NA ANTENIE: HOTEL CALIFORNIA (ORYGINAL)/THE EAGLES
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Czerwone fragmenty. Autobiografia procesu

Publikacja: 14.04.2021 g.12:56  Aktualizacja: 14.04.2021 g.13:00
Kraj
Książka Maggie Nelson pozornie wydaje się być kolejną opowieścią kryminalną lub sądowym thrillerem, okazuje się jednak czymś więcej.
Czerwone Fragmenty - Wydawnictwo Czarne
Fot. (Wydawnictwo Czarne)

Po trzydziestu sześciu latach przed sąd trafia człowiek oskarżony o brutalne morderstwo Jane, ciotki autorki książki, Maggie Nelson. Czerwone fragmenty to opis toczącego się procesu, zapis wspomnień autorki i dokumentacja silnych emocji, doświadczanych przez nią i jej krewnych. Na kartach książki znajdujemy makabryczną zbrodnię sprzed lat, żmudne śledztwo, rodzinny dramat i żałobę, a w końcu oskrażenie i skazanie sprawcy, a to wszystko w relacji osoby „ze środka”, członka rodziny ofiary i jednocześnie obserwatora wydarzeń z sali sądowej.

Brzmi to jak przepis na kolejny hit ze zbrodnią w centrum. Tematyka ta w literaturze, a szerzej również w kulturze popularnej od lat nie traci przecież na popularności. Rekordy popularności biją seriale true crime, gdzie opowieść wydaje nam się o tyle interesująca, o ile zbliża się do rzeczywistości (i to do tej strasznej, niepojętej i tragicznej jej strony). Podcasterzy, pisarze i twórcy filmowi opowiadają „prawdziwe historie” seryjnych morderców i nierozwikłanych spraw, starając się łączyć powtarzane od lat fakty, dane, nazwiska i opisy czynów tak, by stworzyć z nich przekonującą narrację. Nadal fascynują nas oldschoolowe kryminały, gdzie prawda jest przysłowiowym kłębkiem, który tylko czeka, by dotrzeć do niego po nitce. A i dramaty sądowe, gdzie ściera się dobro i zło w dekoracji z ławą przysięgłych, garniturami, sędziowską togą, więziennym uniformem i teczkami z aktami sprawy, mogą nadal pociągać, umacniając lub podważając naszą wiarę w sprawiedliwość.

Czerwone fragmenty są po troszę każdym z tych sposobów mówienia o morderstwie, ale też te gatunki przełamują, wychodzą ponad nie. Pozwalają nabrać dystansu do zbrodni takiej, do jakiej przywykliśmy, obcując z tymi wszystkimi wytworami kultury. A więc po pierwsze dystansujemy się od zbrodni, jako pociągającej, intrygującej zagadki, plątaniny faktów, poszlak, śladów i zeznań, które należy ułożyć w odpowiedniej kolejności, powiązać w ciąg przyczynowo-skutkowy, umieścić na osi czasu, by dotrzeć do PRAWDY, jedynej możliwej, logicznej i obiektywnej. Dystansujemy się też od zbrodni, jako przejawu zła, który podczas śledztwa i procesu sądowego zostanie dokładnie zbadany, wyraźnie oświetlony, wystawiony na widok publiczny, a w końcu potępiony i sprawiedliwie ukarany. W końcu dystansujemy się od zbrodni, jako obiektu ekscytacji - tej, która w swoim okrucieństwie, fascynuje, a obserwowana przez przysłonięte dłońmi oczy, porusza tym mocniej, im bardziej wydaje nam się daleka od tego co ludzkie; gdzie kolejne opisy ran, ciosów, tortur, im bardziej niewyobrażalne, tym lepiej są zapamiętywane, aż w końcu postać sprawcy ciekawi nas tak samo mocno, jak przeraża, zasmuca lub obrzydza. 

Spoza tych poziomów postrzegania zbrodni w Czerwonych fragmentach wyłania się jej nowy kształt. Jaki? By się o tym przekonać, pozostaje sięgnąć po książkę. Poleciłabym ją każdemu fanowi tematyki kryminalnej, by obrać choć na chwilę inną perspektywę i przekonać się samemu, co wtedy zobaczymy. 

https://www.radiopoznan.fm/n/h183qa
KOMENTARZE 0