"Pierwsze rozmowy z przedstawicielami Wód Polskich nie napawają optymizmem" - mówi właściciel hotelu, Leszek Laufer.
Dostaliśmy ustną odpowiedź: "Jak Pan złoży, to i tak będzie negatywna". Pan, który jest odpowiedzialny [z Wód Polskich - przyp. red.] mówi: "Ja się nie podpiszę, bo pomosty są zagrożeniem". Ja mówię: "Proszę Pana, no to w takim razie pomosty są Wód Polskich". Usłyszałem: "Nie, nie wiadomo, czyje są pomosty"
- opowiada właściciel hotelu.
Kiedyś pięknego poranka patrzę, a tu wywieszka: "Właściciela pomostów prosimy o zgłoszenie się". Nikt nie chce się do tego przyznać, ani gmina, ani Wody Polskie. Kąpiemy się w jeziorze, nie na pomostach. Pomosty zresztą zostały zamknięte, nie ma schodów, nie można na nie wejść. Które inne miasto ma jezioro w środku? Tu powinno wszystko tętnić życiem!
- mówi Leszek Laufer.
Własciciel obiektu zaproponował oddzielenie kąpieliska od pomostów bojami - to jednak nie przekonało przedstawiciela Wód Polskich. Przedsiębiorca chce w przyszłym tygodniu wystąpić do Wód Polskich o zgodę na warunkowe dopuszczenie kąpieliska do użytku. Jeśli do końca roku "Wody" nie wydadzą zgody, plaża będzie musiała latem zostać zamknięta.
Pytania w sprawie wysłaliśmy do poznańskiego oddziału Wód Polskich. Czekamy na odpowiedź.