NA ANTENIE: Magazyn Kolejorz
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Złoto nie tylko dla Goldfingera

Publikacja: 21.09.2019 g.09:00  Aktualizacja: 16.09.2019 g.13:01 Jacek Butlewski
Poznań
Felieton Jacka Butlewskiego.
nbp moneta  - Narodowy Bank Polski
Fot. Narodowy Bank Polski

 - Zrobię wszystko, żeby zwiększyć swoje zasoby, które i tak są spore… - mniej więcej te słowa wypowiedział, w odniesieniu do złota – nomen omen - Auric Goldfinger. Uczynił to w trzeciej odsłonie filmów o najsłynniejszym brytyjskim agencie i kobieciarzu, Jamesie Bondzie. Goldfinger był niewątpliwie negatywnym bohaterem tego filmu, zapisał się też na kartach kinowej historii jako jeden z najsłynniejszych drani i zarazem chyba jako największy miłośnik złota. I, o ile każdy dżentelmen powinien zdecydowanie potępić jego zbrodniczą działalność, polegająca na przemycie i spekulacji złotem, o tyle zainteresowanie Goldfingera samym złotem wydaje się słuszne.

Od stu ton do jednej uncji

Ponad sto ton złota kupił Narodowy Bank Polski, zasilając swoje rezerwy dewizowe. W tej chwili NBP ma ponad 200 ton złota, które to zasoby mają strzec bezpieczeństwa finansowego naszego kraju. Nie ma w tym nic dziwnego – w końcu złoto jest od stuleci doskonałą wizytówką wielu państw, budując ich wiarygodność na światowym rynku, dając poczucie siły i bezpieczeństwa.

Państwowe zakupy złota są gigantyczne w porównaniu z tymi, na jakie może sobie pozwolić przeciętny polski milioner, nie mówiąc już o przeciętnym Kowalskim. Tona złota, dla większości z nas jest jak lot statkiem kosmicznym do sąsiedniej galaktyki – w praktyce dokonano tego wyłącznie w dziwnych amerykańskich filmach. Kilogram złotego kruszcu to już nieco bardziej realny kąsek – powiedzmy taki, jak uprawianie przez Matta Damona ziemniaków, na powierzchni planety nazwanej na część rzymskiego Boga wojny, co pokazano w "Marsjaninie". Co innego uncja złota, która dla Kowalskiego jest wprawdzie bytem wciąż luksusowym, ale mimo wszystko niemal namacalnym, niczym napuszony kot perski wymykający się z podwórka na poznańskim Łazarzu. To dziwne i rzadkie zjawisko, ale prawdopodobne - podobnie jak uncja złota.

31,1 grama

W naszej pamięci zapadają rozmaite liczby. Znam matematyka, który pisywał wiersze układając je ze słów, gdzie każde kolejne miało dokładnie tyle liter, ile kolejna liczba po przecinku liczby pi, twórczo w ten sposób rozwijając tę matematyczną stałą - 3,141592.... Wielu rozglądających się za czarnymi kotami (niekonieczne persami) przywiązuje wagę do liczby 13, nazywając ją pechową. Szczęśliwą z kolei dla młodego bohatera “Powrotu do przyszłości” była liczba 88, gdyż jadąc z taką właśnie prędkością (licząc w milach) wskoczył kultowym DeLoreanem, z powrotem do roku 1985. Dla złota jedyną i niepowtarzalną liczbą jest 31,1. Właśnie tyle gramów tworzy jedną uncję, której rynkowa wartość to prawie 6 tysięcy złotych.

Złoty Bielik w... bulionie

Bulion kojarzy nam się, i słusznie, z kuchnią, ale jak najbardziej uzasadnione jest też skojarzenie ze złotymi monetami. Bo właśnie numizmaty ze szczerego złota są nazywane monetami bulionowymi. Złota 500-złotówka, z dumnym wizerunkiem Bielika, jest dostępna w kasach NBP w całym kraju. Jej waga to wspomniane nieco wyżej 31,1 grama, czyli 1 uncja (1 OZ) – właśnie ten symbol powinien być widoczny na każdej, polskiej czy zagranicznej, złotej monety wybitej ze szczerego złota. Na polskiej obok symbolu 1 OZ widnieje także liczba 999,9 Au, co jest podkreśleniem, że mamy do czynienia z monetą bulionową, a więc taką wykonaną właściwie w całości ze złota. Niech nikogo nie zmyli nominał 500 zł – moneta jest warta zdecydowanie więcej – tyle ile w danej chwili na światowych rynkach kosztuje 1 uncja złota. W tej chwili to niespełna 7000 złotych. Nie każdego stać, żeby wydać aż tyle pieniędzy na jedną monetę, dlatego NBP od lat wydaje także złote monety mające mniejsze nominały i, co za tym idzie, mniejszą wagę. 200-złotówka z Bielikiem jest o połowę mniejsza, waży nieco ponad 15 gramów, jest też stuzłotówka ważąca ponad 7 gramów i najmniejsza z grona polskich monet bulionowych, czyli złota 50-złotówka, ważąca ponad trzy gramy (1/10 uncji). Cena tej ostatniej nie jest już zawrotna – w zeszłym tygodniu wynosiła nieco ponad 900 złotych...

3 gramy też mogą cieszyć

Być może niewielką, ale pięknie wykonaną 50-złotówką pogardziłby wspomniany na początku geniusz zbrodni Auric Goldfinger, który cenił wyłącznie kilogramowe sztabki, ale chyba dla każdego z nas, ponad 3-gramowa złota moneta, z królewskim bielikiem, może być ciekawą propozycją. Moneta, choć niewielka, prezentuje się bardzo dobrze i może być ciekawym prezentem ślubnym.

Czy obdarowana takim numizmatem młoda para po latach na nim zarobi? Ekonomiści zgodnie podkreślają, że z inwestowaniem w złoto, srebro, platynę, stare samochody czy whisky - każdorazowo wiąże się ryzyko. Prawdą jest, że ten, kto złoto kupił powiedzmy 10-12 lat temu, dobrze na nim zarobił, bo mamy teraz "górkę". Uncja złota zbliża się do niesamowitej granicy 7000 złotych. Ale czy cena dalej będzie pięła się w górę, czy też czeka nas niespodziewany spadek? Nie odpowiem i nie wiem, czy nawet Goldfinger byłby w stanie tej odpowiedzi udzielić. Szepnę jedynie krótko: na razie rośnie...

https://www.radiopoznan.fm/n/mOc8dP
KOMENTARZE 0