Ambasador odwołał ostatnio swój udział w koncercie z udziałem rosyjskich solistów w Pałacu Bellevue, berlińskiej siedzibie prezydenta Niemiec. Pytany o to Melnyk odpowiedział, że
wrażliwość to dla Steinmeiera słowo obce, przynajmniej w odniesieniu do Ukrainy. Sprawa z koncertem nie była błędem. To była świadoma decyzja.
Według Melnyka, dla Steinmeiera
stosunki z Rosją były i są czymś fundamentalnym, wręcz świętym, bez względu na to, co się dzieje, nawet wojna napastnicza nie odgrywa w nich większej roli. Jest on doświadczonym politykiem, który dwukrotnie był ministrem spraw zagranicznych, doświadczył nas z bliska i osobiście.
Ukraiński dyplomata zwraca uwagę, że
z punktu widzenia Putina nie ma narodu ukraińskiego, nie ma języka, nie ma kultury, a więc nie ma państwa. Steinmeier zdaje się podzielać pogląd, że Ukraińcy nie są właściwie podmiotem. Moim zdaniem koncert był wyraźnym sygnałem w stronę Moskwy, być może nawet na pokaz dla Putina: trzymam się tego stanowiska.
Niemiecki prezydent jest zdaniem ambasadora "sprytnym politykiem, jednym z najbardziej doświadczonych". Melnyk dodaje, że "Steinmeier od dziesięcioleci tkał pajęczą sieć kontaktów z Rosją". Według ambasadora Ukrainy zaangażowane są w to osoby, które teraz mają dużo do powiedzenia w koalicji rządzącej.