Do takiej sytuacji w całej historii maratonu nigdy wcześniej nie doszło. Biegacze, ale też niepełnosprawni zawodnicy na wózkach, czekali na start prawie godzinę.
- Zastrzeżenia do organizatorów miała policja, która rano przed imprezą sprawdzała trasę - mówi rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak. - Policjanci odpowiedzialni za zabezpieczenie maratonu, przeprowadzali wspólnie z organizatorem inspekcję całej trasy maratonu i stwierdzili istotne uchybienia, które uniemożliwiały start.
Uchybienia udało się usunąć, ale start się opóźnił.
- Poznańskie Ośrodki Sportu i Rekreacji, które organizują maraton, czekają na szczegółowy raport firmy, która odpowiadała za zabezpieczenie trasy - mówi rzecznik maratonu Monika Prendke. - Będziemy musieli to wszystko zweryfikować. Jeżeli to prawda, to policja miała absolutną rację, co do tego, żeby nie zgodzić się na punktualny start i nie wypuścić zawodników na trasę. Muszę otrzymać pełny raport od firmy, która odpowiadała za zabezpieczenie. Oczywiście, czekam jeszcze na taki raport od policji. Będziemy wyciągać konsekwencje, bo sytuacja jest niedopuszczalna i nie powinna mieć miejsca. Z całego serca przepraszamy zawodników.
Na starcie czekali zawodnicy, ale też kibice, którzy z rodzinami przyjechali do Poznania z całej Polski. Dla biegaczy organizatorzy poprowadzili rozgrzewkę, ale kibice twierdzą, że brakowało informacji, dlaczego start jest przesuwany.
- Przeszkadzało mi to, że nie było informacji na temat tego, co się stało i dlaczego wszyscy muszą czekać. To trwało ponad 40 minut - mówili zawodnicy.
Maciej Brzeski z firmy, która zabezpieczała maraton odpowiada, że zarzuty dotyczyły tylko jednego pracownika ochrony, który był obywatelem Ukrainy.
- Jeśli obywatel Ukrainy ma pozwolenie na pracę, to może pracować w Polsce. W ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych nie ma nigdzie napisane, że nie może pracować obcokrajowiec. Jeśli jest po przeszkoleniach, to może pracować. Pracownik stał na przejściu na pieszych i pilnował, by osoby postronne nie weszły na jezdnię w czasie biegu. Obok stał wolontariusz, który mówił po polsku. Czekamy na raport policji. Potem na pewno wydamy oświadczenie. Nie mogę wyciągnąć konsekwencji wobec pracownika, który już nie pracuje - tłumaczy Maciej Brzeski.
Maciej Brzeski z firmy, która zabezpieczała trasę maratonu szczegółowo chce się odnieść do zarzutów policji po otrzymaniu jej oficjalnego raportu. Maciej Brzeski podkreśla, że jego firma od kilku lat współpracuje z POSiR-em i nigdy wcześniej nie było do niej zarzutów.
- Z POSIR-em współpracujemy od czterech lat. W zeszłym roku zabezpieczaliśmy zarówno maraton, jak i półmaraton. Sytuacja z pracownikiem ochrony, który był pod wpływem alkoholu, na pewno nie rzutowała aż tak bardzo, by wstrzymać maraton o 40 minut, dlatego najpierw chciałbym poczekać na ten raport, a dopiero potem wydać oświadczenie - twierdzi Maciej Brzeski.
Czy 18. poznański maraton był zorganizowany w prawidłowy sposób? Zapraszamy do rozmowy dziś o godz. 12.15 w audycji "W środku dnia". Prosimy dzwonić na numer 61 8 654 654 i komentować na antenie radiopoznan.fm
- po pierwsze dystans maratoński czy nawet półmaraton to dla wielu amatorów za długi dystans a takie głównie są organizuje na masową skalę (pewnie stąd tyle zgonów).
- po drugie dlaczego nie organizuje się tych biegów po duktach leśnych i drogach polnych. Takie trasy na świeżym powietrzu z dala od spalin nie kolidują w żaden sposób z ruchem miejskim a co najważniejsze bieganie po asfalcie jest bardzo szkodliwe dla stawów biodrowych, skokowych, kolanowych a to najbliższa droga do kalectwa!!! Organizm ludzki nie jest naturalnie przystosowany do twardych podłoży, to cywilizacja zmusza nas do tego. Myślę że wszyscy dobrze wiedzą jak cenne dla naszych stóp jest chodzenie boso po piasku. Zwolennicy biegania po asfalcie mówią że takie bieganie nie jest szkodliwe tylko trzeba się tego nauczyć - bzdura. Można co najwyżej wyuczyć technikę amortyzowania ciała podczas biegania na twardej powierzchni, która zminimalizuje tragiczne skutki albo je ograniczy ale nie wyeliminuje.