Kolejorz w sporym mrozie grał także w niedzielę w Kielcach. Podczas spotkania z Koroną było ok minus 9 stopni.
Obrońca Robert Gumny mówi, że - Nie chcę zwalać winy za porażkę na mróz, ale przy takiej temperaturze, ciężko się nawet oddycha - mówi obrońca Robert Gumny.
Dla Lecha gra przy arktycznej aurze to nie nowość, w 2010 roku podczas pamiętnego meczu z Juventusem Turyn przy Bułgarskiej było grubo poniżej 25 stopni na minusie, a włoscy dziennikarze mecz oglądali w sali konferencyjnej, bo bali się wyjść na trybuny. I trudno im się dziwić. Śledzenie widowiska w takich warunkach to żadna przyjemność.
Piłkarze nakładają na siebie termiczną bieliznę, a podczas gry muszą uważać, bo ryzyko odniesienia kontuzji jest dużo większe. Z pewnością nie pomagają zmrożona murawa i... pustki na stadionach. Dość powiedzieć, że podczas wtorkowego meczu pomiędzy Sandecją Nowy Sącz a Zagłębiem Lubin na trybunach zasiadło niewiele ponad 150 osób. Chcąc nie chcąc grać trzeba, bo na przekładanie kolejek nie ma czasu. Liga musi się skończyć do połowy maja, bo przecież później rozpoczynają się Mistrzostwa Świata.
Więcej w materiale: