NA ANTENIE: Dwie godziny dla radiowej rodziny
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Chłopcy mogą uniknąć odpytywania, jeśli przyjdą na lekcje w... spódniczkach

Publikacja: 16.10.2019 g.12:46  Aktualizacja: 17.10.2019 g.11:13 Sandra Soluk
Poznań
To pomysł poznańskiej szkoły podstawowej numer 7 na świętowanie "Dnia Spódniczki".
spódnice  - pixabay
Fot. pixabay

Rodzice otrzymali wczoraj w dziennikach elektronicznych informację o treści: "przychodzimy do szkoły w spódniczkach (chłopcy również)... Uczeń w spódniczce nie będzie pytany". To zaniepokoiło rodziców - pomysł nie był z nimi konsultowany. Pani Iwona, mama uczennicy z "siódemki" - jest zbulwersowana akcją.

Uważam, że taka forma świętowania dla chłopców nie jest dobra, jest sprzeczna z ich naturą. A poza tym jest to wprowadzanie ideologii gender w formie niewinnej zabawy do szkół. Jeśli jest to międzynarodowy dzień spódniczki, to nasuwa się, że jest to święto dla dziewczynek, a chłopcy mogliby przyjść ubrani po dżentelmeńsku na przykład.

Redaktorka Polskiego Forum Rodziców, Elżbieta Lachman, także nie widzi żadnego pozytywnego aspektu tej sprawy.

Nie jest normą, aby w polskich szkołach odbywały się tego typu zajęcia, podczas których chłopcy są zachęcani, nagradzani, za to, że założą na siebie spódniczkę. To nie jest bal przebierańców, zastanawiamy się więc w gronie rodziców i naszej redakcji, co autor miał na myśli, organizując takie zajęcia.

 

Skąd wziął się pomysł tego "święta"? W Polsce "Dzień Spódniczki" to inna nazwa "Dnia Kobiecości" przypadającego 30 października. Na świecie "Dzień spódniczki" organizowany jest 10 marca.

https://www.radiopoznan.fm/n/7Q3kNz
KOMENTARZE 14
Robert Es
Robert Es 13.11.2019 godz. 23:55
Wysłałem do znajomego sms podając informację że do szkół wejść chcą edukatorzy seksualni i warto się temu przyjrzeć by ochronić m.in. Jego dzieci. A On mi na to ni z gruchy ni z pietruchy: miejsce kościoła jest w kościele.
Myślę sobie o co chodzi? Co ma piernik do wiatraka?
Robert Es
Robert Es 07.11.2019 godz. 14:05
cyt.: Historyk z Kanady specjalizujący się w zagadnieniu ruchu gender przyznał się do wieloletniego fałszowania wyników swoich badań. „Myliłem się. Albo, mówiąc dokładniej: częściowo miałem rację, a resztę wymyślałem wszystko od A do Z i NIE BYŁEM JEDYNY” – przekonuje Christopher Dummitt.
Swoją „skruchę” wyraził na łamach francuskiego pisma „Le Point”. Kanadyjski historyk w służbie ideologii gender przyznał się do zafałszowania wyników w kilku pracach naukowych. „Ciągle powtarzałem: płeć nie istnieje, ja to wiem i tyle” – wspomina. Podkreśla, że wierzono mu tylko ze względu na autorytet stopnia naukowego.
„Ukończyłem doktorat z historii płci i opublikowałem swoją pierwszą książkę na ten temat w 2007 r. The Manly Modern: o męskości w powojennej Kanadzie”. Wbrew tytułowi, przyznaje, że oparł się tylko na 5 przypadkach, wszystkich z Vancouver. Dodaje też, że mocno naciągał swoje tezy, za co się teraz wstydzi.
„Myliłem się. Albo, mówiąc dokładniej: częściowo miałem rację, a resztę wymyślałem wszystko od A do Z” – przyznaje. I zaraz przekonuje, że „nie był jedyny”. Zdaniem Dummitta, całe środowisko naukowe skupione wokół gender studies naciąga lub fałszuje dane. „To po prostu sposób działania na tym polu naukowym” – podkreśla.
Podaje przykład Australijki Raewyn Connell, dla której męskość jest przede wszystkim kwestią władzy i umożliwia potwierdzenie dominacji mężczyzn nad kobietami. Tyle że „jej prace tego nie dowodzą” – uważa Dummitt.
„Nie jest to [dla mnie] żadne usprawiedliwienie (…) gdybym miał poddać się psychoanalizie z perspektywy czasu, to wtedy podświadomie czułem, że to co mówię, nie jest całą prawdą. Dlatego byłem tak bardzo agresywny i asertywny w sprawie tego, co wydawało mi się, że wiem” – uważa.
Poprzez agresywną argumentację i denuncjację alternatywnych sposobów myślenia ukrywał fakt, że nie posiadał wystarczających dowodów, by poprzeć swoje tezy. Niektóre prace Dummitta wchodziły w skład podręczników do nauki gender studies.
W G
Wredny 17.10.2019 godz. 17:45
Sylwester Trokiew, taktyka stosowana przez działaczy LGBT jest przemyślana, bo to nauczyciel decyduje kiedy będzie odpytywał i kogo. Nauczyciel według własnego widzimisie wybiera osoby i na tym polu może wywierać presję na dzieciach.
Jednak po zamieszczeniu informacji w dzienniku elektronicznym to rodzice powinni kategorycznie przeciwstawić się tego typu metodom dyskryminacji, tak bo to jest forma dyskryminacji i jednoczesnego karania uczniów niezgodnie z programem nauczania, bo ubiór ucznia nie powinien mieć wpływu na zajęcia szkolne.
Moim zdaniem tą szkołą powinien zainteresować się Kurator Oświaty! Dyrekcja do zwolnienia dyscyplinarnego!
Sylwester Trokiew
Sylwester Trokiew 17.10.2019 godz. 16:14
Krótko
Każda szkoła posiada Regulamin Klasyfikowania i Oceniania
jeżeli w nim niema pozycji "nieodpytywanie chłopców w spódnicach"
to nauczyciel stosujący taka metodę ponosi odpowiedzialność
dyscyplinarną
Każde wydarzenie na terenie szkoły przy udziale uczniów powinno być zawarte w rocznym planie pracy szkoły lub dodatkowo zatwierdzone przez Radę Pedagogiczną
Robert Es
Robert Es 17.10.2019 godz. 14:25
Dlaczego, podejmowany jest temat edukacji seksualnej. Większy problem jest w innej dziedzinie. Badania są różne np. naukowcy z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego zajrzeli Polakom w usta i sprawdzili, jak myjemy zęby. Okazało się, że aż 70 procent z nas robi to źle – najczęściej zbyt niedbale. Efekt jest zatrważający. 99 procent Polaków ma próchnicę. Co ciekawe, 2 procent uznaje, że nie warto zamartwiać się higieną jamy ustnej, więc nie myje wcale. Ponad 90 proc. Polaków sądzi, że mycie zębów można zastąpić zjedzeniem jabłka. 76% dzieci w wieku 7-9 lat ma próchnicę. Albo: Próchnicę ma 80 proc. polskich 12-latków- alarmuje Ministerstwo Zdrowia. Z innego raportu wynika, że "Stan zdrowia jamy ustnej dzieci w wieku 3 lat i młodzieży w wieku 15 lat" próchnica występowała u połowy trzylatków i niemal wszystkich piętnastolatków. Wiele się zmienia w podejściu rodziców do jednej z przyczyn rozwoju próchnicy - słodkich przekąsek i napojów. Robiąc zakupy, często słyszę mamę tłumaczącą swojemu dziecku, że nie może dostać batonika, "bo to trujące, niezdrowe i będziesz od tego grubszy". Warto by jeszcze dodać: "I będziesz miał próchnicę". Ale tu problemu LGBT nie widzi, bo nie ma tu żadnego interesu, nawet gdyby dostali od Colgate setki tubek pasty.
W G
Wredny 17.10.2019 godz. 14:23
Niech każdy sam sobie odpowie jak to rozumie. Dla mnie jest to propagowanie ideologii gender przez nauczycieli w formie nacisku na chłopców "przebierzesz się za dziewczynkę to w nagrodę nie będziemy cię odpytywać". Natomiast chłopcy którzy nie ulegną presji nauczycieli zostaną ukarani odpytywaniem.
Szkoły zaczynają od łagodnej formy nacisku, to typowe zachowania działaczy ideologii gender. Istny skandal i atak na nasze dzieci!
Robert Es
Robert Es 17.10.2019 godz. 13:35
A może z taką samą siłą i zaangażowaniem zacząć przeciwdziałać kradzieżom w sklepach, na ulicy i kradzieżom samochodów? A to poprzez dokładne pokazywanie jak to robią zawodowcy, jak otwiera się zamki, jak cicho wybija się szybę, otwieranie aut na walizkę itd. Albo pokazywać jak działają kieszonkowcy w komunikacji miejskiej czy PKP, ze szczegółowym instruktażem jak to się robi, by umieć temu przeciwdziałać.
Robert Es
Robert Es 17.10.2019 godz. 13:25

Pewna edukatorka seksualna twierdzi, że to właśnie edukacja seksualna opóźnia inicjację seksualną - najwyraźniej nie wie o czym mówi, albo celowo mówi nieprawdę.
"Najwyższe odsetki aktywnych seksualnie nastolatków w wieku 15 lat – przekraczające 40% – wystąpiły wśród dziewcząt mieszkających w Anglii i Walii oraz w Szwecji i w Niemczech,..."
Polska jest nz 17 miejscu w Europie pod tym względem
Źródło:Health Behaviour in School-aged Children (HBSC) study 2001/2002
Czyżby w w/w krajach nie prowadzono edukacji seksualnej od dekad? Edukacja seksualna JEST potrzebna ale jak widać po powyższych przykładach nie rozwiązuje problemu wczesnej inicjacji ani ciąż małoletnich. Wczesna inicjacja i wynikające z niej ciąże itd. wprost wynikają z bezproblemowego dostępu do edukacji i skutkuje aborcją dzieci u dzieci. Takie rozwiązanie powoduje, że aborcja staje się jednym ze sposobów antykoncepcji. Skutki społecznie takich rozwiązań są bardzo rozciągnięte w czasie i trudne do badania. Wczesny wiek inicjacji ma się nijak do edukacji seksualnej bo o tym decyduje cały zbiór czynników społecznych i psycho-społecznych. W Polsce brak lub ograniczona edukacja seksualna przez całe lata była wystarczająca, ale zachodnie trendy szczególnie od czasu przystąpienia do UE zaczęły silnie przenikać, a dostęp do internetu to tylko wzmógł.
Robert Es
Robert Es 17.10.2019 godz. 12:52
W roku 2003 LPR (Liga Polskich Rodzin) że z chwilą wejścia do UE m.in. deprawacja w mediach i w kulturze, legalizacja zabijania nienarodzonych i eutanazja, niszczenie rodziny i prawa dla homoseksualistów. Jan Łopuszański - prawnik, nauczyciel akademicki, publicysta, poseł na Sejm X, I, III i IV kadencji, kandydat w wyborach prezydenckich w 2000 miał rację
Robert Es
Robert Es 17.10.2019 godz. 12:41
Ta "rozwinięta" cywilizacja chce uświadamiać i uczyć dzieci zachowań przypisanych osobom dorosłym oraz prowadzić na zajęciach instruktaż. Proponowana nowelizacja polegać ma na "zakazie publicznego POCHWALANIA i PROPAGOWANIA seksualnej aktywności osób MAŁOLETNICH". Tak często odwołujemy się do zachodu, do krajów mocno rozwiniętych i co można tam dostrzec, że ta pochwalana nauka i kształcenie seksualne nie wyszło im na dobre. Małoletnich rodziców przybyło, młodzież ma wstręt albo uprzedzenie do rodzicielstwa i dzieci nie chcą mieć albo nie są do tego fizycznie zdolni nie mówiąc już o ich wychowaniu. Dlaczego tak wielu dąży do tego wątpliwego "wychowania" skoro nie przyniosło ono pożądanego efektu? A może nie o samo wychowanie chodziło, a jakiś interes? Dlaczego Polska chce iść w tę stronę. Mój ojciec przy różnych okazjach mi mówił: lepiej się uczyć na cudzych błędach. Czy każdy Polak musi włożyć rękę do ognia żeby doświadczyć że to parzy? Propagowanie faszyzmu rozumiemy, nakłanianie do zabójstwa też rozumiemy, a propagowanie i nakłanianie do zachowań seksualnych osób nieletnich to tak trudno zrozumieć? Trzeba zrozumieć, że legalność czynności a legalność promocji to dwie różne sprawy i nie udawać, że to jedno i to samo. Np. w UK nie można reklamować produktów tytoniowych ale można palić legalnie. W legislacji diabeł tkwi w szczegółach, Kara jest za reklamę a nie za czynności. 'Reklama' prowadzi do coraz to większej patologii, o której kilka dekad temu nie było mowy - aby regularnie nastolatki zachodziły w ciążę, aby dzieciaki miały prawie nieograniczony dostęp do materiałów pornograficznych, aby pop-kultura była przesycona seksem i praktycznie balansowała już na granicy soft-porn a wszystko to na oczach kilkulatków. To jest właśnie wasz PROGRES! Zgnilizna wali drzwiami i oknami.
Robert Es
Robert Es 17.10.2019 godz. 12:32
Szanowny globoos g. Skoro temat seksualności jest tak drażliwy dla wielu, dla innych niewychowawczy, a dla organizatorów to tylko zabawa, to nic nie stoi na przeszkodzie, by zasady zabawy ustalić inne. Np. ktoś przychodzi ubrany w jednym kolorze, albo ubrany na galowo w garnitur a dziewczęta w długą odświętną sukienkę.
globoos g
globoos g 17.10.2019 godz. 06:46
Nikt nikogo do niczego nie zmusza. Nikt nie nakazał. Ludzie po raz kolejny szukają sensacji tam gdzie jej nie ma. Zaraz ktoś nadmucha balon nienawiści i zwykła zabawna propozycja bez podtekstu w lokalnej społeczności będzie wykorzystywana do wzbudzania agresji. Równie dobrze ktoś może się przebrać za bajkową baba jagę i też będzie teoretycznie zwolniony z odpytywania a wszyscy będą się dobrze bawić. Może też każdy być przygotowany do zajęć tak jak codziennie :) Niebezpieczne jest jednak to że podnoszony w każdej sprawie jest temat sexualności czy ideologi.
Piotr Pazucha
Pozhoga 16.10.2019 godz. 16:45
,,Pomysł jest stąd, że planując jakie dni mogłyby wywołać radość, doszliśmy do wniosku, że taki dzień mógłby być - kończy Kasprowicz"
Czy to Pani Kasprowicz nie operuje polszczyzną na poziomie poety Kasprowicza, czy też powyższy passus to autorski pomysł kogoś w Redakcji ?
Jacek Wróblewski
dżon 16.10.2019 godz. 16:03
Pomysł, aby ubrać chłopców w spódniczki oceniam jako chory i antywychowawczy.