NA ANTENIE: OD NOWA (2023)/KWIAT JABLONI
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

W obronie przed destrukcją

Publikacja: 24.01.2019 g.14:00  Aktualizacja: 24.01.2019 g.18:42
Wielkopolska
Recenzja Macieja Mazurka.
roger scruton - Maciej Mazurek - Radio Poznań
/ Fot. Maciej Mazurek (Radio Poznań)

Właśnie pojawiła się na polskim rynku wydawniczym książka Rogera Scrutona p.t.: „Głupcy, oszuści i podżegacze”. Tytuł ten wprawił mnie w pewną konfuzję. Jeśli angielski dżentelmen, a do takich bez wątpienia zalicza się Roger Scruton, pisząc o myślicielach reprezentujących Nową Lewicę, nazywa ich już w tytule swej książki głupcami, oszustami i podżegaczami, to wskazuje to na fakt, że ostra wojna kulturowa to nie tylko polska specyfika. Toczy się ona w obrębie Zachodu, co dla wielu mniej zorientowanych polskich obywateli jest wciąż pewnym odkryciem. Jeśli konserwatywni myśliciele tej klasy, co Scruton rezygnują z mowy ezopowej, znaczy to, że są niemiłosiernie wkurzeni i bardzo zaangażowani z walkę z wpływami lewackiego lobby, który osadził się na uniwersytetach i mediach. Scruton to brytyjski filozof, pisarz i komentator życia społecznego, wykładowca akademicki, autor wielu książek z dziedziny filozofii, krytyki literackiej, eseistyki politycznej i kulturalnej a także powieści tłumaczonych na wiele języków. W Polsce jest on dzięki licznym tłumaczeniom dobrze znany. Nie ukrywał nigdy też swojej słabości do Polski. Był w latach osiemdziesiątych XX wieku zaangażowany w pomoc podziemnej Solidarności.

Roger Scruton bezceremonialnie uderza w największe autorytety intelektualne lewicy takie jak Derrika, Sartre, Żiżek czy Habermas. Jest konserwatystą, który jasno artykułuje swoje stanowisko. Książka o takim tytule wydaje się prowokacyjna. Ale tylko się wydaje. Ten pozór prowokacyjności wynika ze swoistej zmiany umiejscowienia tzw. autorytetów w kulturze. Kiedyś prym bycia przewodnikami innych byli przede wszystkim duchowni. Teraz stali się nimi wyznawcy lewicowej „wiary”, których słuszność poglądów jest tak oczywista, że nie podlega żadnej krytyce, jak onegdaj dogmaty religijne. Przypominam sobie cykl spotkań organizowanych na jednej z poznańskich wyższych uczelni, poświęconej sensowi życia. W roli autorytetu w tej materii występował Jacek Żakowski. Intelektualiści lewicowi stali się „świętymi krowami” a ortodoksję swoją uczynili powszechnie obowiązującą. Krytykę swoich poglądów traktują jako zamach na porządek świata, który na bazie ich pomysłów ma się kształtować jako efekt rewolucyjnego fermentu. Perypetie myśli lewicowej, którą można w książce Scrutona śledzić są zadziwiające. Przede wszystkim nie wyciągnięto żadnych głębszych wniosków z panowania komunizmu ortodoksyjnego w Europie wschodniej. Ideologia marksistowska która go zrodziła pozostała. Uległa przekształceniu ale jej jądro nie uległo zmianie. Według niej ideałem życia jest robienie permanentnej rewolucji. Scruton pokazuje w jaki sposób problemy klasy robotniczej obecne w pismach Marksa i Lenina podmieniono debatami na temat praw kobiet, homoseksualistów i emigrantów. 

Gdy lewicowi intelektualiści zostali osieroceni przez klasę robotniczą, która zniknęła, znaleźli jej substytuty w różnego rodzaju mniejszościach niby uciskanych i zniewolonych, którym trzeba pomóc w wyzwoleniu. W końcu uznali, że ucisk jest tak głęboki, że przemoc jest systemowa, dotyczy ciała represjonowanego przez patriarchalną tradycję, która uniemożliwia spełnienia życiowe, szczególnie w dziedzinie seksu. Skoro ciało jest represjonowane znaczy to że trzeba stworzyć kolejny ruch wyzwolenia. A skoro nie ma represji, to trzeba ją wywołać, mieszając ludziom w głowach. Klasyczna zasada socjalizmu: stwarzać problemy by później móc je zwalczać, mianując się przewodnikiem zmobilizowanych do walki z tymi problemami. Mechanizm rewolucyjny jest ten sam, zmienia się treść. Ten mechanizm niczym niszczarka papieru dosłownie roznosi w pył, już rozniosła kulturę. Scruton zastanawia się czy możliwe jest zatrzymanie tego mechanizmu bez uciekania się do wiary religijnej. Nie jest w tej materii optymistą.

„Głupcy, oszuści i podżegacze” to książka która jest w pewnym sensie wznowieniem publikacji Scrutona z 1985 roku p.t.: ”Myśliciele Nowej Lewicy”. Opublikowana wtedy książka ta zamknęła Scrutonowi drogę do kariery akademickiej. Stygmatyzowano go jako osobnika mającego problemy moralne i wątpliwą inteligencję. Już wówczas Roger Scruton zauważył destrukcyjną siłę marksizmu kulturowego. Widział to wyraźnie, gdyż jako jeden z nielicznych myślicieli angażował się w pomoc dla walczących z komunizmem wschodnioeuropejskich intelektualistów. Owo zaangażowanie postawiło go twarzą w twarz z destrukcją. A dla tych, którzy zadali sobie trud stawienia czoła tej destrukcji, oczywiste było, że lewicowy sposób myślenia był jej ostateczną przyczyną.

Roger Scruton: „Głupcy, oszuści i podżegacze” Wydawnictwo Zysk S-KA Poznań 2018

https://www.radiopoznan.fm/n/QZcFC1
KOMENTARZE 3
Wielpol LI 29.01.2019 godz. 15:31
Książka Rogera Scrutona jest niewątpliwie ceną publikacją wspomagającą zwalczanie zuchwałego lewactwa, którego nie wyczerpanym natchnieniem jest ideologia marxistowska. W ogóle nie należy kojarzyć marxizmu z kulturą, gdyż ta straszna bezbożna idea jest wyłącznie nihilizmem. Wszędzie tam, gdzie praktycznie się zagnieździła, przyniosła tylko bezsensowne i monstrualne żniwo śmierci, którego ofiarami stały się miliony naiwnych lub wręcz niewinnych ludzi.
JanuszXL 29.01.2019 godz. 14:11
W 2002 Scrouton został skrytykowany za pisanie artykułów na temat palenia, bez deklarowania, że otrzymywał w tym czasie regularne płatności od firmy produkującej papierosy. Po ujawnieniu, że jego artykuły były sponsorowane, czego nie ujawnił, zerwano z nim kontrakt w gazetach oraz zwolniono z uniwersytetu. Nie nie jest on zatem cierpiącym "za niewinność", co oczywiście nie deprecjonuje znaczenia jego książek
Pozhoga 28.01.2019 godz. 11:18
,,zaangażowani z walkę z wpływami lewackiego lobby, który osadził się na uniwersytetach i mediach."
,,Kiedyś prym bycia przewodnikami innych byli przede wszystkim duchowni. "
O Matko - przez takie byki nawet najsensowniejsza treść przestaje być przyswajalna.
Czy naprawdę każdy musi schodzić do poziomu niechlujstwa typowego dla ,,Gazety Wyborczej" ?
Pozdrawiam,