NA ANTENIE: Muzyczny Merkury
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Od początku stosujemy się do zasad sanitarnych – deklaruje bp Szymon Stułkowski

Publikacja: 02.04.2021 g.11:08  Aktualizacja: 02.04.2021 g.11:26 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Biskup pomocniczy Archidiecezji Poznańskiej, Szymon Stułkowski mówił dziś w Radiu Poznań, że pilnowane jest m.in. to, żeby kapłani i szafarze dezynfekowali ręce przed udzieleniem komunii św., a także zakładali maseczki.
Szymon Stułkowski - Arcybiskupie Seminarium Duchowne w Poznaniu
Fot. Arcybiskupie Seminarium Duchowne w Poznaniu

Kuria interweniuje także w przypadku, gdy w danej świątyni nieprzestrzegany jest limit wiernych, czyli 1 osoba na 20 metrów kwadratowych.

Dostajemy tutaj sygnały do kurii, telefony, maile. I też się zdarza, że są antycovidowi księża niestety, przepraszam, że tak mówię i trzeba ich dyscyplinować. Sprawdzają też wierni, którzy sami dzwonią, piszą i wtedy interweniujemy od razu, najczęściej kanclerz kurii dzwoni od razu do takiego proboszcza. Większość ogromna parafii stosuje się do tego.

Bp Szymon Stułkowski zachęca także, aby przeżywać w całości Triduum Paschalne, które na końcu przynosi nadzieję: "Jezus Chrystus przynosi nam lek na śmierć. Lek, który gwarantuje nam nieśmiertelność i życie wieczne. I to jest tajemnica wiary, którą celebrujemy w tych dniach".

Poniżej cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat:

Łukasz Kaźmierczak: Niedawno usłyszałem zdanie wolontariusza ze szpitala tymczasowego na poznańskich targach: "Po tym, co tam widziałem, najważniejsze rekolekcje wielkopostne w moim życiu zaliczone". Podpisałby się ksiądz biskup pod tym zdaniem?

Biskup Szymon Stułkowski: Jak najbardziej, to jest dotykanie tajemnicy cierpienia, śmierci i jeśli ktoś patrzy na to z perspektywy wiary, to jak najbardziej to jest nawet lepsze niż tysiące słów.

Pewnie warto tym współczesnym samarytanom kilka ciepłych słów poświęcić, bo tych wolontariuszy, czy w ogóle osób, które pomagają, nie tylko chorym na COVID-19, teraz jest dużo innych przypadków, jest bardzo dużo. To czas samarytan.

Jestem bardzo wdzięczny i pełen podziwu w stosunku do tych osób, które swój czas, swoje talenty, swoje wysiłki ofiarowują w różny sposób cierpiącym – to szpital tymczasowy, pomoc przy szczepieniu, praca na rzecz bezdomnych, praca w Caritas – choć tam jest więcej pań, dziwię się, dlaczego nie ma tam facetów.

Być może ten samarytanizm to są bardziej samarytanki.

Jest dużo młodych chłopaków, którzy się angażują. To jest piękne, bo oni widzą, że to ma sens: stanie się darem, danie siebie. Nie zawsze ktoś podziękuje, ale wiem, że robiący zakupy dla seniorów byli niezadowoleni, bo nie z tego sklepu kupiono, itd.

Inni mówią, że bycie niewidzialną ręką jest łatwe.

Właśnie. Pamiętamy to z ekranu.

W Wielki Piątek nie da się uciec od krzyża, który się łączy z tym dniem. Dziś dużo osób niesie krzyż. Sens cierpienia. Dziś niosący krzyż również o to pytają.

Trochę łatwiej patrzeć na cierpienie i przeżywać je osobom wierzącym w Pana Boga, którzy też budują żywą relację z Chrystusem. O cierpieniu niełatwo mówić. Każde słowo jest zbyt małe. Cierpienie jest wielkim wyzwaniem przed człowiekiem. Nigdy nie jesteśmy pewni, jak sami się odnajdziemy, kiedy na nas przyjdzie godzina cierpienia. Mam przemyślenia z ostatnich kilku lat – kiedy człowiek przejdzie przez ten czas z Jezusem i towarzyszy mu krok po kroku od Wielkiego Czwartku aż do Zmartwychwstania, to łatwiej będzie nam umierać. Duchowo już tam byliśmy, towarzyszyliśmy Jezusowi, wierzymy, że ostatnim słowem nie jest śmierć, ale wskrzeszenie i życie wieczne, które Jezus nam otwiera. Rodzi się we mnie głęboka wiara, że jeżeli będziemy przeżywać to Triduum z Jezusem, to rodzi się pewność, że kiedy my będziemy mieli to nasze przejście przez cierpienie prowadzące do śmierci, to On będzie z nami.

Zastanawiam się, czy da się pokusić o przeniesienie tego na teologię koronawirusową, jeżeli można to tak nazwać. Czy można w ogóle przełożyć to na Wielkanoc.

Koronawirus i związane z tym cierpienie i śmierć w zasadzie jest podobne do innych chorób. Zapominamy o tym, że jest ogromna rzesza ludzi cierpiąca na brak operacji, na które czekali. Ta choroba na pewno jest charakterystyczna, ale jest to samo cierpienie, ta sama tajemnica, i ta masowość też tego i myślę, że trudnym doświadczeniem jest to, do czego się trochę przyzwyczailiśmy, ale to bije po psychice, że codziennie słyszymy, ile osób jest chorych i ile umarło. Słyszymy to już rok.

Codzienne memento mori.

To z jednej strony, a z drugiej – ludzie psychicznie sobie z tym nie radzą. Ile jest załamań, przez to, jak jest nam to sprzedawane. Ja nie mówię, żeby tego nie podawać, tylko to też ma konsekwencje.

Jeden z teologów napisał, że koronawirus to burza, która solidnie przetestowała, czy wiara katolików jest oparta na skale. On określa wynik testu jako raczej negatywny. Ten rok był burzliwy dla Kościoła w Polsce i w ogóle na świecie.

Jestem ostrożny w takich ocenach, trudno generalizować. O wierze człowieka można mówić, kiedy się go spotka. Badania są ważne i potrzebne, ale mam w pamięci słowa pani profesor z Wiednia, która jak prowadziła dla nas zajęcia socjologiczne powiedziała, że wierzy tylko statystykom, które sama sfałszuje. Mówię to w kontekście tego cierpienia, ale statystyki są ważne, pokazują pewien aspekt życia, ale to dalekie od tego, jak opisać wiarę człowieka. Nawet jak ktoś się buntuje i pokazuje plecy Panu Bogu, Kościołowi, to też nie wiem, co w sercu tego człowieka naprawdę jest.

Księże biskupie, czy Archidiecezja rekomenduje szczególne zasady dotyczące uczestnictwa w nabożeństwach?

Arcybiskup jest przewodniczącym KEP i proponuje rozwiązanie ogólnopolskie. Każdy biskup diecezjalny ma prawo to uszczegółowić. My stosujemy się do zasad proponowanych przez władzę cywilną.

1 osoba na 20 metrów kwadratowych. Półtorametrowy dystans.

Tak jest. Dezynfekcje rąk, pilnujemy, żeby kapłani dezynfekowali ręce przed rozdaniem komunii, żeby księża mieli maseczki, trochę mnie bolą informacje, że kościoły są takim miejscem transmisji wirusa.

Politycy lewicy postulowali zamknięcie kościołów na czas świąt.

Najbardziej ci chyba, którzy nie odwiedzają kościołów.

Pokazywali zdjęcia, z których wynika, że tych ludzi jest więcej, niż to, co powinno obowiązywać.

To też się zgadza i też interweniujemy, dostajemy sygnały. Zdarza się, że są antycovidowi księża, przepraszam, że tak mówię. Trzeba ich dyscyplinować.

Czy wy jakoś na proboszczów wpływacie? Czy oni sprawdzają limity wiernych?

Sprawdzają wierni, nie ci robiący zdjęcia, ale ci, którzy sami dzwonią, piszą. Wtedy interweniujemy, najczęściej kanclerz kurii dzwoni do proboszcza i „ustawia” człowieka. Nie można w każde miejsce pojechać i interweniować na miejscu, ale większość parafii stosuje się do tego. Wczoraj celebrowałem mszę świętą Wieczerzy Pańskiej w podpoznańskim Lusowie i wszystko było tak, jak powinno być. Limit był zachowany.

Z jakim słowem mamy usiąść do wielkanocnych stołów? Czego ksiądz biskup życzy słuchaczom na święta?

Ja bym zachęcał, żeby przeżywać święta w całości. Jak ktoś nie uczestniczył we wczorajszych nabożeństwach (np. przez transmisję) to już tego nie nadrobi, to może za rok, ale to, co powiedziałem wcześniej, że to przejście z Jezusem jest bardzo ważne. Kto raz dobrze przeżyje Triduum Paschalne, to już jest co roku. Te ograniczenia teraz trochę nas blokują. Trudno się cieszyć ze Zmartwychwstania, jeżeli się nie zauważyło, że Pan Jezus w ogóle umarł.

Czyli życzmy sobie Zmartwychwstania, na Zmartwychwstanie Pańskie.

Takiej nadziei, którą przynosi Jezus, że on ma lek na śmierć, który gwarantuje życie wieczne, to tajemnica wiary, trzeba przejść przez Jezusa – zrobiliśmy to w momencie chrztu, a teraz mamy to odnowić ten wybór, podziękować mu i iść z nim.

Tego życzył biskup Szymon Stułkowski, kłaniam się nisko i dobrej końcówki Wielkiego Tygodnia.

Dziękuję.

 

https://www.radiopoznan.fm/n/BwNuf4
KOMENTARZE 0