NA ANTENIE: CISZA JAK TA/BUDKA SUFLERA
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Od Oscara Wilde’a do "Róbta co chceta"

Publikacja: 21.05.2019 g.20:00  Aktualizacja: 20.05.2019 g.15:33
Poznań
Felieton Macieja Mazurka.
pióro felieton esej - Fotolia
/ Fot. Fotolia

Gazeta Wyborcza (22-23 kwietnia 2019) opublikowała fragment słynnego eseju Oscara Wilde’a „Dusza ludzka w socjalizmie”, w nowym przekładzie Jacka Dehnela. Wydaje się że, nasze czasy spełniają oczekiwania Oscara Wilde’a, twórcy można by rzecz „socjalizmu artystycznego”. Po bankructwie marksizmu w wersji twardej, atrakcyjność zachowały jego lżejsze mutacje, szczególnie te, które wyzwolenie z alienacji jakie niesie ponoć kapitalizm człowiekowi, widzą jego buncie artystycznym, w wyzwoleniu z represji narzucanej przez zinstytucjonalizowane religie chrześcijańskie w szczególności.

Zatem to, o czym pisał Wilde pod koniec XIX stulecia formie postulatywnej, spełnia się właśnie teraz, gdyż za sprawą robotyzacji i czwartej rewolucji przemysłowej praca staje się nie przekleństwem a przywilejem, a poziom bogactwa generowanego przez kapitalizm tej fazy, jest tak wielki, że człowiek w końcu „uciekł z Królestwa Konieczności”, czyli morderczej walki z siłami przyrody. Oscar Wilde zobaczył konsekwencje zastąpienia ludzkiej pracy przez maszyny i postulował, żeby korzystali z tego wszyscy, nie tylko kapitaliści. Ciężka praca jest upokarzająca, tak samo jak każda forma cierpienia obecna w świecie. „Robienie rzeczy, w których nie znajdujemy przyjemności jest niszczące duchowo i moralnie” stwierdza Wilde. A Chrystus dla Wilde’a to propagator artystycznego indywidualizmu, który nakazuje każdemu człowiekowi, aby był przede wszystkim sobą. Wilde zatem jest twórcą rozpowszechnionej dzisiaj etyki autentyczności. Matka Teresa z Kalkuty jest w takim samym stopniu chrystusowa jak Richard Wagner. Nie ma jednego wzorca człowieka. Każdy jest inny i wspaniały pod warunkiem, że nie ulegnie konformizmowi i pozostaje buntownikiem, jak Chrystus i sam Oscar Wilde. Trzeba też pamiętać, że pisząc ten esej Wilde chciał oczarować i oburzyć swych czytelników, co było jego metodą artystyczną. Wówczas jego siła rażenia ze względu na prowokacyjność była duża. Dzisiaj, w przeciwieństwie do czasów Wilde’a, nikogo już nie oburza zestawienie duszy ludzkiej, pojęcia wywodzącego się z religii z socjalizmem, ideologią raczej agresywnie świecką. 130 lat koegzystencji wytworzyło chrześcijaństwo modernistyczne, ale nie zlikwidowało wyznawców ortodoksji a także tych, dla których propozycja ideowa Wilde’a jest sentymentalna, ideologiczna. Stąd jak podejrzewam, ten esej na łamach gazety obsesyjnych rewolucjonistów, którzy doskonale radzą sobie w kapitalizmie, bo bunt przekształcili w towar.

Jak pisze Christopher Lasch w książce „Bunt elit”, ortodoksyjni marksiści nie traktowali poważnie takiej „nienaukowej” artystycznej wersji marksizmu, ale ostatecznie to Wilde, jak się okazało ma rację. Dlaczego? Ten rodzaj przesłania niezależnie czy pochodzi od Jezusa czy nie i niezależnie czy został podany w języku czysto świeckim czy też pseudo-duchowym, przemawiał do artystów i intelektualistów poszukujących substytutu wierzeń religijnych już wówczas traktowanych jako coś, co nie odpowiada nowoczesnemu umysłowi. W miejsce zdegradowanego samowyrzeczenia i samokontroli, Wilde oferuje wizję jaźni anarchicznej, nieskrępowanej zobowiązaniami obywatelskimi, rodzinnymi i religijnymi. A to bardzo się podobało artystom i intelektualistom, bo odróżniało ich od mas. Zrównanie sprawiedliwości społecznej z wolnością artystyczną uczyniło socjalizm czymś miłym elicie intelektualnej, którą w ortodoksyjnym marksizmie odrzucał materializm i brak „duchowej subtelności”.

W latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia zbuntowani studenci przyswoili sobie hasła bliższe duchem Wilde’owi niż Marksowi, takie jak „Wszelka władza w ręce wyobraźni”, „Zakazuje się zakazywania”. Kontrkultura zaraziła tymi hasłami masy społeczeństw zachodnich co współgrało z wyłanianiem się społeczeństwa konsumpcyjnego. Natomiast w Polsce gigantyczną karierę zrobiło hasło „Róbta co chceta”, traktowane przez wyznawców autora tego hasła jak odkrycie intelektualne na miarę Przewrotu Kopernikańskiego.

https://www.radiopoznan.fm/n/grUE2q
KOMENTARZE 3
Czesław Makieła
Czesiek 23.05.2019 godz. 16:24
Brawa dla Autora i... nie mniejsze dla komentatora "pamiętliwy". Za rozsądek w czasach zalewu mediów przez rozemocjonowaną głupotę. I dziennikarz może myśleć, i czytelnik.
Piotr Pazucha
Pozhoga 22.05.2019 godz. 13:25
Ani wzmiankowanej publikacji GazWybu, ani ww. reakcji na nią nie traktowałbym jako coś więcej niż głos w wojnie cywilizacji (a wobec agresji marksizmu w świecie zachodnim każdy głos sprzeciwu jest konieczny). Sama rzeczona wojna też nie powinna nas zaskakiwać - kto czytał Apokalipsę św Jana wie, że czekają nas jeszcze gorsze rzeczy.
Problem jest w zasadach ww. wojny: otóż gazwyby tego świata zupełnie serio definiują demokrację, wolność, tolerancję i inne takie wyłącznie na własną korzyść - jak tylko ktoś zabiera głos przeciwny natychmiast jest wyszydzany, karany (vide zakaz mówienia prawdy o aborcji we Francji) i usuwany z mediów mainstreamu.
Elementarny brak logiki w takiej postawie wyznawców gazwybu nie dziwi. I dlatego dyskusja z nimi nie ma sensu, bo nie używają logicznego myślenia oraz operują słowami w nieprawdziwym ich znaczeniu.
pamiętliwy 20.05.2019 godz. 19:43
Bawią mnie te rozważanie o omnipotencji "człowieka", który jakoby nie musi zmagać się z siłami przyrody. Być może mamy akurat krótką przerwę w światowych kataklizmach, jednak wystarczy jeden większy wybuch wulkanu (i tu ilość samochodów jeżdżących po Poznaniu nie będzie miała już żadnego znaczenia), żebyśmy PONOWNIE zdali sobie sorawę, jak SŁABA jest cała nasza cywilizacja, i jak bardzo jestesmy zalezni od przyrody. Trzeba osiągnąć nieprawdopodobne poziomy PYCHY, żeby bredzić o wpływie człowieka na klimat i przyrodę. Budzą się włoskie wulkany. Budzi się superwulkan w Niemczech. Yellowstone buzuje od kilkunastu lat coraz bardziej, Vatnaejokoul na Islandii topi sie od spodu w tempie wręcz błyskawicznym. Spodziewam się wielkiej fali nawróceń, ale też wielu ofiar. Ci, którzy przetrwają, na wiele, wiele pokoleń wrócą do normalności, i tacy durnie jak Wilde, Marks, czy mniejszego płazu Owsiak czy Al Gore zostaną już na zawsze na śmietniku historii.