NA ANTENIE: Pół na pół
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

"Unijne elity budują europejskie superpaństwo, przez co może rozpaść się Unia Europejska" - ocenia R. Ziemkiewicz

Publikacja: 28.10.2021 g.10:58  Aktualizacja: 28.10.2021 g.13:35
Poznań
W porannej rozmowie Radia Poznań Rafał Ziemkiewicz negatywnie ocenił zeszłoroczne ustępstwa polskiego rządu, który zgodził się na wspólny, unijny dług.
rafał ziemkiewicz  - Maciej Luczniewski/Gazeta Polska
Fot. Maciej Luczniewski/Gazeta Polska

Jak tłumaczy, Polska zgodziła się na takie rozwiązania, kosztem słownych deklaracji, zamiast konkretnych gwarancji, że Unia nie będzie się rozpychać ponad traktaty.

Próbuje się zbudować federacyjne superpaństwo europejskie na bazie Unii Europejskiej, czyli coś, na co nikt w Europie się nie zgadzał. Wśród europejskich elit panuje przekonanie, że taka jest konieczność. Oni działają w poczuciu silnej determinacji, że trzeba pogłębić integrację europejską, albo się UE rozpadnie. Tymczasem rozpadnie się na skutek tego, w jaki sposób oni ją pogłębiają

- mówił Rafał Ziemkiewicz.

Rafał Ziemkiewicz ocenił też, że zasada opozycji totalnej i negowanie wszystkiego, co proponuje Prawo i Sprawiedliwość doprowadziło Platformę Obywatelską do degeneracji. Zapowiedział też pozew przeciwko przewodniczącemu Nowoczesnej, poznańskiemu posłowi KO Adamowi Szłapce za nazwanie go w mediach społecznościowych "faszystą".

Całość rozmowy w audycji Kluczowy Temat poniżej: 

Roman Wawrzyniak: To, co budzi chyba największe zdumienie i emocje w polskiej opinii społecznej, to kolejna nałożona przez unijny Trybunał Sprawiedliwości ogromna kara na nasz kraj w wysokości 1 mln euro dziennie. Czy Polska powinna ustąpić w sporze o reformy wymiaru sprawiedliwości?

Rafał Ziemkiewicz: Wręcz przeciwnie. Polska powinna w tym sporze zachować się ostrzej, kiedy był właściwy na to moment, czyli rok temu. Musimy pamiętać, że to, co się stało, to realizacja powiedzenia, że jak dasz palce, to ci urwą całą rękę. My w 2020 roku, a konkretnie nasz rząd, schrzaniliśmy sprawę w czasie negocjacji, bo po prostu nie użyliśmy możliwości, które wtedy były, żeby wymusić pewne gwarancje. Mogliśmy zawetować mechanizm wspólnego długu europejskiego, na którym bardzo eurokratom zależy. Wtedy nas straszono, że jak właściwie Polska nie chce, to ten dług będzie wzięty bez Polski. Akurat na to chętnych nie było, bo wtedy byłby to dług na konkretne kraje, które by go brały, a nie na Unię. Na to chętnych nie było. O tym napisał Jacek Saryusz-Wolski, którego uważam za jednego z najlepszych specjalistów, jeżeli chodzi o europejskie sprawy, on tam siedzi od wielu lat i zęby zjadł na tym wszystkim. Mieliśmy dwie bomby atomowe i trzeba było, strasząc ich użyciem, zmusić Unię Europejską do gwarancji, że nie będzie się rozpychać ponad traktaty, które będą szanowane.

Ostatnio o tym wspominał, że wtedy tego nie użyliśmy i dzisiaj zostaliśmy oszukani.

Czy zostaliśmy oszukani? Nie bądźmy naiwni. W rozmowach politycznych nie ma takiego pojęcia, że zostaliśmy oszukani. Nie zażądaliśmy, żeby było jasno napisane, tylko zadowoliliśmy się jakimiś obietnicami na gębę. Zachowaliśmy się jak, przepraszam za słowo, pętaki, a pętaków się traktuje bezlitośnie w polityce.

Po karze za Turów to jest kolejna taka presja na Polskę. Czy to tylko kwestia czasu, że będą kolejne szantaże?

Jeżeli będziemy ustępować, to będą kolejne szantaże. Jest taka zasada, jak mówiła moja świętej pamięci babcia – pogłaszcz chama, to cię kopnie, kopnij chama, to cię pogłaszcze. Nie chodzi o słowo „cham”, bo to tylko takie powiedzenie, ale o ludzi, którzy z pozycji siły chcą przeprowadzić swoją politykę. Nie można liczyć na to, na co liczył premier Morawiecki, że jak trochę ustąpimy, będziemy mili i pokażemy, że nie mamy złych zamiarów wobec Unii, to Unia nam też pokaże, że ma wobec nas dobre zamiary. To była zupełnie chybiona koncepcja. Generalnie trzeba wiedzieć, co się dzieje, a dzieje się to, że próbuje się zbudować federacyjne superpaństwo europejskie na bazie Unii Europejskiej, czyli coś, na co nikt w Europie się nie zgadzał. Aczkolwiek wśród europejskich elit panuje przekonanie, że taka jest konieczność. Oni działają w poczuciu silnej determinacji, że trzeba pogłębić integrację europejską, albo się UE rozpadnie. Tymczasem rozpadnie się na skutek tego, w jaki sposób oni ją pogłębiają. W największym skrócie, jeżeli chodzi o zabezpieczenie TSUE, to zwróćmy uwagę, że to jest kolejny przykład rozpychania się ponad prawo. TSUE nie ma prawa nakładać zabezpieczeń i kar w wypadku zabezpieczeń. Jeżeli jest wydany wyrok, a to znaczy, że TSUE w pełnym składzie wydaje wyrok, który jest niewykonywany, to dopiero wtedy procedura przewiduje kary finansowe. Tymczasem nie mamy wyroków. Mamy w sprawie Turowa, czy Izby Dyscyplinarnej tak zwane „zabezpieczenia”. To znaczy jeden sędzia TSUE, jednoosobowo coś nam kazał zrobić, a my tego nie robimy i on nakłada na nas karę, chociaż nie ma do tego prawa. Jeżeli ustąpimy, to przyznamy, że nie ma prawa, ale ma prawo, bo się na to zgodziliśmy. O to właśnie chodzi, żeby metodą faktów dokonanych wymusić coś, na co nikt się w Europie nie zgadzał, czyli rządu europejskiego w Brukseli.

Przejdę do kolejnych tematów, bo jeszcze jest ich kilka. Senat przegłosował z poprawkami, co wydłuży proces legislacyjny, ustawę o budowie muru na granicy polsko-białoruskiej. Poznański senator Marcin Bosacki przedstawił wniosek Platformy Obywatelskiej o odrzucenie ustawy o budowie muru i napisał w mediach społecznościowych, że na granicy białoruskiej PiS jest słaby wobec agresywnego Łukaszenki, a pokazuje brutalność wobec słabych, matek z dziećmi, które wielokrotnie wywozi do lasu w temperaturze 0 stopni. Czy politycy opozycji nie widzą tych zielonych ludzików Putina, czy Łukaszenki, próbujących zdemolować nasze tymczasowe zasieki? Czy wpisują się w jakiś sposób w role rozpisane przez reżim Łukaszenki?

Wpisują się. To jest niepojęta dla mnie polityka, do jakiej degeneracji Platformę Obywatelską doprowadziła zasada opozycji totalnej, to znaczy zawsze być na „nie”. Nawet w sprawach, które w oczywisty sposób dla większości obywateli jest jasne, że są wspólnym interesem i władza i opozycja powinna przemawiać wspólnym głosem. PO wytworzyła taką swoją bańkę ludzi, którzy żyją w pewnej sekcie nienawiści do PiSu. Jak PiS sam broni granicy, to oni mówią, że to trzeba powierzyć Frontexowi. Jak szef Frontexu przyjeżdża, to mówią, że PiS sobie nie radzi i chcą, żeby UE pilnowała granicy. Przepraszam, że znów użyję tego słowa, ale to takie rozmowy z pętakiem, który zawsze znajdzie powód na „nie”. Próba blokowania tej ustawy o budowie muru, opowiadanie jakichś bredni o kobietach, które my wyganiamy do lasu... Jeżeli ktoś jest w lesie, to jest dlatego, że ci ludzie nie po to zapłacili Łukaszence takie wielkie pieniądze, żeby się znaleźć w Polsce, tylko oni chcą się znaleźć w Niemczech i załapać na tamtejsze, wielkie zasiłki. W związku z tym oni robią wszystko, żeby ich polska Straż Graniczna nie złapała. Nikt ich nie gania do lasu. Oni sami włażą w bagna i siedzą w lesie, bo jak ich polska Straż Graniczna zatrzyma, to oni proszą, żeby ich odesłać razem z dziećmi. Jak ich polska Straż Graniczna zatrzyma i dostaną stempel, że zostali zatrzymani w Polsce, a nie w Niemczech, to „bye bye”, żegnajcie marzenia, za które zapłaciło się kilkanaście tysięcy euro. To co robi PO, jak zresztą cała opozycja ta lewicowo-liberalna, powtarzając brednie łukaszenkowskiej propagandy i jakimiś pseudo szlachetnymi bredniami o chorych dzieciach to wszystko podpierając, to nie mam słów potępienia, a w każdym razie nie takie, których można by użyć w porannym programie.

Skoro jesteśmy przy Koalicji Obywatelskiej, to jeden z liderów jej kanapowej partyjki, poseł Szłapka z Poznania, który przy każdej swojej wypowiedzi robi wszystko, by było o nim głośno i to jest chyba jego główna domena, wyzywał Pana od faszysty. Zdążył już Pana za to przeprosić?

Nie. On wybrał drogę tak zwanego „rżnięcia głupa”... Pisze do mnie wprost „faszysto”, a potem „dziwię się, że Pan to wziął do siebie”. Potem kasuje ten wpis i udaje, że go nie było. Pewnie mu ktoś podpowiedział, że czasem sądy w takich sprawach wymagają notarialnie poświadczonego zrzutu ekranu, a ta sytuacja miała miejsce w niedzielę, co być może miało wpływ na zachowanie pana posła. Nie zawsze sądy żądają screenów, a poza tym jest wielu świadków, którzy poświadczą, że ta obraza miała miejsce. Nie mogę tego odpuścić...

Czyli będzie sprawa w sądzie.

Oczywiście. Nie mogę odpuścić, bo to się później kończy tak, że jakiś kapuś leci z tym, że jakiś poseł nazwał Ziemkiewicza faszystą i nie wytoczył mu sprawy, a taki głupi angol, który nie wie, co się w Polsce dzieje mówi, że „tak, to jest faszysta”.

Mamy kolejną ciekawą decyzję sądu, a dokładnie sędziego Andrzeja Sterkowicza, to ten sam, który miał postawione zarzuty naruszenia miru domowego i znieważania policjantów swego czasu. Uznał on decyzję wojewody mazowieckiego, pozwalającą na Marsz Niepodległości, za niezgodną z prawem. Dzisiaj cieszy się z tego prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, chociaż przypomnijmy, że w czasie kampanii prezydenckiej mówił, że chętnie weźmie w Marszu Niepodległości udział. Jak Pan skomentuje postawę obu panów?

Co do tego, że Rafał Trzaskowski mówił co innego w kampanii, a co innego kiedy indziej, to to chyba nikogo nie zaskakuje. Nikt go nie oceniał jako moralisty, ale jest politykiem nieodrodnym swojej formacji i obsługuje emocje pewnej bańki, o czym już mówiłem, grupy ludzi, którzy żyją w nienawiści do PiSu, ale tak naprawdę do wszystkiego, co PiS symbolizuje. W ich oczach Marsz Niepodległości symbolizuje to samo – polską tradycję, patriotyzm, katolicyzm, to wszystko, co sprawia, że taki leming, jak się go nazywa, czuje się gorszy przez to, że on jest mniej europejczykiem, bo w Polsce cały czas tak kościoły, i prawica, i wstyd przed światem po prostu. Pan Trzaskowski robi wszystko, żeby okazać nienawiść czy to PiSowi, czy Robertowi Bąkiewiczowi, czy to Marszowi Niepodległości. On co roku odstawia ten sam cyrk i co roku używa tych samych argumentów.

Czyli Marsz powinien iść, mówiąc krótko, bez względu na orzeczenie sędziego.

Ależ oczywiście, że przejdzie i, jak co roku, sąd potem uzna, że decyzja o rozwiązaniu Marszu była bezprawna. I za rok Pan Trzaskowski będzie powtarzał te same argumenty, chyba że coś się do tego czasu zmieni...

Albo będzie jakaś kampania i będzie mógł znów zmienić zdanie.

No raczej się nie zapowiada żadna kampania.

Na koniec chciałem zapytać o Pana ostatnią książkę „Strollowana rewolucja”. Wpisała się już na listy bestsellerów, jak ta poprzednia „Cham niezbuntowany”?

Ona jest dość krótko w sprzedaży, ale jeśli o to Pan pyta, to coś pewnego, będzie wiadomo dopiero po miesiącu sprzedaży, a jeszcze nie ma dwóch tygodni. Widziałem, że w Empiku przez kilka dni już zdołała wejść w TOP40. W badaniach Nielsena z pierwszego tygodnia sprzedaży, kiedy była sprzedawana przez 3 dni, to już jest na trzecim miejscu. Badanie Nielsena polecam wszystkim, bo ono łączy wszystkie książki. To nie jest żadna lista subiektywna, tylko zsumowanie kwitów z kas fiskalnych, do których Nielsen ma dostęp. Jest dobrze, co nie znaczy, że nie może być lepiej. Bardzo Państwa zachęcam do przeczytania tej książki, skoro tyle wpływowych środowisk stara się Państwa przekonać, żeby moich książek nie czytać i broń Boże nie brać do ręki, bo to może na mózg zaszkodzić. Ja mówię, że tak, to może wpłynąć na Państwa poglądy, bo tam są argumenty po prostu, a nie wrzaski.

https://www.radiopoznan.fm/n/eMKbKx
KOMENTARZE 0