- W tym roku rodziny bardzo często prosiły o żywność, środki chemiczne i artykuły gospodarstwa domowego - mówią: wolontariuszka Klaudia Deja i koordynator regionalny Szlachetnej Paczki Natalia Lenc.
Bardzo często brakuje kołder, poduszek, kocy, dzieci śpią pod wspólną kołdrą. Brakuje pieniędzy na buty, na kurtki. Bieda zmieniła się w obecnych czasach. Tak naprawdę większość rodzin, które włączamy, które są potrzebujące, to są osoby samotne, osoby z niepełnosprawnościami
- dodaje Klaudia Deja.
My staramy się pomagać mądrze. Docierać do ludzi, którzy wcześniej nie byli w Szlachetnej Paczce. Chodzi też nam o to, żeby dostrzec potencjał tej rodziny. Oni chcą tak naprawdę coś zmienić w swoim życiu, ale czegoś tam brakuje i chcemy, żeby te paczki dały im taki impuls do działania
- dodaje Natalia Lenc.
Na paczki średnio składało się 35 osób, choć w Poznaniu były przypadki, kiedy za wszystkie prezenty dla rodziny zapłaciła jedna osoba. Była też paczka, na którą złożyło się stu darczyńców. To często grupy znajomych czy koledzy i koleżanki z pracy.
- Wręczeniu paczek towarzyszą ogromne emocje - mówi poznański wolontariusz Jarosław Tyda, który w Szlachetnej Paczce działa już od czterech lat.
Byłem w takim miejscu, w którym naprawdę sam się wzruszyłem. Rodzina dostała bardzo, bardzo piękną paczkę, którą przygotowywało około stu osób i mały chłopiec odpakowując swój prezent, którym było auto na pilota, spojrzał się na jednego z panów i powiedział: proszę pana, proszę pana - ten pan się spojrzał - ja panu tak bardzo dziękuję i muszę przyznać, że w tym momencie złamało mi się serce i po prostu to była ta chwila, na którą czekałem przez ten czas
- mówi Jarosław Tyda.
Weekend cudów trwa od piątku. Do końca dnia wszystkie paczki z magazynów trafią do rodzin. Choć w tym roku przeważała pomoc materialna, były też prezenty, który mają poprawić sytuację rodziny - np. kursy doszkalające dla jednego z rodziców.