NA ANTENIE: Serwis informacyjny
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Dr J. Raubo o Tajwanie: To jeden z punktów zapalnych na świecie, ale ja bym zalecał stonowanie emocji

Publikacja: 04.08.2022 g.10:04  Aktualizacja: 04.08.2022 g.14:21 Łukasz Kaźmierczak
Świat
Słysząc o wzroście napięcia na Bałkanach czy na Tajwanie od razu zakładamy najgorsze. To wynik tego, że napadnięto naszego sąsiada. Zmieniło się nasze myślenie. Tak uważa gość Kluczowego Tematu, dr Jacek Raubo z Defence24.
mid-epa10103788 - MARK R. CRISTINO - PAP/EPA
Fot. MARK R. CRISTINO (PAP/EPA)

W jego ocenie, Tajwan jest jednym z zapalnych punktów na świecie, ale ekspert zaleca stonowanie emocji w tym temacie. Jak dodaje, państwa, choć w ostatnich dekadach rozwiązywały konflikty w większości drogą pokojową, nie zrezygnowały z możliwego działania konwencjonalnego.

On nigdy nie odszedł, zawsze państwa przygotowywały swój potencjał do działań konwencjonalnych, jego skala była mniejsza i wola polityczna była mniejsza, żeby używać siły, ale moim zdaniem to w żadnym razie nie odeszło z asortymentu państw. Widać było to po konstruowaniu potencjałów militarnych, które były konstruowane na potrzeby reagowania kryzysowego czy operacji antyterrorystycznych, ale nikt nie porzucił kwestii konwencjonalnej

- mówi dr Raubo. 

Wojna na Ukrainie pokazała, że użycie siły nie do końca jest efektywne. Rosja nie zrealizowała swoich pierwotnych celów - dodaje Jacek Raubo. "Rosja przelicytowała" - mówi ekspert.

Cała rozmowa poniżej:

Łukasz Kaźmierczak: Od paru dni jest pan ekspertem Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Gratuluję, bo to jest ważna funkcja. Czy ma pan w tym momencie świeższe informacje związane z bezpieczeństwem?

Jacek Raubo: Bazuję tylko i wyłącznie na źródłach otwartych.

Czyli biały wywiad.

Opinia moja jest opinią moją, nie reprezentuję żadnej instytucji.

Czy te informacje, które do pana spływają, to, co pan widzi w zakresie obronności - czy to pana uspokaja, czy budzi niepokój? Myślę o Tajwanie.

Nie mam wielkich nadziei czy obaw, związanych z eskalacją, czy deeskalacją. Kwestia Tajwanu jest poruszana od wielu lat. Chińska Republika Ludowa prowadzi politykę wzmacniającą swoje siły zbrojne, ale też międzynarodową politykę, która jest na kursie kolizyjnym z Tajwanem. Musimy to obserwować, mocno osadzić w realiach międzynarodowych, ale takie wizyty, jak ta Nancy Pelosi, często podstawą jest bardzo emocjonalne działanie, jeśli chodzi o stworzenie narracji wojennej...

Bardzo dużo emocji się pojawiło.

Nagle wszyscy spojrzeli na Tajwan. Wszystkie analizy, które były przed tą wizytą zakładają, że wokół Tajwanu mogą być różne scenariusze, obie strony przygotowują się. Nie jest tak, że np. Chińska Republika na Tajwanie biernie przygląda się wzmacnianiu kompetencji chińskich, jeśli chodzi o desant. To jeden z punktów zapalnych na świecie, ale ja bym zalecał stonowanie emocji.

Pekin dąży do tego, żeby nie było mowy o różnych Chinach.

Polityka jednych Chin, gdzie władze w Pekinie akcentują znaczenie swojej kontroli nad przestrzenią powietrzną, nad terytorium Tajwanu i wodami okalającymi wyspę. Proszę zwrócić uwagę, jak często słyszymy o naruszeniu strefy identyfikacji obrony powietrznej Tajwanu. Brzmi to bardzo mocno, wręcz jakby...

... chińskie samoloty bojowe latały nad Tajpej...

To dość duże uproszczenie emocjonalne, pokazuje, że w rejonach namierzania obrony tajwańskiej pojawiają się chińskie maszyny, ale one nie wlatują nad Tajwan. To gra pozorów. Widzieliśmy przemieszczanie się jednostek bojowych - Chińczycy tuż przez wizytą Nancy Pelosi, emocje budził przelot.

Nawet pojawiły się informacje, że doszło do bitwy...

I nagle mamy zdjęcia pojazdów, które pojawiają się na plaży. Zdajemy sobie sprawę, że w Chinach wiele rzeczy jest objętych bardzo ścisłą cenzurą polityczno-wojskową i nagle widzimy koncentrację wojsk, które uznaje się za wojska desantowe.

Ładna pokazówka. Skoro Chińczycy zdecydowali się ujawnić.

Zdecydowanie albo przemieszczanie pocisków rakietowych, które i tak były w zasięgu.

Czyli poszuramy trochę naszymi klockami.

Jedni i drudzy tak robią.

Panie doktorze, to wszystko jest piękne, o czym pan mówi, ale z drugiej strony mamy cały czas rok 2049, który jest wpisany do konstytucji nowej chińskiej. Doktryna chińska mówi, że do tego czasu Tajwan będzie przyłączony. Xi Jinping od dawna wprost mówi, że to jego główny cel, ukoronowanie bycia sekretarzem generalnym chińskiej partii. Sinolodzy mówią, że on skupia władzę absolutną, a Tajwan jest jego obsesją.

Co do władzy absolutnej, musimy być ostrożni. Obecny przywódca zmienił zasady, jeśli chodzi o system wewnętrzny partii, ale z drugiej strony trzeba być ostrożnym przed zero-jedynkowym utożsamianiem zmiany systemu politycznego wobec lidera partii chińskiej.

Trochę powołuję się na słowa sinologa, profesora Góralczyka.

Wiemy, że są też inne, które wskazują, że kwestie związane z trzecią kadencją mogą być powiązane z ograniczeniem części władzy. System władzy komunistycznej - tam są też pewne podziały...

Chiny mają tradycje, jeśli chodzi o mandaryńskie rozgrywki, tutaj mamy czerwonych...

Pamiętajmy jeszcze jedną rzecz, mamy bardzo często słaby obraz, jeśli chodzi o rozpoznanie gier wewnętrznych, to też jest tradycja chińska, że coś, co dzieje się w elitach władzy musi być kamuflowane, nawet bardziej, niż rozgrywki na Kremlu, kiedy w okresie zimnej wojny analizowano każdą informację, a w przypadku Chin tej informacji brakowało.

Co w tym wszystkim osiągają Amerykanie? Po co im wysłanie Nancy Pelosi, która jest zapalnikiem? Sytuacja się gotuje. Teraz, kiedy są problemy w Europie, jest wojna, nie wiadomo, co z Niemcami. Po co pchać się w Chiny. To dobry moment?

W Stanach Zjednoczonych mamy różnych polityków i różne koncepcje, Nancy Pelosi jest ważnym politykiem, dlatego, że jest spikerem Izby Reprezentantów. Jest ważnym działaczem Partii Demokratycznej.

Czyli nie robi tego bez Bidena...

I tu możemy różne spekulacje urządzać. Jestem zdania, że Pelosi musiała mieć kontakt z Białym Domem, w trudnym momencie dla demokratów, tam zbliżają się połowiczne wybory w Kongresie i nagle Nancy Pelosi lecąca do Tajwanu, prowokująca Chiny. Może to być element testowania reakcji Chin...

Mi się przypomina powiedzenie - po co całować tygrysa w zadek, przyjemność żadna, a ryzyko duże.

Pamiętajmy, że Amerykanie dysponują analizami wojskowymi i wywiadowczymi, które by wskazywały na możliwe reakcje chińskie. Dzisiaj bardzo emocjonalnie do tego podeszliśmy, nawet bardziej, niż część mediów w regionie.

Kolega do mnie wbiegł ze słowami, że prawie trzecia wojna światowa nad nami wisi.

Żyjemy emocją, dlatego, że napadnięto państwo tuż obok nas i teraz każdy sygnał, dotyczący wojny. Zwróćmy uwagę co się działo w bardzo emocjonalnych relacjach z Bałkanów. Potem przez chwilę zaczęliśmy żyć Karabachem. I nagle zaczęliśmy koncentrować się na wojnie, uderzeniach serbskich sił zbrojnych, wszyscy nagle zaczęli być ekspertami od Bałkanów.

Wszyscy prawie czuli, że wojenne werble grają.

Tak, moim zdaniem żyjemy w trudnym momencie dla oceny sytuacji - zero-jedynkowo oceniamy: będzie wojna albo nie będzie.

Czy trochę nie jest tak, że przez lata świat nauczył się rozwiązywać konflikty drogą pokojową, to po agresji na Ukrainę trochę się wajcha przestawiła i nagle militarny sposób rozwiązywania sporów wrócił do łask?

On nigdy nie odszedł, zawsze państwa przygotowywały swój potencjał do działań konwencjonalnych. Można powiedzieć, że skala była mniejsza i była mniejsza wola polityczna, żeby używać siły, ale to nigdy nie odeszło, widać było to po konstruowaniu potencjałów militarnych, z drugiej strony my dzisiaj widzimy, że użycie siły nie do końca jest efektywne, ono byłoby efektywne, gdyby Rosja zrealizowała swoje cele pierwotne na Ukrainie.

Niektórzy mówią, że Putin bardzo mocno się przejechał w swoich rachubach.

Rosja przelicytowała.

https://www.radiopoznan.fm/n/sd5Rfq
KOMENTARZE 0