"Infrastruktura jest całkowicie zniszczona - nic nie funkcjonuje. Ponad 80 procent domów mieszkalnych zostało zniszczonych, nie można ich już odbudować, wyremontować. Można tylko wyburzyć i zbudować na nowo. Teraz nie ocalał już żaden dom" - powiedział mer w wywiadzie dla agencji Interfax-Ukraina.
Jak dodał, taki stopień zniszczeń panuje w mieście, w którym kiedyś było 149 wielopiętrowych domów mieszkalnych i około 4 tys. domów prywatnych.
W Awdijiwce działa jeszcze jedyny miejski szpital, "ale żeby skorzystać z jakiejkolwiek usługi w tym szpitalu, trzeba do niego iść pod ostrzałami. Dość częste były niestety przypadki, gdy ludzie szli po lekarstwa, albo na zastrzyk czy pod kroplówkę, a po drodze zostawali ranni (w wyniku ostrzałów-PAP)" - relacjonował mer.
Władze chcą przeprowadzić ewakuację pozostających w mieście sześciorga dzieci, tj. wywieźć je przymusowo, bo rodzice ukrywają je przed wywiezieniem - powiedział Barabasz. Zapewnił, że nie chodzi o odebranie dzieci rodzicom - zgodnie z przepisami, z dzieckiem powinien wyjechać przynajmniej jeden rodzic.
Daliśmy im czas (...), a w przyszłym tygodniu będziemy już wywozić przymusowo. (...) Nie chcieliśmy do tego doprowadzać, ale jeśli nieodpowiedzialni rodzice narażają swoje dzieci na śmiertelne niebezpieczeństwo, to o czym tu mówić? Trzeba po prostu je wziąć i wywieźć
- powiedział mer. Podkreślił, że wolontariusze namawiali rodziny do ewakuacji. Jeszcze trzy tygodnie temu w Awdijiwce było blisko 50 dzieci.
Wojska rosyjskie usiłują okrążyć Awdijiwkę od wiosny 2022 roku. W ostatnim czasie, według niektórych ocen, sytuacja miasta stała się podobna do tej w Bachmucie, stanowiącym główny cel rosyjskiego natarcia. Władze ukraińskie oceniają, że obecnie liczba ostrzałów i szturmów obu miast jest porównywalna.
Do 24 lutego 2022 roku, czyli początku rosyjskiej inwazji na pełną skalę na Ukrainę, w Awdijiwce mieszkało niemal 30 tys. osób, a przed rokiem 2014 - prawie 40 tysięcy. Obecnie, według szacunków strony ukraińskiej, pozostało tam niespełna 2 tys. cywilów.