NA ANTENIE: LOSING MY MIND/LIZA MINELLI, PET SHOP BOYS
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Radny KO broni inwestycji, której częścią będzie wycinka drzew

Publikacja: 15.07.2022 g.10:37  Aktualizacja: 15.07.2022 g.11:32 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Radny KO Łukasz Mikuła broni inwestycji, której częścią będzie wycinka drzew na ulicy 27 grudnia w Poznaniu. Gość Kluczowego Tematu Radia Poznań mówił, że w dziś w tym rejonie jest 170 drzew, a docelowo będzie ich 330.

Jak dodaje, nie można dosadzić nowych, przy zachowaniu już tych rosnących. W tej chwili w wielu miejscach korzenie przeszkadzają podziemnej infrastrukturze pod ulicą 27 grudnia.

To nie jest tak, że możemy zostawić to, co jest, a potem sobie dosadzić. Kompleksowa wizja architektonicznego śp. Piotra Barełkowskiego, który wygrał wtedy ten konkurs i te drzewa są w nieprzypadkowych miejscach posadzone, one są tak ustawione, żeby tworzyły pewne szpalery, żeby były raczej przy chodnikach, niż żeby dawały cień przejeżdżającemu tramwajowi, żeby unikać kolizji z infrastrukturą, żeby te 50-70 lat mogły rosnąć, bez kolizji z rurami. Robimy to raz i porządnie, żeby służyło przez dekady, a nie, żeby zadowalać się półśrodkami

- mówi radny.

Nowe nasadzenia drzew to część projektu związanego z budową tramwaju w Ratajczaka. Zapytany o betonozę na niedalekim placu Kolegiackim, radny odpowiada, że nie wszędzie dało się tam zasadzić drzewa, ze względu na to, że w wielu miejscach odkryto archeologiczne skarby, których nikt się nie spodziewał. Łukasz Mikuła ma nadzieję, że w przyszłości będzie zgoda na kolejne nasadzenia na placu Kolegiackim. A w sprawie wycinki na 27 grudnia, we wtorek radni będą dyskutować na miejskiej komisji.

Poniżej cała rozmowa:

Łukasz Kaźmierczak: Kilka dni temu na naszej antenie był głos opozycji, to teraz dla równowagi przedstawiciel Koalicji Obywatelskiej, współrządzącej Poznaniem poznański radny Łukasz Mikuła. Jest pan członkiem komisji do spraw ochrony środowiska i gospodarki komunalnej, a z drugiej strony przewodniczącym komisji polityki przestrzennej i rewitalizacji miasta. To trochę się nakłada, może mamy tu kolizję. Plotka, którą słyszałem, że Jacek Jaśkowiak wcale nie jest taki eko. Te wszystkie kaprysy przeszkadzają mu w tym, żeby własną wizję rewitalizacji miasta i inwestycji miejskich realizować. Na korytarzach urzędniczych to słyszałem...

Łukasz Mikuła: Większość faktów temu przeczy. Większość projektów rozpoczętych czy zrealizowanych to projekty zwiększające ilość zieleni.

Zaraz pojawią się głosy, że to sztuka za sztukę.

Oczywiście projekty są różne, są kontestowane. Ta dyskusja o mieście jest ożywcza, jeśli jest pozbawiona emocji, jeśli mówi się o tym, jak podzielić się tą ograniczoną przestrzenią. Są głosy kierowców mówiących, że obecna władza nienawidzi kierowców, likwidując im wszystkie miejsca postojowe, żeby jakieś tam drzewa sadzić. W Polsce (częściej są emocje) częściej, niż w Skandynawii, czy w Beneluksie, gdzie ta dyskusja jest spokojna.

Beneluks nie jest teraz spokojny. Mówię o rolnikach.

Ale to inna sprawa. W Poznaniu czasem dochodzi do pewnego zderzenia, gdzie miasto próbuje mediować.

Notuję kolejny przypadek przy okazji różnego rodzaju remontów, że zwłaszcza przy wycince drzew, dochodzi do sprzeciwu. Dlatego zapytałem, czy Jacek Jaśkowiak lubi drzewa.

Porozmawiajmy o projekcie. 27 drzew jest do wymiany, z czego co najmniej 3 będą przesadzone, może też kolejne. Zasadzonych w to miejsce będzie 75.

Trochę mi się "Miś" przypomina - "z pewnością", "kiedyś"...

W ciągu półtora roku o 48 więcej drzew będzie, niż dziś.

Będą zasadzone w ziemi czy w donicach?

Będą zasadzone w gruncie, to nie będą jednoroczne sadzonki, jak próbuje się to mówić. To drzewa 15-letnie, które już trochę urosły. Przykład ulicy św. Marcin pokazuje, jak świetnie te drzewa rosną. W 2019 roku wyglądały, jakby były świeżo po wsadzeniu.

Ale 15-letnie drzewa to nie są.

Są, są, tylko to drzewa, które 15 lat nie rosły w parku, czy w lesie, tylko w szkółce, ale to jest po to, żeby można było drzewa, które 15 lat rosną w szkółce, można wsadzić w miejską ulicę i one szybko się rozwijają.

Nawet jeśli 10 proc. nie przyjmie się.

To jest na gwarancji hodowcy drzew.

Rozumiem efekt psychologiczny - mieszkańcy wiedzą, że nie ma wiele drzew. Ulica 27 grudnia to nie są planty krakowskie.

A mogą być i trochę takie będą.

Daj Boże, jeżeli wycina się drzewa zdrowe, w miarę dorodne, tego zabraknie, to ludzie mają prawo krytykować, pytać o sensowność tej wycinki.

Dochodzimy do jednego z najważniejszych problemów z drzewami w ulicach. Naszym przekleństwem jest to, że w latach 1945-1990 i może trochę później infrastruktura podziemna, której my nie widzimy, była kładziona jak się dało, gdzie się dało. To często nie zgadza się z mapami. Główny problem z sadzeniem drzew, to unikanie kolizji z infrastrukturą podziemną.

Tam jest kolizja.

Sprawdzałem to dokładnie. Na północ od drzew jest rura kanalizacyjna ogólnospławna o przekroczy 300, a po drugiej stronie gazowa rura - też 300.

Mam nadzieję, że w PIM jest komórka, która już do takich rzeczy nie dopuści.

Tak, to kluczowa rzecz. Jeżeli mamy okazję dokonać przebudowy ulicy, to projektanci dbają o to, żeby wszystkie sieci nie zagrażały drzewom, robimy rozwiązanie, które posłuży 50 lat i dłużej.

Posłanka Kretkowska mówi - a może nie budujmy tramwaju na Ratajczaka, skoro musimy wyciąć drzewa.

W tej chwili mówimy nie o Ratajczaka, tylko o 27 grudnia. Mówimy też o całej południowej pierzei placu Wolności, czyli odcinek od Alei Marcinkowskiego do Ratajczaka, gdzie dzisiaj nie ma ani jednego drzewa, a tam trzy rzędy drzew się pojawią i to zmieni postrzeganie tej przestrzeni. Wracając do tramwaju, cały program Centrum jest sprytnym posunięciem, jest finansowany ze środków na przebudowę linii tramwajowych, czyli trochę ciężko się z tego projektu pozbyć tramwaju, skoro na tramwaj to dofinansowanie dostaliśmy.

Czyli cały projekt dofinansowania Centrum padłby?

Pewnie ciężko byłoby udowodnić, że to projekt tramwajowy. Kluczem tego projektu jest wprowadzenie zieleni do centrum miasta.

Przez usunięcie zieleni.

Nie, przez dodanie. 170 drzew w tym obszarze mamy obecnie, 330 na końcu. Podwojenie liczby drzew to główna wartość tego projektu.

Myślę, że każdy podpisze się pod projektem dosadzania drzew, a nie wycinaniem.

To nie jest tak, że możemy zostawić to, co jest, a potem sobie dosadzić. Kompleksowa wizja architektonicznego śp. Piotra Barełkowskiego, który wygrał wtedy ten konkurs i te drzewa są w nieprzypadkowych miejscach posadzone, one są tak ustawione, żeby tworzyły pewne szpalery, żeby były raczej przy chodnikach, niż żeby dawały cień przejeżdżającemu tramwajowi, żeby unikać kolizji z infrastrukturą, żeby te 50-70 lat mogły rosnąć, bez kolizji z rurami. Robimy to raz i porządnie, żeby służyło przez dekady, a nie, żeby zadowalać się półśrodkami.

Efekt będzie za kilkanaście lat.

Efekt będzie za kilka lat, tak polega budowanie miasta...

A czy nie dało się inaczej tego tramwaju poprowadzić? To też są słowa posłanki Kretkowskiej. Na przykład Towarową.

Doceniam kompetencje projektowe posłanki Kretkowskiej, zaangażowanie bardzo duże. Tramwaj w Ratajczaka jest chyba mylnie oceniany, to nie chodzi o to, żeby podjechać jeden przystanek z ulicy św. Marcin do Starego Browaru. Tramwaj w Ratajczaka trzeba widzieć kompleksowo z II etapem Naramowickiej. Cała nowa oś komunikacyjna, od Naramowic do Dębca, która będzie przebiegać przez ścisłe centrum. Dziś wszystko skupia się na moście Teatralnym i Kaponierze.

Te drzewa muszą być ofiarami tego, żeby się udrożniło i poprawiła komunikacja.

Oprócz tej przebudowy wprowadzamy też ścieżkę rowerową. Równolegle do drzew będzie ścieżka rowerowa, której brakuje na 27 grudnia. Ratajczaka jest chwilowo odłożona, szczególnie ta dalsza na kolejną perspektywę. Pojawią się też drzewa przed Biblioteką Uniwersytecką.

Czy w klubie KO jest poparcie dla tego projektu? Słyszałem, że różnie jest z tym entuzjazmem. Nawet jeśli dosadza się drzewa, to sam moment wycinania działa tak negatywnie. Koszt polityczny jest za duży.

Wszystko zależy od tego, czy ktoś kieruje się doraźnymi kłopotami wizerunkowymi, być może wynikającymi z tego, że cała filozofia tego projektu i jego cały zakres nie zawsze jest przedstawiany ze wszystkim szczegółami. Uważam, że trzeba patrzeć w dłuższym horyzoncie na to, co ten projekt przyniesie za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Każde drzewo było kiedyś mniejsze, niż dzisiaj. Rosnące dziś drzewa kiedyś musiały być zasadzone. Jeżeli myślimy poważnie o zazielenianiu centrum, jeżeli chcemy te 160 drzew w centrum i mamy pieniądze na kompleksową przebudowę...

Bardzo symboliczny dla tej dyskusji jest plac Kolegiacki. Ludzie się podzielili - są tacy, którzy mówią, że jest fajnie, jest dużo drzew, dobrze to wygląda, a z drugiej strony jest grupa, która mówi, że drzewa są skupione w kąciku i jest jedna wielka patelnia i, że gdyby dosadzono w jednym miejscu, to już by inaczej wyglądało. Ta dysproporcja jest za duża.

Plac różnie się prezentuje, zależnie, z której strony się stanie.

Może to już właśnie nie jest dobre.

Czy mamy dzień słoneczny, czy pochmurny, zieleni zawsze chce się mieć więcej, ale infrastruktura podziemna, w postaci rur gazowych czy kanalizacyjnych (która jest problemem miasta), tak tu problemem było dziedzictwo archeologiczne pod placem. Projekt musiał być mocno przerabiany, nie spodziewano się takich odkryć.

Co mają Ateny powiedzieć?

Dla nas takie relikty z XIV wieku...

Ale ucieka pan od mojego pytania.

Nie, nie. Zakładam, że udało się posadzić drzewa w tych wszystkich miejscach, gdzie nie było kolizji z wykopaliskami. Jeżeli po jakimś czasie uda się dojść do tego, że są jeszcze miejsca, które tę rezerwę dają, że będzie zgoda konserwatorska, żeby tam dosadzić drzewa, jestem jak najbardziej za tym. Tu jednak ta nasza historia było wartością nieco ważniejszą.

We wtorek posiedzenie komisji, zobaczymy co tam się będzie działo.

Każda dyskusja jest ożywcza.

Otwarty temat.

https://www.radiopoznan.fm/n/WdlStT
KOMENTARZE 0