NA ANTENIE: Motosygnały
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

P. Szelągowski: Przyjeżdżający Ukraińcy nie mają wiedzy o Rzezi Wołyńskiej

Publikacja: 08.07.2020 g.10:03  Aktualizacja: 08.07.2020 g.10:37
Poznań
11 lipca przypada 77. rocznica Krwawej Niedzieli na Wołyniu.
piotr szelągowski - szelagowski.com.pl
Fot. szelagowski.com.pl

Gościem Kluczowego Tematu był prezes Wielkopolskiego Stowarzyszenia Kresowego, autor bloga Bezprzesady.com Piotr Szelągowski, z którym rozmawiał Piotr Tomczyk.

Piotr Tomczyk: 11 lipca 1943 roku - punkt kulminacyjny Rzezi Wołyńskiej. Dlaczego dla Polaków to wciąż ważna data?

Piotr Szelągowski: Data jest bardzo ważna z powodów patriotycznych. Patrzymy na takie kraje jak USA, gdzie etos narodowy jest bardzo istotny. My potrafimy o tym zapominać. Niedawno miałem rozmowę z wyborcą Konfederacji, który w prywatnej rozmowie powiedział, że kresy go nie interesują.

Z czego to się bierze, bo tu jest zasadnicza różnica w podejściu do własnej historii.

To taki wybiórczy patriotyzm, ale żeby nie przejaskrawiać, że w tamtej opcji są tylko ludzie, których Kresy nie interesują. Rozmawiałem z innym moim kolegą z Łodzi, który ma w pamięci to, co się stało na Kresach, nosi koszulkę rocznicową, której byłem pomysłodawcą i producentem. Odezwał się, że warto nową nabyć. Mówi, że interesuje go to, rozumie potrzebę mówienia o tym, a co więcej przesłał mi deklarację poparcia dla panującego nam prezydenta Andrzeja Dudy. W tej deklaracji pisze logicznie, dlaczego tak wybrał, bo m.in. prezydent Duda jako jedyny polski prezydent pojawił się na Wołyniu i położył kwiaty, gdzie była wieś polska zniszczona przez UPA.

Z tego, co pan mówi, teraz nie ma żadnych ograniczeń jeśli chodzi o obchodzenie tej rocznicy, poruszanie tego tematu. Przez lata nie można było dyskutować na ten temat.

Faktycznie, to nie łatwy temat. Wiąże się z niesamowitą martyrologią, mamy do czynienia z ludźmi, którzy nie mogą przełamać się i spokojnie oglądać materiały z tamtych czasów. Musimy odnieść się do zachowań państwa Izrael - tu nie ma problemów z mówieniem o martyrologii tego narodu, my też musimy w sobie przełamać ten stres i blokadę, którą buduje się ze względu na delikatność kulturową, czy coś w tym stylu.

Pomińmy na chwilę tę delikatność. Ile pochłonęły ofiar te wydarzenia?

Nie jesteśmy w stanie dojść do tego, wielu świadków odeszło, zanim rozpoczęły się badania na ten temat. W czasie PRL ci ludzie mieli w dowodach wpisane - urodzony w ZSRR. To spowodowało, że nigdy nie będziemy wiedzieć. Szacunkowe dane przedstawiane przez Ewę Siemaszko mówią o 133 tys.

Różnice są potężne. Ta niechęć, częściowo związana z naszą delikatnością, jest usprawiedliwiona, bo obrazki z tych wydarzeń są okrutne. Jak to możliwe, że w XX wieku doszło do tak bestialskich zbrodni. Jak to było możliwe? Mieliśmy okupację niemiecką, może Niemcy mają też udział w tym?

Trwały rozmowy Niemców z różnymi siłami na terenach przez nich okupowanych. Szukali sojusznika do walki z sowietami, którzy szybko zbliżali się do tamtych ziem, były rozmowy z Armią Krajową, która odmówiła, więc naturalnym sojusznikiem była UPA. Oznaczało to też destabilizację na przedpolach frontu, do czego Niemcy sami doszli i zaczęli walczyć - były takie przypadki - z tą partyzantką. UPA zaczęła mordować nie tylko Polaków, ale też kolonistów niemieckich. Nie do końca okupanci wyszli na tym sojuszu dobrze. Mam też takie informacje, że Polacy uciekali pod osłoną Wermachtu.

Ratowali życie.

Wermacht nie miał nic przeciwko temu, żeby ratować cywilów, w tym Polaków.

Przejdźmy do teraźniejszości. Jak pan ocenia dzisiejsze relacje polsko-ukraińskie?

Są trudne, bo polityka wielkoformatowa stara się ten temat omijać. Politycy nie potrafią znaleźć złotego środka. Tu się znów odniosę do Amerykanów, którzy potrafią walnąć pięścią w stół i ugrać swoje. My tego nie potrafimy. Być może jest to związane z dużą liczbą Ukraińców pracujących w Polsce, ale zapewniam, że rozmawiałem nie raz z przyjeżdżającymi tutaj Ukraińcami - oni nie mają wiedzy o Rzezi Wołyńskiej, przyjeżdżają tu dla pieniędzy. Nasz interes narodowy powinien być nad tym wszystkim. Jeżeli na Ukrainie mamy pomniki Bandery, to my powinniśmy przejąć edukację, tym bardziej, że te osoby są podatne na to. A mamy tyle wspólnego, że trudno wbić kołek między nas.

Skoro przyjeżdżają chętnie, to chyba jest to okazja do lepszego poznania wzajemnego. Czego brakuje tu?

Jasnej, konkretnej wypowiedzi z naszej strony, jest tak, a nie inaczej, żądamy tego. Rozpoczęcie ponownych ekshumacji w miejscach, gdzie wiemy, że takie są. Wiemy, że są grupy na Ukrainie, które rozkopują te groby, jeżeli znajdą blaszkę z napisem polskim czy medalik to okradają te groby. Tożsamość narodowa wiąże się z pamięcią o takich wydarzeniach - smutnych, strasznych i okrutnych. Żeby nie było, że za kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat to wszystko obróci się przeciwko nam.

Jak w takim razie Wielkopolskie Stowarzyszenie Kresowe zamierza upamiętnić te wydarzenia?

W naszym gronie jest troje radnych - w tym radni miejscy, powiatowi i sejmiku. Chcemy kubeczki z datą wręczyć wszystkim radnym z tych trzech organów przez naszych reprezentantów w tych trzech organach. Poza tym, jak co roku, w ograniczony sposób, ze względu na koronawirusa, będziemy 11 lipca przygotowywać akcję ulotkową, z udziałem radnych i osób, które nam pomogą.

Przypomniałem sobie o zaskakującej sytuacji sprzed roku. Pan zwracał uwagę na dziwaczny incydent: rodzicom dziecka chciano zabrać prawa rodzicielskie dlatego, że ich dziecko zwróciło uwagę koledze ukraińskiemu, że Bandera nie jest uznawany przez nas za bohatera, tylko za bandytę. Jak skończyła się ta historia?

Proces się rozwijał, koronawirus to przytłumił. Sam fakt pojawienia się takiej sytuacji jest szaleństwem. Żyjąc w tym kraju, jest przecież ustawa mówiąca o ściganiu wszelkich treści faszystowskich, nazistowskich i nacjonalistycznych. Bandera był współpracownikiem Trzeciej Rzeszy - przez długie lata. Nie wiem, jak takie coś (sprawa z uczniem) mogło się pojawić, chcemy być chyba bardziej poprawni politycznie niż ci na Ukrainie. To trochę niepatriotyczne, niepolskie. Zapominamy o korzeniach tych ludobójczych działań - ten teren wschodni, były długo pod okupacją tatarską, turecką, tam taka brutalność była naturalna.

Jaka będzie przyszłość tych relacji polsko-ukraińskich?

Musimy o tym mówić jasno i otwarcie. Politycy powinny iść w tę stronę. Naród ukraiński powinien to zrozumieć, ma taki sam problem z dalszym sąsiadem - Rosją. Tylko musi to być jasny przekaz, a nie takie kluczenie.

https://www.radiopoznan.fm/n/MsQYYP
KOMENTARZE 0