W piątek pojawiła się informacja, jakoby koleje zaproponowały twórcom kolejnej części kultowego filmu "Mission Impossible" wysadzenie mostu z lokomotywą, zamiast w Pilchowicach, pod Obornikami.
Według PKP, wiadomość dotyczyła "korespondencji o charakterze roboczym, która nawiązywała do jednego ze skierowanych wcześniej do PKP S.A. zapytań". W komunikacie spółki czytamy, że do PKP spływa wiele zapytań odnośnie lokalizacji, które mogą stać się miejscem planów zdjęciowych. Okazuje się jednak, że PKP nie jest właścicielem przeprawy. Mówi Michał Stilger, rzecznik prasowy spółki.
Zwrócono się do nas w sprawie mostu w Stobnicy, niemniej jednak PKP S.A. nie jest właścicielem tego mostu. Spółka zrzekła się niniejszego obiektu inżynieryjnego kilka lat temu na rzecz Skarbu Państwa, w tym przypadku starostw powiatowych.
Most w Stobnicy prawnie należy do powiatu szamotulskiego. Tamtejsze starostwo dziś nie chciało komentować sprawy. - Tej przeprawy nie wolno wysadzić - mówi Marek Arciszewski z inicjatywy Most Stobnica-Brączewo.
Moim zdaniem faktycznie jest to "misja niemożliwa" do wykonania. Mogłoby to oznaczać tyle, że tracimy na rzecz amerykańskiej wytwórni część naszej tożsamości, naszego dobra narodowego, zabytków. Po prostu byśmy się ich pozbywali, a myślę, że nie jesteśmy narodem czy społecznością tutaj lokalną nawet zainteresowani w żaden sposób, żeby się czegoś pozbywać, tylko żeby to pielęgnować. Zamysł był taki, żeby ten zabytek przetrwał i zmienić jego pole działania na ścieżkę pieszo-rowerową.
Obecnie stobnicki most pełni funkcję nielegalnej kładki i atrakcji turystycznej. Przeprawa nie ma też szans na powrót kolei - w miejscu dawnej linii, łączącej Oborniki z Wronkami powstała ścieżka rowerowa. Ewentualne negocjacje samorządu z filmowcami może też utrudnić fakt, że most wpisano na Listę Ochrony Zabytków.
W Polsce wciąż rozbiera się setki znacznie cenniejszych i funkcjonalnych obiektów a w te miejsca powstają nowsze, nowocześniejsze i nikt nad tym nie biadoli. A tutaj wielkie halo, bo amerykanie, bo film, bo Tom Cruise itd.
Czy nie lepiej pomyśleć i na chłodno oszacować wszystkie za i przeciw? Most jest stary, kładka dzika i nie legalna. Most nigdy nie będzie remontowany, więc jego stan będzie stanowił coraz większe zagrożenie. W efekcie końcowym trzeba będzie wydać ogromne pieniądze na jego usunięcie żeby komuś nie przytrafiła się krzywda, ba nawet ktoś może stracić życie! Czy więc nie lepiej zgarnąć sporą sumkę pieniędzy od amerykańców i za te pieniądze postawić nawet nową kładkę i przy okazji poczynić inne ważne inwestycje w powiacie, albo chociaż zrobić całkiem fajną i bezpieczną ścieżkę rowerowo turystyczną? Grunt to zdrowy rozsądek, zamiast szczycenia się wysłużonym mostem oraz kupą starego złomu jaka po nim została.
A amatorom starych mostów trzeba powiedzieć, że takie posunięcie może nawet tchnąć nowego ducha w te przęsła, bo zawsze można je przetransportować i ustawić na nowo w innym miejscu. Chociażby tak jak miało to miejsce ze starym mostem Rocha w Poznaniu, choć to zapewne byłoby kosztowne i trudne do wykonania przedsięwzięcie. Ale skoro tak bardzo im zależy na moście...