NA ANTENIE: DZIEŃ DOBRY WIELKOPOLSKO
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

J. Tomczak: Będziemy rozliczać Prawo i Sprawiedliwość z obietnic

Publikacja: 28.10.2019 g.10:24  Aktualizacja: 28.10.2019 g.10:48 Magdalena Konieczna
Poznań
Bezpartyjny konserwatysta - tak mówi o sobie Jacek Tomczak, wybrany do Sejmu z list Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Jacek Tomczak - Jacek Tomczak, Facebook
Fot. (Jacek Tomczak, Facebook)

W rozmowie z Radiem Poznań diagnozuje przyczyny porażki Koalicji Obywatelskiej i wynik Polskiego Stronnictwa Ludowego. Nie chce legitymacji członkowskiej. Powrotu do Prawa i Sprawiedliwości, którego członkiem był od 2002 do 2010 roku, też nie rozważa. Nie jest też zainteresowany przejściem do PO, z którego w 2018 roku go wyrzucono.

Łukasz Kaźmierczak: Jak każdemu nowemu posłowi, trzeba przyznać że ma pan dobrego politycznego nosa. Dostał się pan do Sejmu, ale to nie było oczywiste. Sporo pan zaryzykował.

Jacek Tomczak: Nie było oczywiste, bo tego mandatu w tym okręgu nie było dla PSL-u w poprzednich wyborach, mimo że startował tam wicemarszałek Grzeszczak, który jest tam znany, rozpoznawalny. Była mocna lista, wydawało się, że wszystko się dobrze ułoży, no ale zabrakło 200 głosów w poprzednich wyborach. Niewiele, ale jednak tego mandatu nie było.

Ł.K: A pan na dodatek nie jest członkiem PSL.

J.T: Nie jestem członkiem PSL, jestem bezpartyjnym konserwatystą.

Ł.K: To wygodna pozycja.

J.T: Żadne przedwyborcze badania nie pokazywały, że ten mandat tam będzie. Więc rzeczywiście, było to pewne ryzyko, ale taka decyzja polityczna została podjęta, podjąłem się tego wyzwania. Głównym celem było odbicie tego mandatu dla PSL. Udało się to zrealizować.

Ł.K: Zaczynają się schody, bo nie jest pan w PSL. Jest ostatnio modne takie określenie – ciało obce, które funkcjonuje w przypadku paru partii i osób, które dostały się z ich list, ale nie są członkami. Będzie pan członkiem PSL?

J.T: Myślę, że PSL już przynajmniej od roku prowadzi strategię budowania szerszego środowiska.

Ł.K: Tylko robi to w sposób nieprzewidywalny, w poprzednich wyborach PSL w Koalicji Europejskiej poszerzało to środowisko o lewicę.

J.T: Ta koalicja potykała się ciągle o problemy generowane przez PO, więc jakby nie ze strony PSL te problemy w Koalicji Europejskiej wynikały, tylko z decyzji Trzaskowskiego, Rabieja, wielu innych kontrowersyjnych decyzji, które są skutkiem wieloletniego skręcania w lewo. PSL staje się taką formacją chadecką, centrową, która zrzesza coraz szersze grono, także przedsiębiorców, którzy wspierają PSL. Była ich w tych wyborach znaczna grupa. Sporo wyborców Platformy Obywatelskiej przepływa do PSL. Wyobraźmy sobie, że przy znacznie wyższych progach wyborczych, w znacznie trudniejszej sytuacji, PSL-owi udało się uzyskać doskonały wynik.

Ł.K: Na tyle doskonały, żeby pan się zapisał do PSL-u? Powtórzę pytanie.

J.T: Budowanie tego szerokiego środowiska nie polega na tym, żeby wszystkich wtłaczać w formułki partyjne. Jest tam miejsce dla osób związanych z Kukizem, miejsce dla osób bezpartyjnych, jest też miejsce dla przedsiębiorców.

Ł.K: Ale zapisze się pan do PSL-u? Tak czy nie?

J.T: Nie widzę takiej potrzeby na razie.

Ł.K: Czy nie byłoby panu mimo wszystko najbliżej np. do PiS? Ma pan dużo kolegów z dawnego ugrupowania, z początków Prawa i Sprawiedliwości.

J.T: To pradawne czasy. Odchodziłem w proteście przeciwko niszczeniu ludzi, m.in. Marcina Libickiego. I tam już powrotu nie ma. Był szereg decyzji, które podejmował PiS w tej kadencji, które też krytykowałem. Byłoby kompletnie nieczytelne i niewyraziste, gdybym zachował się inaczej niż starając się walczyć po stronie opozycyjnej, a przede wszystkim wspólnie z ludźmi, którzy dostrzegają ten aspekt niszczenia konstytucji, niszczenia praworządności, szeregu zmian które dokonuje PiS, które są bardzo niekorzystne dla kraju. Potrzeba też umiarkowanej, chadeckiej partii, zakorzenionej w wartościach chrześcijańskich, prorynkowej, która jest odpowiedzią także na potrzeby samorządu gospodarczego i rzemiosła. One szukają swojego rzecznika. A brakuje go dzisiaj na polskiej scenie politycznej i odpowiedzią na to zapotrzebowanie jest PSL.

Ł.K: Który nie zmusza, by wziął pan legitymację partyjną...

J.T: To jest wielka wartość PSL – wolność sumienia i szacunek do poglądów członków.

Ł.K: To wartość, ale i słabość, bo za chwilę może się okazać, że PSL znowu pójdzie w konfiguracji np. z lewicą, bo taka będzie potrzeba chwili. PSL ma tę zdolność „obrotową” i nieprzypadkowo jest nazywane taką partią. To randka w ciemno.

J.T: Nie, bo widać kto jest liderem PSL. Jest to Władysław Kosiniak Kamysz, który jest dobrze postrzegany.

Ł.K: A pamięta pan, jak klaskał Leszkowi Jażdżewskiemu?

J.T: Władysław Kosiniak-Kamysz odcina się od wypowiedzi Jażdżewskiego i w sposób jednoznaczny, więc akurat pan Jażdżewski nie jest osobą z jego bajki, ze swoimi radykalnymi, liberalnymi poglądami. On też jakby przedefiniował całe PSL, PSL które było partią ludową, a dzisiaj w strukturze elektoratu wiejskiego dociera  do 12, 14 proc. Większość wyborców to mieszkańcy także dużych miast. W Poznaniu PSL przekroczył 6 proc. To dosyć dobry wynik, a w całym województwie wielkopolskim zrobił wynik rewelacyjny.

Ł.K: Platforma Obywatelska to dla pana zamknięty rozdział? Wyobraża pan sobie bytność w PO?

J.T: Trudno sobie wyobrażać bytność w PO w sytuacji, w której  - jak wszyscy pamiętają – dwa lata temu z Markiem Biernackim zostaliśmy wyrzuceni z PO za obronę takich wartości jak wolność sumienia i głosowanie przeciwko projektom Barbary Nowackiej. Nie ukrywajmy, że od tamtego czasu PO się zmieniła. Po wyrzuceniu konserwatystów z PO przyjęto kolejnych lewicowych polityków – Barbarę Nowacką, z której zrobiono twarz PO, potem Rabieja, szereg polityków Nowoczesnej. Ten skręt w lewo zaczął się pogłębiać. Dzisiaj mamy lewicę, centrolewicową Platformę Obywatelską. Myślę, że ten pogłębiający się skręt w lewo w PO jest problemem, dużym także dla naszych grup elektoratów i jedną z przyczyn spadku poparcia.

Ł.K: Nie ma pan wrażenia, że ten polityczny świat zmierza w Polsce w stronę dwubiegunowości? Owszem, partii jest w Sejmie pięć, ale podział idzie wzdłuż tych spraw ideologicznych i one sprawiają, że tutaj nie ma piętnastu odcieni, tylko w ostatecznym głosowaniu robią się dwa. Może będzie głosowanie w sprawie aborcji eugenicznej. To będą te najważniejsze glosowania. Też pan to tak widzi? Że może to się skończyć tak, a ostatecznie za ileś lat znajdziecie się w jednym ugrupowaniu.

J.T: To ciekawe, ale nie pokrywa się z badaniami socjologicznymi. Socjolodzy, którzy badają preferencje elektoratu mówią, że sprawy światopoglądowe nie są na pierwszym miejscu, przynajmniej werbalnie. Te sprawy wiążą nasze emocje, bo wszyscy mamy jakiś pogląd na tęczową rewolucję czy aborcję, ale jeśli wyborca dokonuje wyborów, to stawia w pierwszej kolejności takie sprawy jak zdrowie, przedsiębiorczość, gospodarkę, kwestie programowe, o które idzie ideowy spór i na tym się w kampanii koncertowaliśmy. Chcieliśmy pokazać program, to że mamy kilka ważnych postulatów do zrealizowania, takich jak dobrowolny ZUS, czy emerytura bez podatku czy pakt dla zdrowia. Wyborcy w tych wyborach to docenili, zobaczyli, że jesteśmy ugrupowaniem, którego celem nie jest dzielenie sceny politycznej. Platforma toczy szaleńczy bój o tęczową rewolucję, PiS toczy bój przeciwko niej. A my koncentrowaliśmy się nie na kwestiach światopoglądowych, a na naszym problemie.

Ł.K: Wielu wyborców kierowało się jednak emocjami, a nie obietnicami dotyczącymi gospodarki. To widać chociażby po Poznaniu. Tu decydowały emocje, podobnie jak w wyborach samorządowych.

J.T: Generalnie tak, ale to był podział PiS – antyPiS, na który składały się nie tylko kwestie światopoglądowe, ale też sprawy praworządności, łamania konstytucji, wielu innych, słabszych, głupszych decyzji PiS-u.

Ł.K: Krótko o pańskim regionie – trudny region koniński.

J.T: Tak, jest potężny, ogromny, to wiele powiatów. Wyborcy podjęli taką decyzję. Jestem im za to wdzięczny i bardzo im za to dziękuję. Walczyliśmy o ten mandat i na poważnie bierzemy się do roboty, będziemy o sprawy regionu gnieźnieńsko-konińskiego walczyć.

Ł.K: Jaka jest pierwsza rzecz, którą pan by chciał zrobić dla okręgu?

J.T: Najpierw będziemy rozliczać Prawo i Sprawiedliwość z obietnic, które złożyło w trakcie tej kampanii. Sprawą jest to, że dwa miesiące po wyborach premier nowego rządu przyjedzie do Konina i podejmie poważną debatę na temat budowy nowego programu dla wielkopolski wschodniej, budowy energetycznych potencjałów i wsparcia dla sprawiedliwej zmiany w sytuacji „zwijającej się” kopalni i wsparcia dla tego regionu. Taka obietnica padła i będzie PiS z tego rozliczać. Mamy też konkretny program działań na rzecz regionu wschodniej wielkopolski.

Ł.K: Pan jest za tym, żeby kopalnie wygaszać stopniowo czy żeby – tak jak proponuje np. lewica – zamykać od razu.

J.T: Nie można tu robić radykalnych ruchów. To są złoża, które się po prostu kończą. Trzeba tworzyć nowe alternatywy i właśnie o tych alternatywach chcemy rozmawiać z premierem.

https://www.radiopoznan.fm/n/z1wSja
KOMENTARZE 2
W G
Wredny 28.10.2019 godz. 17:16
Mam nadzieję, że przyjdzie też czas na rozliczenie pana Tomczaka z Giewartowskich planów turystycznego rozwoju wsi, o którym tak chętnie opowiadał co to zrobi jak przejmie majątek. Majątek został przejęty i na tym skończył się rozwój.
No może chwasty nad jeziorem się rozwijają - same ;)
as 28.10.2019 godz. 15:16
Haha swoich dawnych kolegow bedziesz rozliczala polityczna prostytutko?