W podstawowym sensie to powieść drogi, choć biorąc pod uwagę geografię świata przedstawionego, można by stworzyć określenie "powieść rzeki". Wody Missisipi pod osłoną nocy pozwalają na nieprawdopodobną wręcz ucieczkę. Wezbrane - rozdzielają towarzyszy, by uspokojone znowu ich ze sobą zetknąć. Ucieczka Jima jest jednocześnie dążeniem do zrealizowania marzenia o wolności własnej i swoich najbliższych. Biały chłopiec zaś obserwuje i uczy się życia. Na pierwszym planie bowiem - inaczej niż u Twaina - znajduje się tytułowy James.
Już na początku powieści doświadczamy, jak znakomicie skonstruowana jest pod kątem języka. Autor od razu wciąga nas w grę, jaką toczą z białymi podlegli im ludzie. Jim okazuje się niewolnikiem, który zakradając się do pokoju z książkami, nauczył się czytać. W ten sposób stał się "dwujęzyczny". Potrafi mówić i myśleć językiem filozoficznych oświeceniowych rozpraw. Umiejętność tę jednak zataja, w obecności "panów" mówiąc prostym językiem analfabety. Poruszająca jest scena, w której udziela bliskim lekcji wypowiadania niewolniczych zdań tak, aby inicjatywa w rozmowie czy podejmowanie decyzji leżało zawsze po stronie lepszego, białego człowieka.
Jima zatem stwarza słowo i przestrzeń literatury. Pismo to niezależność, to przestrzeń wolności, której nie da się odebrać. Podczas wędrówki wzdłuż rzeki Jimowi udaje się zdobyć książki, które zdają się równie ważne, co ratujące życie jagody i suszone na słońcu ryby. Pismo, które porządkuje myśli i nadaje tożsamość (bycie autorem to przecież udokumentowane mówienie we własnym imieniu), staje się planem do zrealizowania. Okupiony ludzką śmiercią, otrzymany przez Jima ołówek staje się z kolei skarbem i dowodem równości z ludźmi uprzywilejowanymi. A jednocześnie jest to cały czas książka pełna przygód, mówiąca także o walce o siebie, o równości i wolności. Bliska arcydziełu powieść Percivala Everetta, nagrodzona National Book Award, w świetnym przekładzie Kai Gucio czeka na polskich czytelników.