Podwójne oblicze Lecha

Trzy tygodnie temu poznaniacy zagrali koncert przy Bułgarskiej. I to jaki! Mało było fałszowania, z okolic Bułgarskiej usłyszeć można było jedynie piękną melodię. Standard Liege był w uprzywilejowanej sytuacji - Belgowie dostali najlepsze wejściówki na tenże koncert i z bliska mogli obserwować talent Tiby, Modera, Ishaka czy Puchacza.

To był jeden z najlepszych tegorocznych meczów Lecha. Kolejorz pewnie pokonał Standard Liege 3:1, kibice znów uwierzyli w wielkość swojego klubu, by ledwie po czterech dniach znów soczyście oberwać od swoich ulubieńców. Ci bowiem zagrali koszmarnie przy Łazienkowskiej i przegrali z odwiecznym rywalem. Jak to możliwe, że w tak krótkim czasie poznaniacy z utalentowanych muzyków stali się podrzędnymi grajkami? To nic nowego. Podopieczni Dariusza Żurawia od początku sezonu nieźle grają na europejskich salonach, by na domowym podwórku fatalnie tracić punkty. Między innymi po rajdach nastolatków przez pół boiska.

Co ciekawe, Standard w swojej lidze także nie zachwyca. Ostatnio podopieczni trenera Phillipe'a Montaniera jedynie zremisowali z przeciętnym Eupen 2:2. Zresztą w dość osobliwych okolicznościach. Przez całą drugą połowę musieli radzić sobie z grą w osłabieniu po czerwonej kartce dla Edena Shamira, a gola na wagę remisu strzelił w doliczonym czasie gry.... bramkarz Standardu Arnuad Bodart.

Kiedy piłkarze z Liege strzelają w doliczonym czasie, Lech w doliczonym czasie gole traci. A wraz z nimi także zaufanie kibiców, na które tak długo pracowałIch jedyną tarczą obronną są mecze w Lidze Europy. Jeśli i tu zaczną zawodzić, to w zasadzie wrócą do punktu wyjścia z lipca 2019 roku. 

Wypada zatem trzymać kciuki, by i tym razem Kolejorz pokazał swoje piękne i skuteczne oblicze na europejskiej arenie. Mecz ze Standardem w czwartek 26 listopada. Na naszej antenie specjalne studio na żywo z bezpośrednią relacją zacznie nadawać już o godzinie 21. Zapraszamy w imieniu naszym komentatorów Krzysztofa Ratajczaka i Dawida Cytrowskiego.