Mężczyzna wpadł do zbiornika retencyjnego. Mimo reanimacji zmarł
Po południu do zbiornika retencyjnego w wielkopolskich Witaszycach wpadł 65-letni mężczyzna. Mimo podjętej reanimacji nie udało się go uratować.
Teraz jednak jest ich już tam znacznie mniej, bo dwa zastępy. Ratownicy wciąż nie potrafią powiedzieć, kiedy zakończą akcję.
To kolejny pożar składowiska odpadów pokazujący, że walka z płonącą górą śmieci jest ciężka, żmudna i nieprzewidywalna. W Pyszącej objętych żywiołem jest 150 metrów kwadratowych powierzchni śmietniska o średniej wysokości pryzmy wynoszącej cztery metry. Daje to łącznie bryłę o pojemności 600 metrów sześciennych, w której to tu, to tam pojawia się zarzewie ognia. I tam, gdzie ogień wybucha – strażacy walczą dwoma koparkami i wodą. Jutro dołączyć ma spychacz.
Choć nie wiadomo, kiedy ogień zostanie ujarzmiony, jedno jest pocieszające: coraz mniej strażaków musi być na miejscu; przedwczoraj wieczorem było ich stu, dobę temu – dwudziestu, a teraz jest ośmiu.
Pożary śmieci w Pyszącej wybuchają od dwóch lat. Ten obecny kamery termowizyjne uchwyciły 1 maja po południu (o godz.16:08).
Po południu do zbiornika retencyjnego w wielkopolskich Witaszycach wpadł 65-letni mężczyzna. Mimo podjętej reanimacji nie udało się go uratować.
Zamiast koncertu na żywo w centrum Poznania - był koncert internetowy.
Straż miejska chwali poznaniaków. "Można powiedzieć, że kolejny raz "egzamin" z odpowiedzialności za innych, zdali celująco!" - napisali na swojej stronie, podsumowując tym samym długi majowy weekend.