Pani Katia przyjechała do Polski z rocznym synem. Pan Nikołaj z córką i wnukami.
Przyjechałem z Kijowa 28 lutego. Po kilku dniach pojawiła się temperatura i duszność. 7 marca trafiłem do szpitala. Teraz już czuję się lepiej. Jestem w Polsce pierwszy raz
- mówi pacjent z Ukrainy.
Przyjechałam do Polski, kiedy zaczęła się wojna. Do szpitala przywieźli mnie znajomi trzy dni temu. Bolała mnie nerka i miałam gorączkę
- mówi pacjentka.
Uchodźcy w szpitalu są traktowani tak, jak wszyscy inni polscy pacjenci. Leczenie dla nich jest bezpłatne. Oboje już zdrowieją. Kobieta niedługo wyjdzie i wróci do znajomych, u których mieszka. Starszy pan do hotelu Ikar, gdzie przebywają uchodźcy.
Ale to niejedna pomoc Miejskiego Szpitala dla Ukrainy. Placówka wysłała transport darów do szpitala we Lwowie, by tam lekarze nadal mogli wykonywać operacje kardiochirurgiczne. O pomoc poprosił nas prof. Lubomir Kułyk - mówi ordynator kardiochirurgii w poznańskim szpitalu dr Paweł Bugajski.
Prowadzi jeden z największych oddziałów kardiochirurgicznych na Ukrainie. Pan prof., nasz przyjaciel, honorowy członek Klubu Kardiochirurgów Polskich jest teraz w ciężkiej opresji. Brakuje mu dosłownie wszystkiego. W ciągu dnia operuje pacjentów, a nocą pilnuje ulic swojego ukochanego miasta. Rzeczy, które tam pojechały, są rzeczami niewielkimi, ale drogimi. Oczekujemy, że to oczywiście wpłynie na zwiększenie jego możliwości operacyjnych
- mówi dr Paweł Bugajski.
Taką pomoc dla szpitala we Lwowie przygotowały także inne oddziały kardiochirurgiczne w Polsce.