Urząd miasta twierdzi, że takie działanie jest niezgodne z przepisami. Kontrolę w tej sprawie prowadzą przedstawiciele nadzoru budowlanego, ale nawet jeżeli inspektorat przyzna rację administracji, to walka o umożliwienie przejazdu może trwać miesiącami.
Ponad tydzień od ustawienia pierwszych przeszkód, wielu wciąż jest zaskoczonych. Rowerzyści i biegacze zastanawiaj się jak ominąć płot i głębokie doły.
Pobiegłem tam 500 metrów. Jest stromo i grząsko. Teraz wracam, żeby zobaczyć, czy mogę to ominąć z drugiej strony
- usłyszeliśmy.
"O tym, czy płot mógł powstać, przekonamy się do końca września, kiedy PINB zakończy swoją kontrolę. Nawet jeżeli urzędnicy zdecydują o jego rozbiórce, sprawa może trwać miesiącami. Od każdej decyzji przysługuje odwołanie" – tłumaczył Jerzy Plejer z powiatowego inspektoratu nadzoru budowlanego.
Trudno powiedzieć, jak długo to może trwać. To wszystko zależy od reakcji właściciela, a z nim nie mieliśmy do tej pory żadnego kontaktu. Sytuacja jest tym bardziej skomplikowana, że choć inspektorat może nakazać rozebrania ogrodzenia, to nie prowadzi postępowania w sprawie sześciu rowów, które uniemożliwiają przejazd między Rusałką a Strzeszynkiem
- przyznał.
Tymczasem mieszkańcy starali się zlikwidować ogrodzenie i zakopać jeden z głębokich wykopów. W odpowiedzi właściciel wykopał kolejne i zamontował tabliczki informujące o monitoringu.
Czytaj także: