W ten sposób - zdaniem prokuratury, narażali na szerzenie się pandemii. Do zdarzeń miało dochodzić w sierpniu ubiegłego roku. Gruzini pracowali w jednej z firm w Mikstacie.
Mężczyźni, zgodnie z decyzją sanepidu w Ostrzeszowie, mieli przebywać na obowiązkowej kwarantannie połączonej z zakazem opuszczania miejsca kwarantanny. Jak wynika z ustaleń prokuratury, Gruzini się do tego nie stosowali.
Sprowadził niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia wielu osób powodując zagrożenie epidemiologiczne związane z szerzeniem się choroby zakaźnej Covid 19 (...). Nie stosował się do obowiązku pozostania w obowiązku pozostania w izolacji domowej
- mówił prokurator Radosław Gabiś.
Wiedzieliśmy, że nie możemy wyjść, ale nie wiedzieliśmy, że za to możemy trafić do sądu
- mówił dziś jeden z oskarżonych.
Przyznał się do tego, że wychodził do sklepu, ale tylko wtedy, kiedy nie miał nic do jedzenia.
Przyznaję się do winy w tym sensie, że wyszedłem. Ale nie mieliśmy wyboru, ponieważ nas tam wsadzono, przebywaliśmy tam ponad 20 dni i chcieliśmy jeść, a nie mieliśmy co jeść. Nikt nam nic nie dał i powiedziano nam, że możecie założyć maseczki i wyjść
- mówił oskarżony.
"Posiłki przywieziono tylko raz" - mówił przed sądem. "Później musieliśmy sobie radzić sami" - tłumaczył. Wyjaśnił też, że robili zakupy dla wszystkich innych będących wówczas w kwarantannie, aby pozostali nie wychodzili. Wszyscy, jak podkreślił, czuli się dobrze, nie mieli objawów koronawirusa. Wyjaśnił też, że nikt nie dostarczył im pisma w języku, w którym się porozumiewają.
Za załamanie zasad kwarantanny i narażenie na szerzenie się pandemii Gruzinom grozi do 8 lat więzienia.