicje to pierwsza rzecz. Druga to ukryte interesy, o których niewiele wiemy, a one są. Jeżeli część tej Zjednoczonej Prawicy, jak Jarosław Gowin, prowadzi własną politykę wewnętrzną już od roku. Pamiętamy jego udział w sprawie wyborów prezydenckich. Ale prowadzi też politykę zagraniczną i jeździ po Unii Europejskiej, spotyka się z różnymi przywódcami i robi to bez porozumienia z koalicjantem, to jest to także bardzo niebezpieczny syndrom. A z kolei formacja Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro, która jest mi oczywiście bliższa, niż Porozumienie Jarosława Gowina, stara się dbać o polskie interesy. I ma dużo racji twierdząc, że te pomysły Unii Europejskiej, które mają na celu uruchomienie Funduszu Odbudowy, ale za pomocą różnych mechanizmów finansowych, w tym kredytów obciążających poszczególne państwa członkowskie. Ta idea jest niebezpieczna i jest zagrożeniem dla finansowej suwerenności Polski i ja się zgadzam z taką opinią. Ale jak sobie pomyślę, jak może wyglądać Polska po upadku Zjednoczonej Prawicy, po rozpadzie tej koalicji, to stwierdzam, że nawet to nieszczęście, które chce oddalić Solidarna Polska, czyli nie chce brać udziału w głosowaniu w parlamencie, jest kolokwialnie mówiąc pryszczem w porównaniu z tym, co tu się stanie, jeżeli do władzy dojdzie formacja antypolska, polska targowica, która gdzieś ma niepodległość i suwerenność, która jest zaprzedana obcym interesom na Wschodzie i Zachodzie.

W Gazecie Polskiej ukazał się duży wywiad z prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Czego dowiedzieli się z niego koalicjanci Prawa i Sprawiedliwości?

Dowiedzieli się, mam nadzieję, że wszystko jest możliwe. Jeżeli będą te siły odśrodkowe narastały, to może dojść do zakończenia działalności tej koalicji, co nie oznacza równocześnie przedterminowych wyborów, ale mogą one nastąpić. Już sam fakt pracy rządu, który nie ma parlamentarnego wsparcia, jest wizją koszmarną, po prostu nie da się niczego dobrego więcej zrobić dla Polski i Polaków zrobić. Taki będzie opór.

Zacytuję chociaż fragment słów, które wydają się kluczowe. Jarosław Kaczyński mówi tak: „Może dojść do wydarzeń, które doprowadzą do skrócenia kadencji, ale, żeby była jasność, nie prognozuję wcześniejszych wyborów, jedynie nie wykluczam takiej ewentualności. Jesteśmy zdeterminowani dokończyć tę kadencję jako formacja sprawująca rządy”. W skrócie największym padły tam właśnie takie słowa. Chyba jeszcze mocniejszych użył marszałek Ryszard Terlecki, który powiedział: „Jestem radykałem i najchętniej pozbyłbym się koalicjantów, ale utrzymujemy jedność Zjednoczonej Prawicy tak długo, jak to możliwe i mam nadzieję, że razem pójdziemy do wyborów”.

Głos marszałka Terleckiego jest głosem jastrzębia z PiS-u, który zaognia nieco całą tę sytuację. Gdyby tak było, jak mówi marszałek Terlecki, to po co w ogóle układać koalicję z dwóch małych co prawda partyjek, ale będących języczkiem u wagi Zjednoczonej Prawicy. Po co ciągnąć tę formację i pozwolić istnieć i podpisywać porozumienia. Bez nich PiS nie ma większości w parlamencie i traci możliwość rządzenia. Z kolei z tymi partiami pod górkę. Trudne jest ich położenie. Należałoby jak gdyby pomóc w rozwiązaniu tej sytuacji poprzez wyeliminowanie tych ambicji. Ani Solidarna Polska, ani Porozumienie niczego nie zrobią same bez PiS-u. Nie znamy nawet treści umowy koalicyjnej, bo to przecież jest zawierane w pewnym utajnieniu. Może potrzebne jest jakieś nowe porozumienie.

Pytanie, czy słowa Jarosława Gowina pomagają we wzajemnym porozumieniu. On w programie „Graffiti” mówił: „Tak, obóz Zjednoczonej Prawicy wszedł na niebezpieczną ścieżkę, którą niektórzy komentatorzy nazywają drogą ku wewnętrznemu rozkładowi, ale można jeszcze z tej drogi zawrócić. To wymaga przede wszystkim szczerych rozmów w czterech oczy bądź gronie trzech liderów".

To określenie użyte przez Jarosława Gowina jest adresowane do niego samego i jego formacji. To on ciągnie swoją stronę. Zapraszając przedstawicielkę lewicy do swojej partii pokazuje, że ideały prawicy są mu zupełnie obce. Więc kto tutaj się sprzeniewierza prawicowemu programowi? Kto tutaj stanowi to zagrożenie? Poza tym jest konflikt w tej partii. Pan Gowin obciąża za to odpowiedzialnością PiS i Adama Bielana. Jarosław Kaczyński może jedynie nawoływać do pewnego uspokojenia, bo nie sądzę, żeby on stał za próbą puczu, jak twierdzi Jarosław Gowin. Są więc pewne nieuregulowane sprawy, iskrzy coraz bardziej i oby nie nastąpiło to, co wszyscy znamy pod określeniem "prawa Murphy’ego", właśnie piszę felieton do Tygodnika Sieci na ten temat. A więc Murphy głosił, że jeżeli coś może się nie udać, to nie uda się na pewno. Nie chciałbym, żeby to prawo miało zastosowanie do Zjednoczonej Prawicy i spowodowało upadek, bo jest możliwy upadek i zakończenie tej koalicji.

Widać to po samej aktywności i szukania możliwości głoszenia własnej narracji przez liderów koalicji w różnych mediach. Oni zaczynają przemawiać do siebie przez media i wywiady. Chciałem jeszcze zapytać może o Solidarną Polskę. Według jednego z sondaży, gdyby wystartowała sama, mogłaby przekroczyć próg 5 procent. Pytanie brzmi, czy Solidarna Polska zaczęła już grać tylko pod siebie, czy już nie liczyć na wspólne listy z Prawem i Sprawiedliwością?

Nie wiem. Rzeczywiście, tam wychodzi koło 5 procent. Dla Porozumienia to jest jeden procent, czyli już zupełnie bez szans na jakikolwiek sukces. Ale Solidarna Polska jest bardziej popularna w społeczeństwie, dlatego, że skupia polityków bardziej zdecydowanych, klarownych. Szczególnie ta ekipa skupiona wokół Zbigniewa Ziobro w Ministerstwie Sprawiedliwości jest bardzo ciekawa. Sami też nic nie zrobią, nie zbudują. Poza tym, bardzo ciężko byłoby namówić zwolenników Prawa i Sprawiedliwości, którzy oczekują spokoju w rządzeniu Polską i zapewnienia Polsce interesów niezależności i suwerenności, żeby te osoby przerzuciły się ze wspierania PiS-u na wspieranie Zbigniewa Ziobro. Wszelkie podziały wychodzą na niekorzyść w liczbach.

Czym te wzajemne pretensje artykułowane przez media mogą się skończyć? Jak Pan ocenia tę sytuację w kontekście najbliższych miesięcy?

Nie lubię szczerze takich pytań. To jest takie wróżenie. Być może zapadły już jakieś decyzje, o których nie wiemy. Polska jest zbyt dużym krajem w Europie, żeby pozwolono Polsce rządzić się „samodzielnie”. Zbyt wielkie siły chciałyby rzucić Polskę na kolana, tak, by Polska pełniła tę funkcję, jaką kiedyś w przeszłości, czyli była miejscem ścierania się różnych wpływów na Wschodzie i na Zachodzie. Nigdy nie stanowiła sama o sobie. Nigdy wcześniej nie składała własnych propozycji dla państw Europy Środkowej, a taka oferta teraz się pojawiła, chodzi o Trójmorze, to jest projekt, który nie podoba się ani w Moskwie, ani w Berlinie. A obecność wojsk amerykańskich nie podoba się obu tym stolicom, natomiast daje gwarancję stworzenia dla Europy Środkowej alternatywy i wyjęcia spod wpływów ze Wschodu i Zachodu, w postaci siły ekonomicznej w centrum Europy. O to centrum zawsze toczyły się walki.

Czy tak to widzą przywódcy Solidarnej Polski i Porozumienia Jarosława Gowina… Wiem, że nie chce Pan przewidywać przyszłości, więc niech jako podsumowanie posłuży wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego ze wspominanego przeze mnie wywiadu: „Dobrze, aby pamiętali stare przysłowie – dopóty dzban wodę nosi, dopóki ucho mu się nie urwie. Otóż może się urwać”.

https://www.radiopoznan.fm/n/FgUT8N
KOMENTARZE 0