NA ANTENIE: BO JESTES TY/KRZYSZTOF KRAWCZYK
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Z. Dolata: To bardzo potrzebny podręcznik, młodzież potrzebuje wiedzy o najnowszej historii Polski

Publikacja: 14.07.2022 g.11:28  Aktualizacja: 14.07.2022 g.13:53
Poznań
Gościem porannej rozmowy Radia Poznań był poseł PiS Zbigniew Dolata.

Od września do szkół wejdzie nowy przedmiot Historia i Teraźniejszość. Autorem podręcznika jest prof. Wojciech Roszkowski. Poseł Dolata wskazywał w rozmowie na jego ogromny dorobek naukowy.

Jestem akurat w trakcie lektury tego podręcznika, to jest książka, która ma ponad 500 stron i już jestem za połową i się to czyta świetnie, bo ja prof. Roszkowskiego znam z licznych jego prac, ale przede wszystkim jako nauczyciel, bo pracowałem kilkanaście lat jako nauczyciel w liceum, w III Liceum w Gnieźnie. Korzystałem z jego podręcznika do historii i to był podręcznik rewelacyjny. Naprawdę świetny podręcznik i ten również jest dobry, ponieważ jest po pierwsze, bardzo profesjonalny

- mówi poseł PiS.

Poseł Dolata mówił też, że do czasu wydania podręcznika do nowego przedmiotu dorobek profesora Roszkowskiego przez wszystkie strony sporu politycznego był bardzo wysoko i pozytywnie oceniany. Teraz profesor stał się obiektem ataku różnych sił związanych z totalną opozycją - dodał gość porannej rozmowy.

Poniżej cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat:

Roman Wawrzyniak: Dziś w programie rozmowa o gorącym sporze o naprawę, o odnowę naszego systemu edukacji czyli o nowym podręczniku do nowego przedmiotu Historia i Teraźniejszość, który ma wejść do polskich szkół już we wrześniu. Gościem programu jest zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, a także członek kilku podkomisji związanych z edukacją i nauką poseł PiS Zbigniew Dolata. Dodam też, że historyk, politolog, wieloletni były nauczyciel. Na początek naszej rozmowy zacytuję fragment oceny podręcznika prof. Roszkowskiego dokonanej przez innego profesora, historyka, wykładowcę akademickiego prof. Wojciech Polaka dla portalu wpolityce.pl. On mówił tak: zarzuca się książce Roszkowskiego zaangażowanie i moralizatorstwo, można tylko zadać pytanie, czy to źle, że prof. odnosi się wprost do rzeczy złych i nazywa je po imieniu i czy dziś, gdy pomieszanie dobra i zła, także skomplikowane wybory stawiane przed każdym człowiekiem wywołują u młodych ludzi rozmaite rozterki, nie powinniśmy dawać młodzieży jasnych drogowskazów moralnych. Jak pan poseł ocenia tę podręcznik i te słowa?

Zbigniew Dolata: Jestem akurat w trakcie lektury tego podręcznika, to jest książka, która ma ponad 500 stron i już jestem za połową i się to czyta świetnie, bo ja prof. Roszkowskiego znam z licznych jego prac, przede wszystkim jako nauczyciel, bo pracowałem kilkanaście lat jako nauczyciel w liceum, w III Liceum w Gnieźnie. Korzystałem z jego podręcznika do historii, był współautorem wspólnie z panią Anną Radziwiłł i to był podręcznik rewelacyjny. Naprawdę świetny podręcznik i ten również jest dobry, ponieważ jest po pierwsze, bardzo profesjonalny, bo jakże inaczej mogłoby być w przypadku profesora, który ma fantastyczny dorobek naukowy i był do czasu wydania tego podręcznika do HiT oceniany przez właściwie wszystkie strony sporu politycznego bardzo wysoko, bardzo pozytywnie. Chociażby powiem, że Aleksander Kwaśniewski, prezydent w 2000 roku wyróżnił prof. Roszkowskiego krzyżem komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Jest też odznaczony przez prezydenta Dudę Orderem Orła Białego, więc jest człowiek z ogromnym dorobkiem.

W czasach komuny znany też jako Andrzej Albert.

Do dziś w mojej biblioteczce stoi ta jego historia wydana w podziemiu - Najnowsza historia Polski 1914-1980, więc człowiek z ogromnym dorobkiem i niekwestionowany autorytet naukowy. Stał się obiektem ataku różnych sił związanych z totalną opozycją właśnie na takiej zasadzie totalności - skoro coś zostało stworzone w związku z działalności MEN...

To od razu z założenia musi być złe.

Tak, to znaczy, że musi być skrytykowane.

Ale pojawiają się także krytyczne opinie nie tylko ze względów - powiedzmy - politycznych, bo mam przygotowany także inny krytyczny cytat,  który padł tutaj z naszej anteny historyka prof. Stanisława Żerko, który w rozmowie z redaktorem Cezarym Kościelniakiem mówił tak: mam wrażenie, że obecny obóz rządzący chce narzucić nauczycielom i młodzieży swoją wersję historii, prawicową, konserwatywną z elementami nacjonalistycznymi i to narzucić w sposób dość nachalny. Tylko pytanie, czy w ogóle można mówić o narzucaniu czy raczej o wyjaśnianiu i pomaganiu w zrozumieniu, nazywaniu po prostu rzeczy po imieniu?

Gdybym był złośliwy, to bym powiedział, że ta krytyka prof. Żerko to przypomina taki spór Salieri - Mozart. Akurat nie znam bliżej dorobku prof. Żerko...

Jest prof. Instytutu Zachodniego.

Świetnie, ale myślę, że jeśli pan Żerko jest naukowcem, to powinien jednak zawrzeć w swej krytycznej opinii jakieś argumenty. Natomiast żadnych argumentów się tutaj nie dopatrzyłem, argumentów merytorycznych, poza takim jakimś ideologicznym zacietrzewieniem, więc myślę, że pan prof. chciał zaistnieć krytykując wybitny autorytet naukowy i być może tylko z tego zostanie zapamiętany, ale myślę, że wszyscy ci krytycy to po pierwsze, nie przeczytali tego podręcznika, bo te głosy krytyczne, które w mediach się pokazywały, zostały wyartykułowane zanim ten podręcznik się ukazał.

Bez wyrobienia sobie zdania na temat konkretów.

Gdzieś tam coś słyszeli, ale przecież najpierw trzeba się zapoznać z treścią, a potem ewentualnie głosić jakieś sądy krytyczne czy pozytywne. Natomiast w tym przypadku to było takie wzmożenie związane z totalną opozycją.

To jeden konkretny przykład, nie wiem, czy pan prof. Żerko go czytał czy nie, ale na który zwrócił uwagę wspomniany przeze mnie prof. Polak. Mówi tak: najbardziej atakowana jest w podręczniku po prostu prawda. Recenzentom nie podoba się stwierdzenie, że Karol Marks był prekursorem zbrodniczego systemu komunistycznego, a nie był? Pyta prof. Polak, więc tego typu przykładów jest oczywiście w tym podręczniku więcej, ale ciekawa jest jeszcze inna wypowiedź. Otóż na krytyczną recenzję redaktora Piotra Zaremby, minister edukacji prof. Przemysław Czarnek zareagował takimi słowami, bardzo krótko i zwięźle: na miły Bóg panie redaktorze, to, że boją się tego resortowe dzieci, postkomuniści i złodzieje, to rozumiem, ale pan? Dla tych, którzy pamiętają, jak zakłamywana była historia w czasach komunistycznych i później w szkołach, te słowa będą - moim zdaniem - wystarczającą rekomendacją dla tego podręcznika, prawda?

Jeszcze powiedzmy o jednej kwestii, myślę, że fundamentalnej, jak bardzo potrzebny jest ten podręcznik, jak bardzo potrzebna jest młodzieży wiedza o historii najnowszej Polski. Zresztą tutaj mam najnowszy kontekst historii powszechnej, bo ten podział treści jest mniej więcej pół na pół: historia powszechna i historia Polski.

Panie pośle, był pan nauczycielem, widział pan, jak często młodzież wracała do starożytności, do mitów greckich, a nie było czasu nigdy w programie na tę historię współczesną Polski.

Więc teraz właśnie kładziemy ten akcent na historię Polski i historię współczesną zwłaszcza, ponieważ ta historia współczesna siłą rzeczy jest wykładana w ostatnich klasach szkoły ponadpodstawowej - technikum, szkoły branżowej czy liceum i bardzo często nauczycielom brakowało zwyczajnie czasu, żeby te tematy odpowiednio szeroko potraktować.

Podsumowując ten wątek, moim zdaniem podręcznik jest prawdziwym hitem, a kto z tą opinią nie zgadza, to wystarczy, by przekonał się osobiście biorąc po prostu podręcznik do ręki i wyrabiając sobie swoje zdanie na jego temat.

Polecamy ten podręcznik.

A teraz przejdę do paru zagadnień politycznych. Chciałem poprosić o komentarz do głośno komentowanych słów byłego premiera Donalda Tuska. Mówił on o wyprowadzeniu prezesa NBP, jego kolega poseł Siemoniak mówił tak: przyjadą silni ludzie i go przekonają do tego, że nie jest prezesem NBP. Czy mamy do czynienia z nawoływaniem do przemocy?

Myślę, że tutaj Donald Tusk dość rozpaczliwie próbuje utrzymać się u władzy w PO, bo z tego, co słyszymy w kuluarach, jego przywództwo jest coraz bardziej kwestionowane. Miał być tym zbawicielem PO, tym, który przyjeżdża na białym koniu i prowadzi PO do zwycięstwa. Okazuje się, że jego powrót jako lidera PO w zasadzie niczego nie zmienił. Wzrosty były krótkie i stosunkowo niewielkie. Natomiast teraz te wyniki sondażowe PO się ustabilizowały na bardzo niskim poziomie i myślę, że jest bardzo duża frustracja takich szeregowych członków PO, którzy dużo sobie obiecywali, a nic z tego nie wyszło i Donald Tusk to czuje. Czuje, że jest pewien bunt w PO i stara się takimi super radykalnymi wypowiedziami ratować swoje przywództwo.

Że nie wspomnę o atakach na prezes Trybunału Konstytucyjnego i członków trybunału.

Więc krótko mówiąc, on w tych swoich zapowiedziach zapowiada de facto łamanie demokracji i takie rozstrzygnięcia siłowe. To wydaje mi się mało prawdopodobne, dlatego, że nie ma żadnego potencjału społecznego, żeby do takich wydarzeń doszło. Wystarczy zobaczyć na to, jak wyglądają spotkania polityków PO, gdzie przychodzi kilka, kilkanaście osób, więc widać, że tutaj nie ma żadnego potencjału i stara się podgrzewać nastroje społeczne takimi wypowiedziami, które świadczą o jednym, że demokrację ma za nic i widząc, że w wyborach raczej zwycięstwa nie odniesie, stara się doprowadzić do takiego bardzo dużego rozhuśtania nastrojów społecznych i liczy, że to przyniesie jakieś zyski, ale to jest oczywiście w obliczu wojny, którą Rosja wytoczyła Ukrainie, bardzo niebezpieczne i szkodliwe, ponieważ nam jest potrzebna jedność, bo jesteśmy państwem, które bardzo mocno wspiera Ukrainę i też jest zagrożone przez roszczenia Putina i taką chęć odbudowy imperium, więc tutaj to jest bardzo destrukcyjne działanie.

Mogą jednak niepokoić takie słowa, które padają podczas oficjalnej konwencji PO. Przywołam jeszcze jedno zdanie, które jest - moim zdaniem - bardzo niepokojące. Mówił tak Donald Tusk: przyjdzie taki moment, że też na ulicy się wszyscy zorganizujemy, jeśli ta władza nie zniknie. Zastanawiam się, czy ludzie o jakieś słabszej konstrukcji psychicznej, jeśli słyszą takie słowa i faktycznie sięgną do przemocy, to czy wtedy Donald Tusk przyzna się do tego, że ma krew na rękach?

Odpowiedzialność każdego człowieka, a tym bardziej polityka, lidera formacji, która funkcjonuje w Polsce od wielu lat, jest bardzo duża i myślę, że Donald Tusk zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że takie słowa mogą prowadzić do rozstrzygnięć siłowych, do rozlewu krwi i myślę, że on to akceptuje, że on tego wręcz chce. Oczywiście, gdyby doszło do tego typu tragedii, to będzie zaprzeczał wszystkiemu, jak to zwykle robi Donald Tusk, ale myślę, że tutaj większość Polaków jednak tę grę, brudną grę Donalda Tuska rozpracowała i do takich zdarzeń nie dojdzie. Myślę, że większość Polaków ma świadomość, że w obliczu wojny, w obliczu zagrożenia państwa powinniśmy się jednoczyć, a nie wzywać do działań, które mogłyby podważyć w ogóle tutaj spoistość naszego państwa i być właściwie prezentem dla Putina, bo to, co robi Donald Tusk, jest prezentem dla Putina. Wszystkie jego działania w tym kierunku idą.

Jeszcze jedno pytanie, też z propozycji Donald Tuska, bo w dobie światowego kryzysu i rosnących cen na całym świecie, przewodniczący PO proponuje czterodniowy tydzień pracy. Ja się zastanawiam, jak to pogodzić z poparciem PO chociażby dla pracy w niedzielę, bo przecież pamiętamy, że były takie koncepcje.

To byli przeciwnicy ograniczenia handlu w niedzielę, więc wiarygodność PO jest w tym aspekcie i każdym innym absolutnie zerowa. Donald Tusk zapowiadał, że nie podwyższy wieku emerytalnego, natychmiast po wyborach podwyższył. Nie podwyższy podatków, podwyższał wszystkie podatki, więc tak samo to hasło, że będzie czterodniowy tydzień pracy, należy między bajki włożyć. To jest kolejna ściema Tuska.

https://www.radiopoznan.fm/n/RqNRkZ
KOMENTARZE 0