PKP Intercity stopniowo przywraca zawieszone połączenia
Przewoźnik od początku epidemii wprowadził specjalne zasady bezpieczeństwa. Mają one uchronić zarówno pracowników jak i podróżnych przed zakażeniem.
Co prawda od wczoraj z ogniem walczą tam już tylko dwa zastępy straży pożarnej, ale sytuacja w ciągu ostatniej doby nie zmieniła się. Coraz wyższe koszty interwencji ponosi miasto.
Od wczoraj z ogniem w Pyszącej zmaga się ośmiu strażaków, a przypomnijmy, że 1 maja, w dniu wybuchu pożaru, ratowników było tam stu. Ósemka, która jest teraz, wykonuje prawdziwie syzyfową pracę. Gasi, za pomocą dwóch koparek i spychacza przegarnia górę śmieci, leje wodę na odsłonięte zarzewia ognia, znowu przegarnia, potem leje, i tak w kółko. Nie wiadomo, ile to jeszcze potrwa.
Burmistrz Śremu Adam Lewandowski poinformował Radio Poznań, że z budżetu miasta wydano już na tę akcję około 70 tysięcy złotych. Są to koszty wyżywienia strażaków oraz koszty paliwa, wynajmu oraz pracy koparek i spychacza.
Po zakończeniu całej akcji władze Śremu zamierzają zamówić u ekspertów analizę przyczyn samozapłonów w Pyszącej. Pożary wybuchają tam od dwóch lat, a właścicielem nadal jest spółka, która doprowadziła do takiej sytuacji. Śledztwo wciąż trwa.
Przewoźnik od początku epidemii wprowadził specjalne zasady bezpieczeństwa. Mają one uchronić zarówno pracowników jak i podróżnych przed zakażeniem.
Pod dużym znakiem zapytania termin szesnastego Międzynarodowego Konkursu im. Henryka Wieniawskiego.
"Skoro minister zdrowia uznaje, że sytuacja epidemiczna pozwala na częściowe uruchomienie tych instytucji, to znaczy, że jest to bezpieczne" - mówi Elżbieta Leszczyńska.