Przyznał się do podpalenia, a policjantom tłumaczył, że tego feralnego dnia wypił kilkanaście piw i z przyczyn, których nie potrafił wyjaśnić, podpalił znajdującą się w stodole słomę. Ogień szybko rozprzestrzenił się na konstrukcję stodoły oraz stojące nieopodal dwie przyczepy i rozrzutnik, a także drewno opałowe.
Właścicielka gospodarstwa straty wyceniła na ponad 15 tysięcy złotych. Podpalacz w przeszłości był już karany za... podpalenia. W 2015 roku dwukrotnie rozniecał ogień na terenie tego samego gospodarstwa.