NA ANTENIE: Kalejdoskop Wielkopolski
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

B. Wróblewski: Zabiegam o to, żeby pozycja polityczna Wielkopolski była silniejsza

Publikacja: 05.06.2019 g.10:44  Aktualizacja: 05.06.2019 g.10:57 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
- Musimy wszyscy jako Wielkopolanie się mocniej postarać, żeby nasza klasa polityczna miała silne poparcie w regionie, silne wsparcie. Wtedy nasza pozycja w Polsce ulegnie podwyższeniu – mówił poseł PiS Bartłomiej Wróblewski.
bartłomiej wróblewski
/ Fot.

Ł.K Łukasz Kaźmierczak, kłaniam się Państwu o poranku. W naszym studiu dziś poseł Prawa i Sprawiedliwości Bartłomiej Wróblewski, dzień dobry.

B.W Dzień dobry.

Będziemy oczywiście rozmawiać o wczorajszych zmianach w rządzie. Panie pośle ten 4 czerwca wycyzelowaliście, symboliczna data. Te zmiany były szerokie, przy tak dużych zmianach wydawało się, że będzie dużo emocji, a mam wrażenie, że nie było efektu „wow”, mówiąc kolokwialnie. Takie te zmiany ciche.

Bez wątpienia efekt „wow” był w dniu wyborów europejskich. Osiągnęliśmy historyczny wynik, ani Prawo i Sprawiedliwość, ani żadna inna polska partia polityczna w żadnych wyborach po '89 roku, ale także między 1918 a 1939 rokiem, nie uzyskała takiego wyniku. I zmiany są wynikiem tego, że Polacy zaufali Prawu i Sprawiedliwości, w stosunku do części wyróżniających się członków rządu powiedzieli, że chcieliby, aby pracowali dla Polski w Brukseli.

Anna Zalewska też była wyróżniająca się? Wyróżniająca się, tylko pytanie w jaki sposób, bo nauczyciele mówią, że bardzo dobrze, że jej już nie będzie. Czyli zagłosowali na nią, aby poszła do Brukseli i nie było jej już w Polsce? (śmiech)

Ponad sto tysięcy mieszkańców Dolnego Śląska zagłosowało za Anną Zalewską, więc trudno byłoby podważać to silne votum.

Chociaż jak na jedynkę, to mogłoby być lepiej...

Gdyby była okazja dłużej porozmawiać o sprawach nauczycielskich... Bo z jednej strony mieliśmy przeprowadzoną reformę zgodnie z oczekiwaniami Polaków, aby jednak zlikwidować gimnazja i wrócić do tego dwuszczeblowego systemu kształcenia, czyli szkoły podstawowe i licea. Ta reforma została przeprowadzona. Drugą sprawą są płace nauczycieli i ona jest ważna, o 20 procent podwyższyliśmy te płace, natomiast jesteśmy gotowi rozmawiać o tym, aby w przyszłości te płace zdecydowanie bardziej...

Strajk na razie jest zawieszony.

Dlatego o tym mówię, że podwyższyliśmy w latach 2018-2019 łącznie o 20 procent płacy nauczycieli i jesteśmy gotowi do rozmowy o dalszych podwyżkach, ale muszą być one powiązane z Kartą Nauczyciela i z modelem kształcenia przez nauczycieli.

Wróćmy do rekonstrukcji rządu. Przygotowałem sobie cytat jednego z publicystów, który napisał takie sformułowanie: „Mówiąc językiem piłkarskim, to ekipa, która ma po prostu dowieźć dobry wynik, nie popełnić głupich błędów w defensywie, a jeśli się uda to powiększyć przewagę po celnym kampanijnym kontrataku”. Zgadza się Pan z tą diagnozą?

Bez wątpienia zadaniem każdego rządu – także tego, jest nie popełniać błędów i co więcej – w miarę możliwości celnie strzelać bramki.

Powiedziałbym, że w tej drużynie jest więcej Kamilów Glików niż np. Leo Messiego czy Roberta Lewandowskiego.

Kamil Glik jest doskonałym piłkarzem.

Efektywnym, ale nie efektownym.

Chcielibyśmy, żeby Polska Reprezentacja składała się z tak dobrych zawodników. Wtedy Polska byłaby krajem, który pewnie prześcignąłby Niemcy. Uważam, że te słowa, które być może w innej intencji zostały napisane, są dobrą wróżbą dla Polski.

Ale teraz mówiąc tak zupełnie poważnie, czy rzeczywiście to ma być taka ekipa, która ma dowieźć do wyborów bez większego szumu, stąd takie dosyć techniczne nominacje?

Jestem przekonany, że większość osób, które teraz weszły do rządu będą w nim także po wyborach, więc nie podzielam tego poglądu, że to jest jakaś tymczasowa zmiana. Sytuacja jest inna, osoby z pierwszej linii zostały powołane do reprezentacji w Europie, więc trzeba – pozostańmy przy tej metamorfozie piłkarskiej...

Sięgnąć po ławkę rezerwowych?

Po wyróżniające się postacie z ekipy sejmowej. Trudno np. Dariusza Piątkowskiego, który był przewodniczącym komisji edukacji uznawać za rezerwowego. To byłoby nieeleganckie.

W futbolowym znaczeniu: że nie jest znany przez France Football, Piłkę Nożną, Przegląd Sportowy. Nie był za często cytowany.

O ile dobrze pamiętam, Robert Lewandowski, kiedy zaczynał grać w Lechu Poznań także nie był znany z France Football.

Nie był znany, został poznany – to jak rozumiem karty na szybką karierę, bo u Roberta Lewandowskiego poszło to błyskawicą.

Świetnie grał w Lechu, później w Niemczech, odnosi olbrzymie sukcesy. Życzę moim koleżankom i kolegom, aby w ich przypadku było podobnie.

To o jednej z koleżanek: Bożena Borys-Szopa, nowa Elżbieta Rafalska jak mówią niektórzy – szefowa resortu pracy i polityki społecznej. Mówiło się o tym, że to może być nasza wielkopolska Marlena Maląg, a nie jest. Słyszał Pan o tym?

Wiele kandydatur było rozważanych i akurat w Prawie i Sprawiedliwości w obszarze polityki społecznej jest wiele kompetentnych osób.

Tylko szkoda, że nie z Wielkopolski.

To prawda, byłoby miło, gdyby także z naszego regionu był minister. Chociaż wiemy, że są wiceministrowie, a np. pani Marlena Maląg jest szefową PFRON-u.

Nie będzie natomiast Andżeliki Możdżanowskiej, która odchodzi do Brukseli, więc tracimy jednego z wiceministrów. Jak na razie stan wody ubyło w Warcie: 1. Nie przybyło nic.

Ja myślę, że i to się w przyszłości zmieni. Musimy wszyscy jako Wielkopolanie się mocniej postarać, żeby nasza klasa polityczna miała silne poparcie w regionie, silne wsparcie. Wtedy nasza pozycja w Polsce ulegnie podwyższeniu.

Na razie jest jak z Lechem Poznań, tak? Czyli tak sobie?

Z Lechem Poznań rzeczywiście jest tak sobie.

Z PiSem Wielkopolskim też.

Analogia nie jest do końca trafiona dlatego, że z Polską jest dobrze.

Tylko nie ma powołań do reprezentacji.

My też w tej polskiej drużynie gramy. Wyniki gospodarcze są jedne z najlepszych w Europie.

Pan odpowiadał wczoraj, jak nasi reporterzy pytali, że zmiana miała nastąpić szybko i między innymi dlatego tak szybko zadecydowano. Skoro tak szybko się decyduje, nie myśli się o nikim z Wielkopolski, to znaczy, że nie jesteśmy regionem pierwszego wyboru jeżeli chodzi o łąwkę rezerwowych, drugą drużynę.

Pozycja polityczna Wielkopolski może i powinna być silniejsza, ja o to zabiegam. Mnie osobiście nie zadowala sytuacja, o której Pan mówi – że jest mało ministrów, mało wiceministrów z Wielkopolski. Uważam, że powinniśmy odgrywać ważniejszą rolę, natomiast istotne jest też to, żebyśmy zrozumieli, że jest to nasze wspólne zadanie jako Wielkopolan. To nie jest tylko kwestia konkretnych osób. Jeżeli będzie poparcie, siła, która idzie od dołu i wspiera wielkopolskich polityków to będzie nam łatwiej w Warszawie. Niestety z różnych przyczyn, o których można by dłużej rozmawiać, mamy w Poznaniu – stolicy Wielkopolski taką sytuację, że raczej myślenie równościowe jest bardzo silne. Chcielibyśmy, aby wszyscy byli równi, w związku z tym nie ma takiego parcia by wypychać do góry nasze koleżanki i kolegów.

A do Pana nikt nie pukał z powołaniem?

Ja przez ostatni tydzień byłem w delegacji w Niemczech, reprezentowałem Polskę najpierw w Bonn, Kolonii, później w czasie rozmów w Bundestagu w Berlinie. Jestem przewodniczącym polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej, spotkaliśmy się z przewodniczącym Bundestagu Wlfganiem Schäuble, z którym oglądaliśmy zakłady Airbusa. Bardzo ciekawa jest ta współpraca francusko-niemiecka. Myślę, że ważne rzeczy robiliśmy w ostatnich dniach w Niemczech; zabiegaliśmy o zwrot mienia Polonii niemieckiej, o nauczanie języka polskiego w Niemczech.

Ale nikt nie zadzwonił? Nie miał Pan propozycji pójścia w ministry, jak się mówi w szeregach polityków?

To pytanie jest nieco niezręczne dla mnie, by o tym mówić. O takich sprawach nie trzeba rozmawiać publicznie.

Wystarczy powiedzieć „tak” albo „nie”.

Może wystarczy, natomiast jest prawdą, że potrzebujemy silniejszej reprezentacji w Warszawie, ale myślę też, że są różne działania prowadzone by ten stan zmienić.

Witold Bańka niedługo też przestanie być szefem resortu sportu. Nie było go w momencie zmian w rządzie dlatego, że dopiero od nowego roku prawdopodobnie zostanie szefem Światowej Organizacji Antydopingowej. Co z halą lekkoatletyczną na Golęcinie? Bo on obiecał 15 milionów, teraz odchodzi, nie będzie go.

To nie jest tak, że on obiecał. Ja przez 1,5 roku zabiegałem o te pieniądze i rzeczywiście na ostatniej prostej, też dzięki włączeniu się w sprawę profesora Zdzisława Krasnodębskiego, udało nam się te 15 milionów dla Poznania uzyskać.

Chociaż miasto mówi, że prawie drugich tylu brakuje: 12 milionów.

Miasto musi starać się rozpocząć tę inwestycję. Deklaruję wsparcie, ponieważ uważam, że ta hala powinna powstać. Ten przykład jest też tym o czym Pan mówił, że zamiast wspólnie współpracować i starać się, żeby tę inwestycję doprowadzić do końca, zainteresowanie ze strony miasta nie jest specjalnie widoczne.

15 milionów jest zagwarantowanych?

Tak.

A co z tymi 12 milionami? Na pozostałą część Miasto mówi, że ma pieniądze.

Miasto ma już prawie 50 milionów złótych, narzekanie w tej sytuacji jest mało eleganckie. Jeżeli Miasto będzie chciało rozmawiać, to oczywiście będziemy się starali.

Ale czy jest szansa na te 12 milionów?

Gdyby nie było szansy, nie mówiłbym, że nie będziemy starali się pomóc.

Bartłomiej Wróblewski, Prawo i Sprawiedliwość, dziękuję za rozmowę.

Bardzo dziękuję.

https://www.radiopoznan.fm/n/auWsC7
KOMENTARZE 0