Nabożeństwo żałobne odbyło się w kościele Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Chodzieży. Ksiądz proboszcz Jan Korygacz, podczas kazania przypomniał jego pierwsze spotkanie z dziennikarką.
Miałem to szczęście ją poznać, Ania była bardzo ciekawa jakie mam plany związane z życiem duszpasterskim, właśnie tutaj w parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Chodzieży. Potem przysłała mi gotowy materiał, żebym ewentualnie coś skorygował. Zauważyłem wtedy, że traktuje to bardzo poważnie. Że jest odpowiedzialną dziennikarką, która chce pisać i mówić przede wszystkim prawdę.
Michał Kopiński, szef redakcji lokalnych Głosu Wielkopolskiego zaznacza, że Ania była dziennikarką z krwi i kości, która nie bała się żadnego tematu. - Cała redakcja z Poznania i Chodzieży na początku nie mogła uwierzyć w to co się stało – mówi Kopiński.
Mieliśmy cały czas nadzieję, że to będzie pomyłka. Ponieważ od strażaków pojawiały się nieoficjalne informacje, że ofiarą jest młoda 20-letnia dziewczyna. Niestety mieliśmy też świadomość tego, że Ania wyglądała bardzo młodo. Ja samemu myślałem, że Ania ma maksymalnie 29 lat. Potem jak zaczęliśmy sprawdzać dokumenty, okazało się, że minęło już tyle czasu i Ania dzień po wypadku skończyłaby 35 lat. Nagle przyszedł ogromny ból, no bo się okazało, że nie ma mowy o żadnej pomyłce. A ofiarą była Ania.
25-latek z Wągrowca, który śmiertelnie potrącił dziennikarkę usłyszał już zarzuty prokuratorskie. Chodzi o zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczkę z miejsca wypadku oraz nieudzielenie pomocy potrąconej dziennikarce. Policja zatrzymała w tej sprawie jeszcze 4 osoby.
Anna Karbowniczak spoczęła na cmentarzu parafialny przy ulicy Władysława Jagiełły w Chodzieży.