To prawda, że prestiż tego zawodu w Polsce jest bardzo niski, co wiąże się pośrednio z więcej niż z kiepskim uposażeniem nauczycieli. Program 500+ został przez dużą część grona pedagogicznego, które jest sfeminizowane zakwalifikowany jako rozdawnictwo. To działanie demoralizujące. Skala programów socjalnych ośmieliła część nieprzychylnych tej władzy nauczycieli do pójścia na wojnę z polskim państwem.
Frustracja, mająca swoje uzasadnienie, została wykorzystana do walki politycznej przez kierownictwo ZNP, organizacji, która ma postkomunistyczne afiliacje. Oczywiście, strajkujący nauczyciele ciągle składają deklarację, że uczniowie są najważniejsi. Ale to demagogia. ozmawiałem z nauczycielką matematyki w gimnazjum na prowincji, która mówiła o wielkim poczuciu winy wobec uczniów. To poczucie winy jest tak ponoć silne, że strajkujący nauczyciele pozwolili na przeprowadzenie egzaminów w gimnazjach przez komisje skompletowane na zasadzie pospolitego ruszenia przez podległe administracji rządowej kuratoria oświaty.
Na uwagę, że ci nauczyciele, którzy ośmielili się przeprowadzić egzaminy byli poddani potężnej, potępiającej presji zapadło milczenie, co dobrze świadczyło o mojej rozmówczyni. Uwaga, że nauczycielki, które mają dzieci dostają także pieniądze z programu socjalnego 500+ wywołała ostrą reakcję, że takich nauczycielek jest nie tak dużo a także, że ten program pozwala utrwalać społeczne patologię, z którymi powinniśmy walczyć a nie je spierać rozdawnictwem pieniędzy. W dniu wypłacania pieniędzy w miasteczku wzrasta ponoć znacząco spożycie alkoholu. Tutaj zdałem sobie sprawę, że dla nauczycielek ustawienie ich w jednym szeregu z kobietami niepracującymi zawodowo jest nie do przyjęcia, bo wszak nauczyciel, przynajmniej przed II wojną światową to była społeczna elita. Ona nie chce pomocy z programu 500+,tylko chce godnie zarabiać.
Odnoszę wrażenie, że obecna władza jakby nie zdawała sobie sprawy ze społecznych podziałów, nie wynikających tylko z czynników ekonomicznych. Problem prestiżu odgrywa ogromną rolę, budzi się w postaci buntu, w chwili gdy rozdawnictwo zrównuje słabo opłacaną nauczycielkę z poczuciem misji z kobietą na przykład uzależnioną od alkoholu. To nic, że ta patologia to margines i zjawisko jest złośliwie przeszacowane przez wrogie obecnej władzy media. Taka nauczycielka i jednocześnie matka oczywiście weźmie należne jej pieniądze z programu 500+, ale jednocześnie wzbudzi to w niej wręcz nienawiść do rozdających za upokorzenie, które w swoim subiektywnym odczuciu jest jej udziałem.
Mojej rozmówczyni nie trafiła do przekonania opinia, że program 500+ miał w pierwszej kolejności wyeliminować biedę a drugiej ożywić rynek wewnętrzny, rozbudzić koniunkturę, co się stało dzięki czemu wzrastają dochody państwa, co oznacza, że zgodnie z szacunkami w roku 2023 nauczyciel dyplomowany będzie być może zarabiał 8 tys. brutto. Ona nie chcę czekać. Niemniej, nie lekceważąc socjalnych argumentów strajkujących, trudno nie zauważyć, że ogłoszenie strajku w czasie, gdy odbywają się kluczowe egzaminy do szkół, to uderzenie w zasadnicze, żywotne interesy polskiego państwa.
Nauczyciel jest funkcjonariuszem tego państwa. Służbom mundurowym nie wolno strajkować. Czy wolno nauczycielom odmówić przeprowadzenia egzaminów w państwowych szkołach? Pytanie moim zdaniem retoryczne. Okazuje się jednak, że wolno gdy rządy sprawuje PiS.
Dzięki :-) Oczywiście masz rację. Są tacy nauczyciele, którzy powinni zarabiać 2-3 razy więcej niż teraz. I są tacy, którzy powinni natychmiast pożegnać się z zawodem. Równa kwota dla wszystkich była OK w komunie.
@cialo_pedagogiczne
Spór zbiorowy czego konsekwencją może być strajk jest zdefiniowany następująco:
Spór zbiorowy pracowników z pracodawcą lub pracodawcami, jak przesądza ustawa z dnia 23 maja 1991 roku o rozwiazywaniu sporów zbiorowych (Dz. U. z 2015 roku, poz. 295 – tekst jednolity z późn. zm.) może dotyczyć warunków pracy, płac lub świadczeń socjalnych oraz praw i wolności związkowych pracowników lub innych grup, którym przysługuje prawo zrzeszania się.
"Warunków pracy i płacy" - to chyba brzmi jednoznacznie. Spór i ewentualnie strajk może dotyczyć nie tylko spraw płacowych. Tak więc Broniarz, oprócz żądania podwyżki, mógł śmiało zgłaszać inne postulaty.
Cyniczna zagrywka rządu? Być może. Ale skoro strajk upolityczniono, to rząd wyciągnął "ciężką artylerię" no i skutecznie zakończył zabawę.
Również życzę Wesołych Świąt.
Co do likwidacji gimnazjów. Bardzo słusznie, że je zlikwidowano. I w ogóle nigdy nie powinny powstać. Dlaczego? Bo powstały kosztem podstawówki i przede wszystkim liceum, które w tej chwili jest karykaturą dawnego liceum ogólnokształcącego. 1. klasa to de facto 4. klasa gimnazjum a potem rozpoczyna się kurs przygotowawczy do matury. Tacy niedouczeni maturzyści trafiają potem na studia, gdzie trzeba ich uczyć podstaw z niektórych przedmiotów. I to ci potwierdzi praktycznie każdy wykładowca z szkoły wyższej.
Zawsze uważałem nauczycieli za trochę oderwanych od rzeczywistości, ale to co prezentujecie teraz to jest po prostu dramat. Pokazaliście się od najgorszej możliwej strony. Nie wiem czy świadomie czy nieświadomie, i kto was do tego namówił, ale w tej chwili nic nie ugraliście a na deser dostaniecie zwiększone pensum za większą kasę (to OK) i brak szacunku przez wiele lat.
To od razu rodzą się pytania. Dlaczego wasz guru Broniarz nie mówi nic o likwidacji Karty Nauczyciela? Dlaczego kategorycznie odrzucił propozycję zwiększenia pensum za większe pensje? Nie zwalaj wszystkiego na rząd, bo Broniarz stosuje metodą: "nie, bo nie". To nie są negocjacje tylko terroryzm, gdzie zakładnikami są uczniowie. Cytat z wczorajszych negocjacji (całość znajdziesz na Wirtualnej Polsce):
- Ciekawe jest to, że kwestia uczniów nie pojawia się w ogóle w wypowiedziach związkowców. Górnicy darzą węgiel większą atencją - mówi Wirtualnej Polsce osoba obecna podczas negocjacji.
Jeśli ktoś miał jakieś wątpliwości do stwierdzeń o polityczność strajku i walkę jedynie o kasę to chyba teraz zostały one rozwiane.
I jeszcze jedno. Strajk się skończy prędzej czy później. Pamiętajcie, że wtedy zacznie się normalne życie i będziecie musieli spojrzeć w oczy uczniom i rodzicom. I jeśli wam się wydaje, że wszyscy was popierają i z życzliwością patrzą na was i waszą pracę to jesteście w ogromnym błędzie.
Wreszcie jakiś rozsądny głos. Zwracam uwagę, że nauczyciele z mojej szkoły napisali nawet do premiera list, że chcemy zrezygnować z karty nauczyciela itp. Myślisz, że rząd interesują takie głosy? Oni mają patent na nieomylność. Za likwidację gimnazjów - zwłaszcza w ośrodkach wiejskich i małych miasteczkach - zapłacimy wszyscy katastrofą edukacyjną. A kto ma decydować, jak nauczyciel pracuje? Sołtys?
Wiesz, co to generalizacja?
Na marginesie - Broszka przecież mówiła, że średnio zarabiamy powyżej 5000 zł, więc chyba mogę zarabiać 4000zł?
Ja, drogi Panie, strajkując, nie otrzymuję wynagrodzenia i każdy tydzień strajku kosztuje mnie ponad 1000zł. Pan, nie dość, że dostaje za te brednie pieniądze, to jeszcze szczuje Pan jednych ludzi na drugich. Obrzydliwe.