Pożar wybuchł 10 sierpnia 1992 roku, pomiędzy Miałami a Drawskim Młynem. Spowodowały go iskry sypiące się z zablokowanych hamulców pociągu relacji Poznań – Krzyż. Ogień ugasił dopiero deszcz.
Podczas konferencji naukowej eksperci, ale też świadkowie tamtej historii, opowiedzieli o przyczynach pożaru, późniejszych zmianach w prawie i odbudowie lasu.
To było ogromne wyzwanie, ale się udało – mówi Jan Podmaski, emerytowany dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Pile.
Ja byłem kierownikiem odpowiedzialnym za to wszystko. Nie wiem, kto wtedy puknął mnie w głowę, może anioł stróż, który powiedział mi, że wszyscy musimy, jak jeden mąż, przystąpić do usuwania skutków pożaru i odnowienia tego lasu. Oczywiście na innych warunkach, bo to był las w niemalże 99 procentach sosnowy. A wskutek tego odnowienia pojawiło się 30 procent gatunków liściastych, bardziej odpornych na suszę. To było bodajże 80 mln sadzonek, ja mówię, że każdy Polak ma w tym lesie dwa swoje drzewa
- mówi Jan Podmaski.
Pożar z 1992 roku wpłynął m.in. na zmianę przepisów. Dziś pociągi nie mogą jeździć z zablokowanymi hamulcami. Leśnicy z kolei powiększyli tzw. bufor oddzielający linię kolejową i las. Dzięki temu na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Pile, która terenem obejmuje dawne województwo pilskie, nigdy później nie odnotowano już podobnych pożarów wywołanych przez kolej. Odbudowa Puszczy Noteckiej trwała 3 lata, PKP zapłaciło nadleśnictwu Potrzebowice ok. 50 mln złotych odszkodowania.