NA ANTENIE: Serwis informacyjny
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Marcin Bosacki ponownie wzywa do debaty na tematy europejskie

Publikacja: 23.05.2019 g.10:52  Aktualizacja: 23.05.2019 g.10:56 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Kandydat Koalicji Europejskiej w rozmowie z Radiem Poznań, skierował swój apel pod adresem Szymona Szynkowskiego vel Sęka. Zdaniem Bosackiego obecny wiceminister spraw zagranicznych unika rozmowy na temat przyszłości Europy.
Marcin Bosacki - Wojtek Wardejn
/ Fot. Wojtek Wardejn

- Jeszcze mamy jakieś 36 godzin, chętnie bym jeszcze z nim porozmawiał. Jeśli państwo nas obu zaprosicie jestem do dyspozycji dzisiaj, jutro, możemy się spotkać pod pręgierzem na Starym Rynku jak najbardziej - mówił.

Wcześniej Szymon Szynkowski vel Sęk tłumaczył, że zaproszenie na debatę do niego nie dotarło, a sam Bosacki próbuje „podpromować się na liście Koalicji Europejskiej” zaczepiając kandydatów PiS.Marcin Bosacki odniósł się także na naszej antenie do wypowiedzi europosła Michał Boniego z PO, który napisał, że politycy z innych państw pytają go o to, dlaczego obecny polski rząd przestał być reprezentantem ich interesów i odwrócił się do nich plecami.

- Myślę, że jest to sformułowanie nienajszczęśliwsze. Ja bym tak nie powiedział. Po co my gramy w polityce międzynarodowej, zwłaszcza w polityce europejskiej? Bo to oczywiści gra, staranie się o interesy własnego kraju. Właśnie po to żeby realizować interesy Polski w szerszej rodzinie europejskiej. Tam zawsze są częściowo sprzeczne interesy, ale jest bardzo wiele wspólnych interesów" - argumentował Bosacki, podkreślając, że w Unii Europejskiej najważniejsza jest umiejętna budowa sojuszy i koalicji w, czego, jego zdaniem, obecny rząd „kompletnie nie umie robić”.

Poniżej zapis całej rozmowy.

Ł.K. Łukasz Kaźmierczak, kłaniam się Państwu, poranna rozmowa Radia Poznań a w niej Marcin Bosacki, kandydat Koalicji Europejskiej w wyborach do Europarlamentu. Witam Panie Marcinie.

M.B. Dzień dobry Panu, dzień dobry Państwu.

Ł.K. Widzę Pana na ulicy, w postaci plakatów jakiś takich platform przejeżdżających, dużo jest Pana na ulicy, nie ma tam natomiast Ewy Kopacz. Jak to jest, że Pan jest widoczny o wiele wiele bardziej – kandydat z dalekiego miejsca, umówmy się?

M.B. Ja się bardzo cieszę, że jestem widoczny, natomiast byłem w życiu przez ponad 3 lata, rzecznikiem, ale to był Radosław Sikorski minister spraw zagranicznych, a nie pani premier Kopacz, więc tutaj mi trudno odpowiedzieć. Ja też ją widzę na plakatach, ale też widzę na spotkaniach z wyborcami, my wszyscy objeżdżamy całą Wielkopolskę, ja byłem w kilkudziesięciu miastach i nie tylko, bo też na wsiach, ja zresztą mieszkam pod Stęszewem na wsi, więc myślę, że jest nas jako Koalicji Europejskiej sporo.

Ł.K. Jako Koalicji tak, ale premier jedynka ma swoje obowiązki lokomocyjne, to jest lokomotywa listy wyborczej. To, że ona ma wielką szansę dostania się do Europarlamentu. Rozmawiam z wieloma dziennikarzami, z róznych mediów – wszyscy mówią, że mają ogromny problem z zaproszeniem Ewy Kopacz, debaty których unikała – nasza debata, debata TOK FM, nie było jej. Teraz się pojawiła, ale to jest ostatni tydzień tak naprawdę, to teraz jest taki trochę „musik”. Można powiedzieć brydżowy.

M.B. Powtarzam, mogę odpowiadać za to co ja robię, myślę, że jestem niezwykle aktywny w tej kampanii, w ostatnich dwóch dniach byłem w Pile, Czarnkowie, Mosinie, Stęszewie, Poznaniu i jeszcze paru innych miejscach.

Ł.K. Dobrze, w takim razie będę pytać o konkretne wypowiedzi, tu już proszę się ustosunkować.

M.B. Oczywiście.

Ł.K. Nie macie wrażenia, że parę gaf Wam się „wypsnęło” w tych ostatnich dniach; Rafał Grupiński i ta jego wypowiedź o związkach partnerskich, ktoś z boku może powiedzieć, że to jest czysty makiawelizm, tak naprawdę. „Nie mówimy o naszych celach wyborczych, bo zrazimy do siebie wyborców, ale to są nasze cele wyborcze” – tak można spuentować tą wypowiedź.

M.B. Ja to odebrałem inaczej, ktoś na Marszu Polska w Europie, ogromnym marszu w Warszawie, na którym też byłem, Zapytał Rafałą Grupińskiego, on nie wiedział, że jest to podstawiony prowokator, o to czy Platforma, czy Koalicja, nie wiem jak dokładnie brzmiało to pytanie, wprowadzi po wyborach związki partnerskie i wydaje mi się, że Rafał Grupiński powtórzył to, co powtarza Grzegorz Schetyna od miesięcy...

Ł.K. Rafał Grupiński powiedział, że niektórym wyborcom nie możemy tego powiedzieć, czyli jest to gra polityczna.

M.B. Czyli, że jeśli taka będzie wola wyborców i wybiorą większość, która będzie tego chciała, do przyszłego parlamentu, to tak się stanie. Natomiast czy to jest jeden z celów w tych wyborach – nie, bo to się nie decyduje w Parlamencie Europejskim, tylko w parlamentach krajowych.

Ł.K. Mam wrażenie, że tu bardziej chodzi o taktykę niż o to jakie tak naprawdę są cele, czyli pokazanie trochę jak my działamy w polityce, nie przejrzyście nie do końca jawnie, inaczej niż głosimy i co zarzucamy np. partii rządzącej.

M.B. Nie sądzę, bo wie Pan – znaczy, to jest tak, że cele wyborcze są na te wybory, ale też pewnie na przyszłe; czy wśród nich będzie wprowadzenie związków partnerskich – zobaczymy, to będzie też zależało od kształtu koalicji, która pójdzie. W tej chwili Koalicja Obywatelska ma pięciu partnerów czy członków. Zobaczymy czy będzie mniejsza, czy większa na wybory parlamentarne.

Ł.K. A czy Pan się czuje usatysfakcjonowany poziomem dyskusji na tematy europejskie w tych wyborach?

M.B. Nie.

Ł.K. Próbował Pan do debaty wezwać Zdzisława Krasnodębskiego, Szymona Szynkowskiego vel Sek,

M.B. Tak i uważam, że debat o rzeczach najważniejszych dla Polski, czyli o polskiej polityce europejskiej, która w tym momencie moim zdaniem jest dramatycznie zła i zagraża podstawowym interesom państwa, a nawet racji stanu, jest za mało. Rozmawiamy o wielu innych rzeczach, też ważnych, ale głównie krajowych. Natomiast ja jako człowiek, który zajmuje się od ćwierć wieku sprawami międzynarodowymi europejskimi, chętnie bym także porozmawiał o tym więcej z kontrpartnerami z PiSu.

Ł.K. Szymon Szynkowski vel Sęk mówi, że nie dostał tak naprawdę od Pana tego zaproszenia na debatę, i powiedział Panu, cytuję – pan zresztą też to przeczytał: „Zabawny facet”.

M.B. Pan Szynkowski jak na człowieka, który jest przejściowo w dyplomacji, zachowuje się regularnie mało dyplomatycznie Natomiast ja powtórzę, bo Pan Szynkowski jak rozumiem ma problemy z przeczytaniem prostego komunikatu.Zapraszał jego i mnie Wydział Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM i pan Szynkowski po tygodniach zwlekaniach (czy jego sztab) w końcu w ostatni piątek zdaje się odmówił.

Ł.K. Może trzeba było bezpośrednio zaapelować?

M.B. Ale ja na Twitterze apelowałem, ostatni raz apelowałem przedwczoraj, ale nie doczekałem się odpowiedzi.

Ł.K. Szymon Szynkowski vel Sęk mówi, że Pan próbuje się trochę podpromować jego kosztem i kosztem innych kandydatów, bo ta Wasza lista jest taka, że trzeba się gdzieś wykazać. Taka jest ocena oczywiście kontrdebatującego.

M.B. Z całym szacunkiem, pan Szynkowski vel Sęk nie jest kimś kto kogokolwiek może zachęcić do promowania się jego osobą.

Ł.K. Jest to ważna postać w polskiej dyplomacji.

M.B. Natomiast, rzeczywiście z powodu funkcji, którą przejściowo pełni - politycznego wiceministra w MSZ, chętnie bym – jeszcze mamy jakieś 36 godzin, porozmawiał o polityce europejskiej.

Ł.K. Jak rozumiem, to jest wezwanie do debaty?

M.B. Szanowni Państwo, jeśli nas obu zaprosicie, jestem do Pańskiej dyspozycji dzisiaj jutro, dzisiaj w nocy i jutro do 24:00.

Ł.K. Spotkajcie się w jakimś neutralnym miejscu

M.B. Możemy się spotkać pod Pręgierzem na Starym Rynku, jak najbardziej.

Ł.K. Bardzo dobra koncepcja. To mówmy w takim razie o tych celach strategicznych, bo kolejny Tweet, który się pojawił w przestrzeni publicznej, Michał Boni i jego wypowiedź sprzed paru dni dotycząca tego, że cyt. „Koledzy z różnych państw w parlamencie europejskim pytają mnie, co się z wami stało. Kiedyś byliście reprezentantami naszych interesów, dzisiaj odwracacie się plecami.” I ktoś może znowu powiedzieć, to brzmi tak jakby Polska była reprezentantem cudzych interesów.

M.B. Myślę, że jest to sformułowanie nienajszczęśliwsze, ja bym tak nie powiedział. Po co gramy w polityce międzynarodowej? Zwłaszcza w polityce europejskiej, bo to jest oczywiście gra, staranie się o interesy własnego kraju. No właśnie po to, żeby realizować interesy Polski w szerszej grupie czy w szerszej rodzinie europejskiej. Tam zawsze są częściowo sprzeczne interesy, ale jest bardzo wiele wspólnych interesów. Żaden kraj europejski nie jest w stanie rywalizować gospodarczo czy handlowo z takimi potęgami jak Stany Zjednoczone czy Chiny na równych prawach, nawet Niemcy. Nie mówiąc o Polsce, Belgii czy Holandii.

Ł.K. A ja mam wrażenie, że wiele krajów nie jest w stanie rywalizować z Niemcami i z Francją, które swoje interesy realizują.

M.B. Natomiast wspólnie Europa jest naprawdę potęgą, zwłaszcza gospodarczą. Szkoda, że nie jest polityczną i obronną. Musimy działać w ten sposób, żeby się dogadywać z innymi partnerami właśnie takimi jak Francja czy Niemcy. Myśmy to robili do 2015 roku, żeby nasze interesy w ramach tej szerokiej europejskiej rodziny były uwzględnione.

Ł.K. A czy to nie jest taki trochę piękny sen, dlatego, że te realia takiej trochę polityki narodowej na tym poziomie niższym są bardzo brutalne

M.B. Nie.

Ł.K. Wczoraj rozmawiałem np. z prezesem PKP, który mówił mi, że była wprowadzana dyrektywa hałasowa i w ramach tej dyrektywy jedno z państw przeforsowało obowiązek stosowania tzw. kompozytowych wstawek hamulcowych w wagonach i teraz się okazało, że „przypadkowo” tylko to państwo produkuje te wstawki. I my teraz musimy je za ciężkie pieniądze kupować i to jest brutalna gra interesów. My sobie możemy mówić o naszej wielkiej europejskiej rodzinie, ale tak naprawdę na tym poziomie podstawowym codziennie decydują się takie sprawy.

M.B. Oczywiście, ale ja się z Panem absolutnie zgadzam, tylko należy umieć grać w tę grę. Czym się różni ta gra interesów w Unii Europejskiej od gry interesów takiej jak w I połowie XX wieku, kiedy były wojny nawet jak nie było wojen, to była gra nacjonalizmów? Tym, że UE daje wszystkim pewne reguły, których wszyscy muszą przestrzegać. I teraz Panu powiem przykład innej dyrektywy, w której Francja próbowała ograć Polskę i w końcu ograła za czasów PiSu, a za czasów rządu, w którym ja miałem zaszczyt być ambasadorem, to jej się nie udało. To jest dyrektywa o tzw. pracy delegowanej i to jest trudne słowo, ale chodzi w sumie o to, żeby polskie firmy usługowe działające na rynkach francuskim, niemieckim i tak dalej, mogły płacić nawet nie podatki, ale składki obciążenia w Polsce, co oczywiście daje im wielkie przewagi. I do 2015 roku Francja przez 5 lat próbowała to zrobić, a myśmy ją skutecznie blokowali, bo byliśmy w UE silni, a w ciągu dwóch lat od przejęcia władzy przez PiS tą sprawę oddał.

Ł.K. Trochę czynników międzynarodowych, bo potem w tej sprawie przyszedł Macron, który w dużej mierze na tym zbudował swoje poparcie polityczne i nakłonił Niemcy do zmiany stanowiska w tej sprawie.

M.B. No właśnie jak Francja jest silna a Polska jest słaba, ale czy wcześniej prezydenci Francji czy premierzy Francji nie byli silni? Też byli. Ale myśmy również byli silni i potrafiliśmy budować koalicje w UE, czego ten rząd kompletnie nie umie robić.

Ł.K. Jeszcze Pana o jedną rzecz zapytam. Pan mówi tyle o dyplomacji, a partia Wiosna skarżyła się, że plakaty Marcina Bosackiego zaklejają plakaty Sylwii Spurek. I to są tylko plakaty Marcina Bosackiego. Zwracali się do Waszego komitetu z apelem, żeby tego nie robić.

M.B. Sprawa dotyczy sytuacji sprzed dwóch tygodni, był to jeden dzień, kiedy firma kolporterska się pomyliła i zaczęła naklejać nie tyle na plakatach Sylwii Spurek, co na tablicach nr 3, ponieważ niestety ktoś w tej firmie pomyślał, że skoro mamy listę numer 3, to tak naklejamy.

Ł.K. Ale dlaczego tylko u Marcina Bosackiego takie coś nastąpiło?

M.B. Firma, która mnie obsługuje niestety tak zrobiła, myśmy przeprosili zarówno Sylwię Spurek, jak i partię Wiosna i więcej to się nie powtórzyło. Sprawa się skończyła dwa tygodnie temu.

Ł.K. Panie Marcinie, to na koniec, każdemu kandydatowi zadaję to pytanie: Pański pomysł na Unię Europejską? Wiem, że to jest smog, kwestie transportu i jeżeli dobrze pamiętam walki z rakiem. Dobrze odrobiłem tę lekcję?

M.B. Dobrze Pan odrobił tę lekcję, to są trzy rzeczy. Program zdrowia, bo UE musi zacząć zajmować się zdrowiem Europejczyków, bo z tym jest po prostu coraz gorzej. Starzejemy się, muszą być pieniądze i to poważne w miliardach, także dla Polski, także dla Wielkopolski. Bez tych pieniędzy europejskich nadal będą kolejki na SOR-ach takie jakie są, albo coraz dłuższe, jak przez ostatnie trzy lata i zaczniemy umierać coraz szybciej. To jest tragedia, że po 27 latach transformacji, kiedy coraz bardziej rosła długość życia Polaków, od dwóch lat ono spada. To jest tragiczne. Druga, walka ze smogiem i walka ze zmianami klimatycznymi. Musimy zacząć odchodzić od węgla skuteczniej niż do tej pory, i też nie zrobimy tego bez pieniędzy europejskich. Po trzecie transport publiczny i dla Poznania i dla Wielkopolski kolej metropolitalna.

Ł.K. Czyli dedykuje Pan to tym razem Wielkopolsce.

M.B. Wszystko zależy od tego jak my będziemy silni w UE, jak będziemy silni w Brukseli, bez tego nie uda się tych pieniędzy załatwić.

Ł.K. A ja sobie tak myślę, przyjeżdża Jena-Claude Juncker, udziela wywiadu Rzeczypospolitej, mówi, że nie przyjął go prezes Kaczyński. Moim zdaniem świadczy to o tym, że to on zabiegał o prezesa Kaczyńskiego, a nie że prezes Kaczyński o niego i że liczą się z nami, tak już puentując to.

M.B. Powiem tak, Junkert nie jest wielkim bohaterem mojej bajki. Uważam go za niezbyt udanego szefa Komisji Europejskiej.

Ł.K. Ale jest jej szefem.

M.B.Mam nadzieję, że następny szef Komisji Europejskiej będzie bardziej skuteczny w walce o silną, solidarną Europę.

Ł.K.Tyko wie Pan te koncepcje się w Unii ścierają.

M.B. W tej chwili dużo więcej pozytywnych rzeczy robi w Unii Europejskiej szef rady, czyli Donald Tusk.

Ł.K. No tak, nie spodziewałem się innej odpowiedzi z ust kandydata Koalicji Europejskiej,

M.B. Ale naprawdę to jest wybitny polityk

Ł.K. Ale Jean-Claude Juncker to też jest na swój sposób wybitny polityk, bo nigdy by nie był szefem Komisji Europejskiej. Co więcej, łączy różne interesy bo wiadomo, że w Komisji Europejskiej też trwa dyskusja.

M.B. Był raczej kandydatem kompromisowym, różnych ścierających się sił 5 lat temu, czy jest skutecznym historia oceni, moim zdaniem...

Ł.K. Pytanie czy Donald Tusk jest skuteczny w Brexicie. Też historia oceni.

M.B. Ale właśnie, to Juncker obiecywał, że do Brexitu nie dojdzie, że Brytyjczycy zagłosują inaczej.

Ł.K. A Donald Tusk mówi, że Brexitowcy będą się smażyć w piekle.

Ł.K. Marcin Bosacki, kandydat do Parlamentu Europejskiego.

M.B. Dziękuję bardzo za rozmowę o Europie, bo jest jej w tej kampanii rzeczywiście za mało.

Ł.K.To prawda! Dobrego dnia proszę Państwa.

 

 

https://www.radiopoznan.fm/n/TcPBey
KOMENTARZE 0