NA ANTENIE: Serwis informacyjny
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Masowe egzekucje w lasach Palędzie, Dąbrówka. "Jest to zbrodnia wyjątkowo tajemnicza"

Publikacja: 13.10.2022 g.10:24  Aktualizacja: 13.10.2022 g.13:32
Poznań
Marsz pamięci idzie dziś przez Lasy Palędzko-Zakrzewskie koło Poznania. Są tam masowe groby Polaków zamordowanych przez hitlerowców. W latach 1939-1942 zginęła tam wielkopolska elita.

W tej chwili w lasach jest upamiętnionych 9 mogił. Jest szansa, że odkryte zostaną kolejne miejsca - mówił w porannej rozmowie Radia Poznań Tomasz Cieślak z Biura Edukacji Narodowej IPN w Poznaniu.

Mam nadzieję, że jesteśmy bardzo blisko finalnej akcji, czyli akcji ekshumacyjnej w tych lasach. Mamy wskazówki, gdzie te groby mogą się znajdować. Jest to o tyle ciekawe, że Niemcy nie potrafili znaleźć wszystkich grobów, kiedy doszło do akcji zacierania śladów. Mieli tutaj trudności, więc jeśli nie udałoby nam się odnaleźć tych poekshumacyjnych mogił, to jest szansa, że odnajdziemy groby, gdzie jeszcze spoczywają nasi rodacy

- mówi Tomasz Cieślak.

Dziś w Lasach Palędzko-Zakrzewskich zorganizowano już czwarty marsz pamięci. W tym roku po raz pierwszy jego uczestnicy odwiedzą także groby nieznane. W programie uroczystości jest także msza i okolicznościowe wystąpienia.

Poniżej cała rozmowa:

Roman Wawrzyniak: Dziś w naszym programie będziemy rozmawiać o największym w zachodniej Polsce cmentarzysku naszych rodaków, ofiar niemieckiej zbrodni w czasie II wojny światowej, a także o organizowanym właśnie dziś czwartym Marszu Pamięci "Katyń zachodu w lasach Palędzko-Zakrzewskich", a gośćmi programu są: prezes Stowarzyszenia Miłośników Dopiewca Sami Swoi, jednocześnie organizatorka marszu pamięci Zofia Dobrowolska oraz pracownik Biura Edukacji Narodowej IPN w Poznaniu Tomasz Cieślak. Nim przejdziemy do tych dzisiejszych uroczystości, to najpierw musimy opowiedzieć, jaką historię kryją Lasy Palędzko-Zakrzewskie znajdujące się jakieś 10-12 km od pierwszego na ziemiach polskich niemieckiego obozu zagłady w Forcie VII w Poznaniu. Jak sądzę, nie można mówić o tych miejscach osobno.

Tomasz Cieślak: Tak, dokładnie te dwa miejsca są niestety ze sobą powiązane, ponieważ większość ofiar, które zostały zamordowane w lasach Palędzie - Dąbrówka, była wcześniej przetrzymywana w Forcie VII w Poznaniu.

Roman Wawrzyniak: Mówi się, że w Forcie VII zostało zamordowanych nawet około 20 tysięcy Polaków. Kim byli? To chyba głównie elita Wielkopolski?

Tomasz Cieślak: Niemcy wkraczając do Polski w 1939 roku, na swój cel wzięli głównie elitę, przedstawicieli polskich warstw przywódczych i to właśnie przedstawiciele Szwadronów Śmierci dokonywali egzekucji zarówno więźniów Fortu VII w samym forcie, jak również wywozili te osoby do lasów Palędzia - Dąbrówka i tam systematycznie, masowo mordowali.

Roman Wawrzyniak: To jest przypadek, że wybrano te lasy właśnie?

Tomasz Cieślak: Nie jest to przypadek, w Zakrzewie w większości mieszkali Niemcy. Był to też duży kompleks leśny zlokalizowany właśnie bardzo blisko Fortu VII, na zachód od Poznania i to miejsce właśnie wykorzystali niemieccy oprawcy po to, żeby w sposób tajny i masowy przez prawie trzy lata praktycznie mordować wielkopolskie elity.

Roman Wawrzyniak: Jaka była w ogóle historia odkrywania tych mogił? Co wiadomo ze strony społecznej, jaką wiedzę mieli mieszkańcy, bo to chyba od nich pierwsze informacje były, jak sądzę, prawda? O tym, że tam spoczywają ludzie.

Zofia Dobrowolska: Mieszkańcy okoliczni, Polacy oczywiście, bo Niemców też było bardzo wielu, którzy pomagali, ale polskie rodziny dokumentowały to, co słyszały i widziały, a widziały jednak przejeżdżające samochody ciężarowe zmierzające do lasu. Las był wtedy obstawiony Niemcami, Volksdeutschami, którzy byli w pobliżu.

Roman Wawrzyniak: I to były regularne transporty?

Zofia Dobrowolska: To były regularne transporty, bo tam zginęło kilkanaście tysięcy ludzi, więc oni musieli regularnie z Fortu VII wywozić więźniów, wywozić elity. Natomiast już po wojnie od samego początku Polacy z okolicznych miejscowości, także z Niepruszewa, wiedząc o tym, że tu są ofiary, to po pierwsze upamiętnili przez oznaczenie tych mogił, tych, które się dało, a po drugie upamiętniały w ten sposób, że zawsze 1 listopada odbywała się msza święta przy 7 grobach. To jest taka kwatera 7 grobów i pielgrzymki całe szły gwiaździście.

Roman Wawrzyniak: Mieszkańcy schodzili się do tego grobu?

Zofia Dobrowolska: Mieszkańcy się schodzili, bo to nie było wtedy autobusów, żadnego innego pojazdu, może konny i w ten sposób upamiętniali, ale jest jedna taka kwatera, o której wiemy, że upamiętniali ja gajowi przez postawienie krzyża brzozowego. Jak on zniszczał, to od nowa stawiali krzyż z taką tabliczką: groby nieznane, bo Niemcy już pod koniec wojny, kiedy wiedzieli, że już przegrywają tę wojnę, to był rok 1944, przyjechali tutaj do Lasów Palędzkich. Była taka specjalna ekipa - komando, które jeździło po innych miejscach w Wielkopolsce, nie tylko w Wielkopolsce, odkopywało te groby i ludzie byli ekshumowani i to było drugie zabójstwo, najgorsze jakie może być.

Roman Wawrzyniak: Ale na czym polegała ekshumacja?

Zofia Dobrowolska: Na spaleniu.

Tomasz Cieślak: To była zbrodnia na naszej pamięci. To była akcja 1005 przeprowadzona przez Niemców w całej okupowanej Europie, ale także w Wielkopolsce, w wielkopolskich lasach, nie tylko w lasach Palędzie - Dąbrówka. Sonderkommando Legaht z Inowrocławia przyjeżdżało do takiego miejsca z więźniami przymusowo zwerbowanymi do tej makabrycznej pracy. Oni rozkopywali te groby, wyciągali ciała i palili na drewnianych stosach, drewnianych pryzmach po czym wrzucali do dołów poekshumacyjnych. W ten sposób Niemcy, także tutaj w Wielkopolsce, zatarli ślady w większości tych masowych mordów, była to akcja prowadzona na terenie całej Europy.

Roman Wawrzyniak: Rozumiem, że to jest jedna z przyczyn, dlaczego tak trudno jest ustalić listę ofiar, a już nie mówić o liczbie. Czy są jakieś inne dokumenty choćby z Fortu VII czy inne, do których udało się dotrzeć historykom, które, by nam trochę więcej powiedziały na temat tego, kto tam został zamordowany?

Tomasz Cieślak: Niestety jest to zbrodnia wyjątkowo tajemnicza, dlatego, że nie dysponujemy dużą liczbą dokumentów, która pozostała po Forcie VII. Po drugie były to tajne egzekucje. Zatarcie śladów utrudniać ma poznanie prawdy. Po wojnie było prowadzone śledztwo, w 1968 roku przez Okręgową Komisje Badania Zbrodni Hitlerowskich. Po kilku latach to śledztwo zaginęło. Zostało odtworzone, ale też nie do końca. To jest bardzo ciekawe, wpadliśmy na ten trop niedawno badając te tematy. Część materiałów została wysłana do Ludwigsburga po to, żeby tamtejsi śledczy w Niemczech przeprowadzali dochodzenia. Te zbrodnie nie były badane po wojnie w ten sposób, w jaki powinny być badane. Po drugie też w 1945 roku kilkuosobowa komisja ustaliła, że w tym lesie znajduje się 18 masowych mogił. One zostały oznaczone.

Roman Wawrzyniak: A dziś jest ile?

Tomasz Cieślak: Dziś mamy upamiętnione 9 mogił.

Roman Wawrzyniak: To gdzie są pozostałe?

Zofia Dobrowolska: To groby nieznane.

Tomasz Cieślak: Są też świadectwa, które mówią, że w tych lasach może być nawet do 30 mogił.

Roman Wawrzyniak: To by była wiadomość naprawdę niesamowita. Czy można w takim razie przy tych trudnościach i tej całej akcji prowadzonej przez to specjalne komando odkryć jeszcze te groby, poszukać miejsc, w których mogą spoczywać szczątki ludzkie?

Tomasz Cieślak: Tak, mam nadzieje, że jesteśmy bardzo blisko finalnej akcji, czyli akcji ekshumacyjnej w tych lasach. Mamy wskazówki, gdzie te groby mogą się znajdować. Jest to o tyle ciekawe, że Niemcy nie potrafili znaleźć wszystkich grobów, kiedy doszło do akcji zacierania śladów, dlatego wezwali pełniącego wówczas w Oświęcimiu funkcje strażnika - byłego leśnika z tego terenu Niemca Lipskiego i on właśnie miał znać lokalizację tych grobów. Mieli tutaj trudności, więc jeśli nie udałoby nam się odnaleźć tych poekshumacyjnych mogił, to jest szansa, że odnajdziemy nowe groby, gdzie jeszcze spoczywają nasi rodacy.

Roman Wawrzyniak: Te badania będą jeszcze prowadzone?

Tomasz Cieślak: One nie były w taki sposób systematyczny przez te wszystkie lata po wojnie. Dopiero prof. Edmund Chróścielewski w latach 60. - były uczestnik Powstania Warszawskiego, wybitna postać, przez wiele lat kierownik Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu - on prowadził częściowo takie badania. Efektem tych badań, także ekshumacyjnych jest pomnik studentów, który znajduje się w lasach, to jest jedno z upamiętnień.

Roman Wawrzyniak: Spotkaliśmy się dziś też także po to, by zaprosić tych wszystkich, którzy mogą znaleźć trochę czasu na Marsz Pamięci Katyń zachodu, który jest organizowany po raz czwarty, jak będzie przebiegał, jaki jest plan uroczystości?

Zofia Dobrowolska: Po raz czwarty, ale nawiąże do tego pierwszego, dlaczego w ogóle powstały marsze pamięci? Właśnie dlatego, że nikt nie upamiętniał, a ja byłam z tą gminą związana od 15 roku życia i całe moje życie zawodowe było związane z tym miejscem.

Roman Wawrzyniak: Była pani wójtem.

Zofia Dobrowolska: Też był taki okres, ale wtedy właśnie jako wójt zorganizowałam wielką uroczystość, nawet nasze partnerskie gminy były wtedy. Ja wtedy złożyłam przyrzeczenie, młodzież też złożyła przyrzeczenie, ale ja je pamiętam. Powinien mój następca przejąć, bo to było służbowe przyrzeczenie, ale ja po prostu czuję, wiem i coś mi nakazywało zająć się tym tematem, bo sobie pomyślałam tak: 80 lat i nie ma upamiętnienia, nikt w Polsce nie wie, nie mówi, nie jest to upowszechnione, nawet Wielkopolanie nie wiedzą, nawet mieszkańcy, którzy sprowadzają się wokół i ten las traktują jako miejsce do sportu i rekreacji, oni też niewiele wiedzą. Gdzieś tam jakaś mogiła, nie wiadomo co. Po marszu w Białymstoku pomyślałam sobie tak: to jest jedyna możliwość ogłoszenia światu, że Wielkopolska miała tak wielką gehennę, przeżyła coś, czego możliwe, że nie przeżyli mieszkańcy Generalnej Guberni lub innych miejscowości.

Roman Wawrzyniak: A nie możemy o tym zapomnieć. Te marsze muszą o tym przypominać? Jaki jest dziś program uroczystości?

Zofia Dobrowolska: Marsze mają o tym przypominać. Zaczynamy o 10.15 zbiórką na skrzyżowaniu ulic Niezłomnych z Gajową.

Roman Wawrzyniak: To jest w miejscowości?

Zofia Dobrowolska: Zakrzewo. Warto być jeszcze wcześniej, żeby się zarejestrować, otrzymać przypinkę pamiątkową i 100 metrów dalej jest pierwsza mogiła. Ten marsz to jest pierwszy marsz, którym obejmujemy wszystkie znane nam kwatery, również te groby nieznane. Trzy marsze nie dotykały grobów nieznanych, bo nam się wydawało, że to za długa trasa. W końcu jednak zbliżał się termin i taka decyzja zapadła - tam także trzeba pójść. Program jest dosyć długi, ale piękna pogoda nam sprzyja, więc jeszcze jest czas, żeby przyjść, jeśli nie na pierwszą, to na drugą lub trzecią część. Program jest podzielony, by dać możliwość mieszkańcom dojechać w tym momencie, kiedy trzeba. Inauguracja marszu jest przy kwaterze duchownych, to jest pierwsza kwatera, gdzie 70 sióstr zostało zamordowanych i dlatego jest 13 października, bo to wtedy się działo w 1939 roku.

Roman Wawrzyniak: I tam o 10.30.

Zofia Dobrowolska: Jest marsz do kwater nieznanych, stamtąd już idziemy do kwatery 7 grobów, gdzie się odbywają główne uroczystości o 11.30. Tam msza święta, nie ma wojska tym razem, więc nie będzie Apelu Poległych, ale będzie bardzo uroczysta msza święta koncelebrowana, wystąpienia okolicznościowe. Wielu gości się zapowiedziało, również przedstawicielka Urzędu do spraw Kombatantów. W ogóle urzędy centralne już się zaczęły interesować i ubiegłoroczny marsz został wpisany na listę obchodów stulecia niepodległości.

Roman Wawrzyniak: Czyli ta praca od fundamentów.

Zofia Dobrowolska: Praca od podstaw, jaka była w czasie zaborów, ale przynosi pierwsze owoce. Przede wszystkim partnera najlepszego w postaci Biura Edukacji IPN. Wtedy gdyby nie jego przedstawiciele, to nawet te marsze nie uzyskałyby takiej renomy i nie upowszechniłyby tej wiedzy. Zapraszamy, trzecia część jest przy pomniku i ona jest o 13.15, a o 13.00 chcemy wyruszyć ze światełkami do tej kwatery.

https://www.radiopoznan.fm/n/WT5MAM
KOMENTARZE 0