Samorząd dopłaca tylko do przewozów szkolnych. Gdy uczniowie zostaną w domach, pozostali mieszkańcy mogą nie mieć czym dojeżdżać - transport będzie nieopłacalny. Dlatego już teraz o dofinansowanie poprosił radnych lokalny przewoźnik. Nie jest to jedyny przewoźnik w tamtych stronach, ale pozostali - według informacji reportera Radia Poznań - zajmują się przede wszystkim dowozem dzieci do szkół.
Przewoźników wożących dzieci gmina Władysławów wyłoniła w przetargu, ale do tzw. "rozkładowych" przewozów nie dopłaca nikomu. Może się więc zdarzyć, że właśnie w wakacje, kiedy znikną autobusy wożące dzieci, przewozy staną się nieopłacalne. Firma, która wnioskowała o dofinansowanie przekonuje, że w przewozach masowych dominuje na terenie gminy. Liczy na 4 tys. miesięcznie dofinansowania - kwota ta pozwoli zbilansować budżet przewoźnika w lipcu i sierpniu, kiedy ruch pasażerski jest mniejszy.
Radni odmówili wsparcia, bo liczą na pieniądze rządowe, z tzw. "nowej piątki PiS”. - Przyjdą pieniądze rządowe na dojazdy autobusów, wtedy będą przetargi - tłumaczą. Ale według rządowych zapowiedzi samorządy będą mogły podpisywać umowy z przedsiębiorstwami bez przetargu, a program przywracania przewozów pasażerskich zakłada dopłaty, a nie finansowanie tych przewozów. Lokalne budżety będą musiały pokryć do 30% kosztów. Ustawa regulująca kwestię przewozów ma być gotowa na przełomie kwietnia i maja, więc radni Władysławowa na jednej z kolejnych sesji i tak będą musieli podjąć decyzję, czy będą dopłacać, aby skorzystać z programu.